02 grudnia 2015

Udostępnij znajomym:

Na podstawie ilości otrzymywanych telefonów, wnioskuję, że temat rozmnażania jest jednym z najbardziej popularnych wśród nas, miłośników psów. Ogromna większość moich rozmówców jest osobami prawdziwie kochającymi psy i tylko brak podstawowej wiedzy, a nie złe chęci sparawiają, że myślą oni o rozmnażaniu psów.

Na wstępie chciałbym przytoczyć kilka faktów:

• Każdego roku kilka milionów zwierząt zostaje uśpionych w amerykańskich schroniskach wobec braku możliwości znalezienia im domów.

• Gazety przepełnione są ogłoszeniami o sprzedaży szczeniąt.

• Ku mojemu zdziwieniu, prawo zezwala na istnienie sklepów zoologicznych sprzedających masowo wątpliwej jakości szczenięta.

Powyższe trzy punkty uświadamiają nam o oczywistym stanie rzeczy: W Stanach Zjednoczonych, tak jak we współczesnym świecie istnieje olbrzymia nadpopulacja psów. Nie ma absolutnie szans, aby przy obecnej sytuacji choćby połowa psów w potrzebie znalazła domy. Jeśli tak, to po co rozmnażać? Naturalnie powodu do tego nie ma. Powiem więcej, jeśli odrzucimy "garstkę" najwyższej klasy psów wystawowych, rozmnażanie całej reszty jest po prostu nieetyczne: Rozmnażając, dokładamy "swoje cegiełki" do tych milionów niechcianych psów, z których znaczna część zostanie potem uśpiona. Myślę, że powyższy wywód powinnien być wystarczający do zniechęcenia Was - Drodzy Czytelnicy, do prób rozmnażania psów. Jeśli nie, proponuję czytać dalej...

Oto prawdziwa historia, która, jak sądzę, jest doskonałą ilustracją typowego schematu jeśli idzie o rozmnażanie:

Z racji swojej pracy mam do czynienia z wieloma właścicielami psów. Jakieś trzy miesiące temu rozma-wiałem z właścicielami suki Rottweilera, którzy postanowili ją rozmnożyć. Próbowałem im odradzić, tlumacząc, że znalezienie dziesięciu ("strzeliłem", lecz udało mi się przewidzieć liczbę szczeniąt w miocie) odpowiednich domów dla szczeniąt będzie graniczyło z cudem, lecz naturalnie wcale mnie nie chcieli słuchać. Ich suka zupełnie nie nadawała się do tego celu. Była w sensie wystawowym brzydka, chodziła nieprawidłowo. Niestety, nie był to największy problem. Jeszcze bardziej rażąca była niewiedza właścicieli, którzy nigdy w życiu nie byli na wystawie, i po prostu nie mieli nawet pojęcia jak rasowy Rottweiler powinien wyglądać. Najbardziej rażące były zaniedbania w dziedzinie zdrowia. Suka miała nieprześwietlone stawy biodrowe, łokcie, ani nawet nie badane oczy. Nie spodziewałem się, aby jej parter był lepszy, gdyż choćby trochę oświecony właściel porządnego psa nigdy nie zgodziłby się na krycie takiej suki. Właściciele nawet nie zadali sobie trudu, aby przeczytać bodaj jedną książkę na temat rozmnażania psów. Kiedy urodziły się szczenięta regularnie "wyciągali" sukę z "gniazda" na spacer do sklepu, wpędzając ją w stres spowodowany odsunięciem od szczeniąt w początkowym okresie karmienia. Przychodzili również do mnie pytać się o najbardziej podstawowe rzeczy, nie zadając sobie nawet trudu zgłębienia tematu. Odpowiadałem cierpliwie, rozumując że skoro już te szczenięta są, to należy im pomóc. Właściciele, licząc na potencjalne zyski, oszczędzali również na regularnych wizytach u weterynarza. Szczenięta nawet nie zostały na czas odrobaczone! Po kilku tygodniach, w ciągu których szczenięta były zaniedbane, gdyż właściciele-rozmnażacze nie wiedzieli, że trzeba na te 8 tygodni zwolnić się z pracy, ponownie do mnie przyszli prosząc "o znalezienie kupców na śliczne szczeniaki" (przytaczam cały zwrot dosłownie). Zdecydowanie odmówiłem. Nigdy nie dołożyłbym swojej ręki do podobnego procederu, który nie ma nic wspólnego z rozmnażaniem psów rasowych. Nie mógłbym także nikomu uczciwie polecać szczeniąt z takiego miernego źródła. Po nieustających poszukiwaniach udało się powyższym osobom znaleźć domy dla trzech szczeniąt. Naturalnie zamiast spodziewanych zarobków finansowych oddali je darmo, szczęśliwi że ktoś w ogóle je chciał. Wobec planów pozostawienia jednego szczenięcia, pozostało jeszcze sześć (!!!) szybko rosnących szczeniąt, które dewastują obecnie wnętrze domu. Taka jest sytuacja na dzień dzisiejszy, przy czym teraz już szczenięta są do oddania za darmo. Pomimo tego, chętnych do ich adopcji nie ma, gdyż niezależnie od ceny, niewiele osób jest przygotowanych na posiadanie psa, a w szczególności takiego o rozmia-rach Rottweilera. Właściciele miotu "drą włosy z głowy" zadając sobie pytanie; Co z nimi zrobić? Liczni przyjaciele, którzy wcześniej deklarowali wzięcie szczeniąt, wycofali się po ich narodzinach. W miare upływu czasu, szansa na znalezienie im domów będzie jeszcze mniejsza. Nikt nie chce podrośniętego, i niewychowanego szczeniaka! No cóż, życzę rozmnażaczom powodzenia, choć współczuję nieco przyszłym właścicielom licznych kłopotów, spowodowanych zaniedbaniami we wczesnym okresie życia piesków!

Powyższa historia jest, jak sądzę, dobrą ilustracją tego jak wygląda przypadkowe rozmnażanie przez osoby nie traktujące tego serio. Na skutek podobnych rozmnażań sekcje ogłoszeniowe lokalnych gazet wypełnione są niezliczoną ilością ogłoszeń o sprzedaży "psów rasowych". Ponieważ w Ameryce, w przeciwieństwie do reszty świata, nie jest wymagana kontrola hodowlana oraz wystawianie psów przed rozmnażaniem, wiele z takich przypadkowych miotów ma nawet rodowody, dodatkowo ogłupiając nabywców.

Rozmnażanie psów to ogromna odpowiedzialność, wyrzeczenia, wysiłek i przeważnie straty material-ne. Wiedząc o tym wszystkim miałem w swym życiu trzy mioty, choć kynologią zajmuję się już 27 lat. Jestem gotów szczerze pomóc, każdemu kto chce poważnie myśleć o "kynologicznej przygodzie", pod warunkiem jednak, że wszystko będzie robione poprawnie.

Dla zainteresowanych podaję listę warunków, które muszą zostać spełnione, aby można mysleć o rozmnażaniu psów w sposób cywilizowany:

• Należy zacząć studiować wybraną rasę zanim zdecydujemy się na nabycie suki. Zostać aktywnym członkiem klubu rasy, czytać i ogładać wszystko co możliwe.

• Nauczyć się standardu rasy.

• Odwiedzić szereg wystaw, najlepiej specialistycznych, obserwując najlepsze psy.

• Starannie wybrać hodowcę, a następnie zamówić sukę (lub psa) jakości wystawej (a więc i do ewentualnego rozmnażania). W miarę możliwości oboje rodzice powinni mieć prześwietlone stawy, (szczególnie istotne w obrębie psów ras dużych).

• Dokonać ponownej ewaluacji psiaka po upływie 10 miesięcy życia, z pomocą doświadczonych kolegów znających rasę, aby upewnić się czy z obiecującego szczenięcia wyrośnie równie obiecujący pies.

• Zacząć psa wystawiać, odwiedzać zwłaszcza wystawy specialistyczne rasy. Zwycięstwa wystawowe będą podkreślały wysoką jakość czworonoga, jeśli zaś jest on zawsze, zdaniem sędziego, jednym z najsłabszych psów w swojej klasie, nie kwalifikuje się do przyszłego rozmnażania.

• Prześwietlić suce stawy biodrowe, łokcie, sprawdzić oczy po upływie drugiego roku życia. Zrobić testy na choroby typowe dla rasy, jeśli takie choroby istnieją. Obserwować zdrowie, a nade wszystko charakter psa.

Ponieważ to wszystko zajmie około 3 lat, a nawet może 4 lat, będziemy już mieć jako takie pojęcie jak powinien wyglądać idealny pies naszej rasy. Przy pomocy bardziej doświadczonych kolegów oraz pod warun-kiem spełnienia wszystkich powyższych wymogów możemy pomyśleć o miocie. Przyjmuje się, że jeśli sami nie planujemy pozostawienie sobie najlepszej suki z miotu, to nie ma sensu rozmnażać.

Należy starannie wybrać psa - samca do naszej suki. Jeśli chcemy naprawdę dobrego reproduktora, obszar poszukiwań nie powinien ograniczać się do granic naszego stanu, czy nawet kraju.

Na tym etapie powinniśmy już mieć kilka osób, żywo zainteresowanych naszymi szczeniętami. Koledzy z klubu, a zwłaszcza właściel psa - reproduktora pomogą nam w znalezieniu następnych właścicieli. Należy z każdym indywidualnie porozmawiać, sprawdzić czy są to odpowiedni ludzie, mający czas do należytego wychowania szczeniaka.

Poprosić wszystkich zainteresowanych o depozyty pieniężne na szczenięta. Jest to jedyny niezawodny test pozwalający odkryć, czy rzeczywiście myślą poważnie.

Na czas posiadania miotu należy zwolnić się z pracy na 8 tygodni lub zatrudnić pewną osobę, która będzie pilnowała miotu przez 8 tygodni.

Po tych ośmiu tygodniach obfitujących w nieprzespane noce oraz bardzo wczesne wstawanie, możemy wreszcie po odejściu szczeniąt mieć satysfakcję z dobrze spełnionego obowiązku.

Po uważnym przeczytaniu powyższych punktów z pewnością każdemu z nas nasunie się na usta pytanie: CZY WARTO? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i prosta: Absolutnie NIE WARTO, chyba że jesteśmy prawdziwymi miłośnikami gotowymi do licznych wyrzeczeń dla naszej ukochanej rasy.

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor