Drugi rok z rzędu największe miasta w kraju, w tym Chicago, odnotowały zwiększenie liczby mieszkańców. W tym samym czasie spadł przyrost ludności na przedmieściach.
Przez ostatnie kilkadziesiąt lat populacja miast rosła coraz wolniej, głównie w wyniku migracji ich mieszkańców na przedmieścia i niedostatecznej liczby nowych przybyszów. W ostatnich latach proporcje te zaczęły się zmieniać. Od lipca 2007 do lipca 2008 liczba mieszkańców Chicago wzrosła o 20,606 osób, podczas gdy w tym samym czasie sytuacja na przedmieściach prawie nie zmieniła się.
Zanim władze miast zaczną się z tego faktu cieszyć, powinniśmy zdać sobie sprawę, że według ekspertów jest to wynik pogłębiającego się kryzysu. Większość planujących przeprowadzkę na przedmieścia rodzin postanowiła odłożyć swe plany na bardziej sprzyjający okres. Mówiąc wprost: nie stać ich w tej chwili na to.
Chicago nie jest jedyne. W podobnej sytuacji znajduje się kilkanaście wielkich amerykańskich aglomeracji, które po latach kurczenia się populacji nagle ponownie stały się popularne.
„Sytuacja ekonomiczna sprawiła to, czego przez lata nie mogli osiągnąć architekci i planiści miejscy – przeczytać można na stronie FastCompany.com – Powstrzymała falę masowych przenosin na przedmieścia”.
Podobne spostrzeżenia mają dziennikarze The Wall Street Journal:
„Amerykańskie miasta, które przez lata traciły mieszkańców nagle zaczynają zaludniać się dzięki tym, którzy nie mogą sprzedać swych domów i przenieść się oraz tym, którzy wolą miejskie klimaty od wielkiego domu na przedmieściach”.
Trend obserwowany jest w całym Illinois i dotyczy nie tylko Chicago. Dziewięć z dziesięciu największych miast w naszym stanie w ostatnich dwóch latach odnotowało nagły wzrost liczby mieszkańców. Jedynym, do którego nikt nie chce się przenosić jest Cicero. W Chicago mieszka obecnie 2.85 mln. osób dzięki czemu jest ono wciąż trzecim co do wielkości miastem w USA. Jednak najszybciej rosnącym pod względem liczby mieszkańców ośrodkiem jest Nowy Orlean.