----- Reklama -----

LECH WALESA

09 sierpnia 2003

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Na zakończenie moich czteroczęściowych wywodów, chciałbym przytoczyć bardzo ineresującą teorię Dr Iana Billinghursta, która oferuje nam jeszcze jeden sposób żywienia psów. Australijski weterynarz jest wielkim propagatorem powrotu do natury jeśli chodzi o karmienie naszych czworonogów. Podważa niemal wszystkie reguły lansowane przez producentów żywności. Oto skrót teorii Dr Billinghursta.

Przed tysiącami lat przodkowie ludzi prowadzili koczowniczy tryb życia żywiąc się surowym mięsem oraz owocami lasu. Pod koniec okresu koczowniczego wynaleziono ogień, co wprawdzie zmieniło sposób przyrządzania potraw, nie zmieniło jednak ich składu. Podobny sposób żywienia cechował podążające za plemionami ludzi psy, jak również dzikie wilki. Sytuacja taka trwała przez setki tysięcy lat, zaś w przypadku wilków - miliony lat. Kilka tysięcy lat temu po raz pierwszy plemiona ludzkie z okolic Mezopotamii zapoczątkowały osiadły tryb życia. Łączyło się to z początkami rolnictwa. Uprawiane zboże pozwalało na składowanie żywności, a więc powstała możliwość wykorzystania czasu zimą, po okresie uprawy zbóż, na inne czynności. To stworzyło dogodne warunki do powstania nauki oraz kultury. Jednakże skład żywienia ludzi uległ całkowitej zmianie. Niestety, była to zmiana na gorsze. Wysokoproteinowe mięso oraz bogate w naturalne cukry i witaminy owoce zostały zastąpione węglowodanami w postaci wypieków z ziarna zbóż (chleb, placki itp.).

W czasie kiedy były myśliwy przekształcił się w rolnika, na skutek drastycznej zmiany żywienia przeciętny wzrost człowieka obniżył się o 4 cale. Analogicznie zmienił się sposób żywienia psów, które żyjąc na obrzeżach pierwszych osad ludzkich rozpoczęły żywienie się odpadkami, a więc głównie węglowodanami. Taka sytuacja ma miejsce przez ostatnich kilka tysięcy lat. Wpłynęła ona niekorzystnie na psy. Ich żołądki, przystosowane przez setki tysięcy lat do spożywania surowego mięsa z dodatkiem surowych owoców, są zupełnie nieprzystosowane do jedzenia węglowodanów. Żywione takim pokarmem czworonogi są słabsze oraz znacznie bardziej podatne na wszelkie choroby.

Zdaniem Dr Billinghursta sytuacja taka istnieje do dziś, choć z zupełnie innych powodów. Produkujące żywność dla psów (ale również kotów) koncerny są zainteresowane głównie zyskiem, więc wypełniają psie jedzenie możliwie najtańszymi składnikami, zatem węglowodanami. Funt, kilogram czy też tona ryżu lub zwłaszcza kukurydzy jest znacznie tańsza aniżeli tona nie tylko mięsa, ale nawet również owoców lub warzyw. Logicznie więc biorąc, węglowodany stanowią główną część każdej komercjalnej karmy dla psów.

Dr Billinghurst podważa także wiele powszechnie powtarzanych zasad żywienia lansowanych przez producentów żywności dla psów:

Na przykład, konieczność występowania idealnie zbalansowanego poziomu składników podczas każdego posiłku zwierzęcia. Ani my - ludzie, ani żadne zwierzę na świecie nie odżywia się w ten sposób. Poziom wszyskich składników w pokarmie zostaje zbalansowany dopiero na przestrzeni pewnego okresu czasu, powiedzmy kilku dni lub tygodnia. Jest to jeszcze jeden mit rozpowszechniany przez wielkie firmy producentów żywności.

Kolejnym mitem jest straszenie właścicieli psów przed niebezpieczeństwem żywienia surowym mięsem. Potencjalne bakterie istniejące w surowym mięsie są dobrze trawione przez żołądki psów, które niczym nie różnią się od żołądków ich dzikich przodków - wilków. Analogicznie, drobne kości połknięte przez psa nie stanowią zagrożenia, gdyż tak żywiły się wilki przez miliony lat, więc ich szczęki oraz żołądki przystosowały się do tego typu wyzwania.

Następnym mitem autorstwa wielkich korporacji jest stwierdzenie, iż żywienie naszych czworonogów jest szalenie skomplikowane, zatem przyrządzenie prawidłowych posiłków jest w praktyce niemożliwe dla przeciętnego człowieka bez przygotowania fachowego. Jest to czywiście bzdurą, która jednak spełnia zamie­rzone funkcje jej twórców, gdyż zachęca właścicieli psów do kupna karmy gotowej "przygotowanej pod okiem naukowców".

Podsumowując powyższe wywody, australijski weterynarz sugeruje żywienie naturalne w formie będącej powrotem do posiłków spożywanych przez setki tysięcy lat przez psy, a jeszcze dłużej przez wilki. Podstawę takiego żywienia powinna stanowić świeża, surowa kość bogata w minerały, w tym wapno. Podając wapno w tabletkach łatwo je przedawkować. Natomiast niemożliwym jest przedawkowanie wapna poprzez serwowanie go w postaci naturalnej, zatem w tkance kostnej innych zwierząt. Regularna obecność świeżych kości w posiłkach ponoć pomaga także zwalczać symptomy reumatyzmu u psów. O ile podawanie mięsa jest konieczną częścią diety drapieżników, o tyle podawanie tylko mięsa miałoby fatalne skutki i byłoby bardzo szkodliwe. Posiłki mięsne powinny być balansowane poprzez podawanie owoców, ewentualnie warzyw na wzór tych, które spożywały wilki (jagody, borówki orzechy itd.). Powinny one stanowić około połowę składników żywienia. Nie ma konieczności mieszania owoców z mięsem dla zbalansowania każdego posiłku. Można podawać mięso jednego dnia, zaś owoce następnego. Wspomniany powyżej przepis eliminuje występowanie w diecie bardzo niepożądanych cukrów oraz tłuszczów w formie skondensowanej, czyli tak jak ma to miejsce w przyrodzie. Dostarcza również pewnego urozmaicenia w pożywieniu psa.

Pomimo ostrej krytyki dużych korporacji za biznesowy stosunek do kwestii żywienia, Dr Ian Billinghurst jest sam również biznesmenem. Kasety video z jego teoriami żywienia psów sprzedają się za niemal $30 od sztuki, podobnie książki. Zaś za każdy wykład (który i ja miałem przyjemność wysłuchać), podczas którego przedstawia on swoje rewolucyjne teorie, każe sobie "słono" płacić.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor