Tak przynajmniej twierdzi departament odpowiedzialny za przychody miasta, czemu dał wyraz w liście przesłanym chicagowskiej policji. Wspomniana notatka wywołała spore poruszenie w kręgach władzy. Burmistrz Daley oraz inni, wysoko postawieni urzędnicy twierdzą, że nic o piśmie nie wiedzieli.
Jeśli liczba wypisywanych przez policję mandatów będzie utrzymywała się na tak niskim poziomie, to Chicago nie uda się zrealizować obecnego planu budżetowego – można przeczytać w liście podpisanym przez dyrektorkę wspomnianego departamentu. Po ujawnieniu treści wewnętrznego listu w mediach burmistrz zawiesił ją na jeden dzień w wykonywaniu czynności służbowych i nazwał jej zachowanie głupim.
„Głupota. To było głupie. Po prostu głupie. Wysłało to kilku biurokratów – mówił Richard Daley na konferencji prasowej – Departament odpowiedzialny za przychody miasta nie ma nic wspólnego z departamentem policji. Kropka. Oficerowie sami decydują, czy ktoś złamał prawo i nikt inny nie może o tym decydować. Zwłaszcza Departament of Revenue”.
Podobnego zdania jest większość aldermanów, którzy obawiają się, że podobna notatka może sugerować, iż praca policji podporządkowana jest zyskom miasta, a nie utrzymywaniu porządku i zapewnieniu bezpieczeństwa:
„Możemy odnieść wrażenie, że chodzi wyłącznie o pieniądze – uważa Anthony Beale reprezentujący 9 okręg miejski, sprawujący jednocześnie funkcję przewodniczącego City Council’s Police Committee – Nie w tym przypadku. Tu nie chodzi o wypisywanie mandatów dla zysku. Tu chodzi o łamanie prawa.”
Datowana na 10 sierpnia notatka zwraca uwagę na spadek liczby wypisywanych przez policję mandatów – głównie za niewłaściwe parkowanie i inne, związane z pojazdami wykroczenia. Nie nalega się w niej na zwiększenie ich liczby, ale przytacza się dane statystyczne, które mówią o 25% spadku liczby mandatów wypisywanych przez chicagowską policję. W dalszej części wymienia się po pięć najlepszych i najgorszych pod tym względem dystryktów policyjnych w mieście. City Hall ostrzega również, że taka liczba mandatów przeszkodzi w realizacji planów budżetowych i sugeruje, że powinno się to zmienić.
Mark Donahue, prezes Fraternal Order of Police, nieformalnego związku zawodowego policjantów, również uważa, że list dezinformuje mieszkańców na temat rzeczywistych obowiązków policji.
Jednak rzecznik prasowy departamentu odpowiedzialnego za przychody Chicago, Ed Walsh, przekonuje, że jego dział nie próbuje wpływać na pracę policji. Podobno w 2009 r. policja poprosiła o cotygodniowe sprawozdania zawierające dochód miasta z wypisywanych mandatów.
„To nic nowego” – zapewnia Walsh.
Osoby wysoko postawione w departamencie policji, rozmawiając z dziennikarzami anonimowo, zapewniają, że nikt nie nakazuje wypisywania większej liczby mandatów w związku z problemami budżetowymi. Nikt nigdy nie słyszał o jakichkolwiek instrukcjach z tym związanych.
Kontrowersyjna notatka informuje, iż w lipcu 2009 r. policjanci w Chicago wypisali ok. 850 tysięcy mandatów, głównie za parkowanie. W lipcu bieżącego roku było ich „zaledwie” 640 tysięcy. Najwięcej, bo aż 6,700 wręczono w rejonie śródmieścia, najmniej – 1,030 – w Wenworth District na południu.
Statystyki pokazują, że najwięcej mandatów wypisywanych jest w dzielnicach o najniższej przestępczości, najmniej w najgorszych pod tym względem rejonach.
Warto przypomnieć, że mniejsza aktywność policji chicagowskiej w sprawie mandatów nie oznacza, że kierowcy otrzymują ich mniej. Od czasu przejęcia parkometrów przez prywatną firmę ich wypisywaniem zajmuja się zatrudnieni specjalnie do tego celu pracownicy Chicago Parking Meters LLC.
RJ