----- Reklama -----

LECH WALESA

08 maja 2013

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Od czasu przejęcia w Chicago władzy przez Rahma Emanuela liczba kamer na ulicach zwiększyła się do poziomu określanego przez niektóre organizacje chroniące prawa obywateli jako “niepokojący”. Możemy się spodziewać, że po niedawnych wydarzeniach w Bostonie będzie ich wkrótce jeszcze więcej.

“Niepokojąca” to jedno z łagodniejszych określeń. American Civil Liberties Union uważa obecną liczbę kamer w Chicago za “przerażającą”. Chicago od lat znajdowało się w krajowej czołówce pod względem możliwości monitoringu miasta. Od czasu objęcia stanowiska przez Emanuela przybyło ich ponad 500. W tej chwili władze dysponują siecią 22,000 takich urządzeń. Wszystkie kontrolowane są przez miejski Departament Sytuacji Kryzysowych.

Oprócz tego do systemu włączone są również tzw. błękitne kamery oraz znajdujące się w pojazdach i na stacjach Chicago Transit Authority, które tylko w 2011 r. dołożyło ich aż 1,700. Liczba rośnie, gdy policzy się setki nowych kamer w szkołach i budynkach kontrolowanych przez miasto. W ostatnich latach Chicago podpisało umowy z wieloma prywatnymi firmami i organizacjami włączając tysiące kamer znajdujących się na ich terenie do swojej sieci. W ciągu zaledwie dwóch lat ich liczba niemal podwoiła się.

“Dwadzieścia kilka tysięcy kamer pod kontrolą miasta to przerażająca liczba” – mówi Adam Schwartz, reprezentujący ACLU of Illinois, organizację która sporządziła raport na ten temat – Przy okazji korzyści jakie przynoszą, są one poważną groźbą wobec naszej prywatności”.

Możemy być pewni, że wkrótce w wyniku udanej operacji w Bostonie liczba kamer w całym kraju wzrośnie. Zwłaszcza w większych miastach.

“Wiele miast zaczęło właśnie rozpatrywać możliwość powiększenia swych sieci – mówi Nancy La Vigne, szefowa Justice Policy Center, organizacji znajdującej się w Waszyngtonie.

W jakim stopniu na co dzień kamery pomagają w zwalczaniu i przeciwdziałaniu przestępczości trudno jest ocenić. Raport opublikowany przez ACLU informuje, iż przyczyniają się do mniej, niż 1% aresztowań.

Badania przeprowadzone w chicagowskiej dzielnicy Humboldt Park wykazały wprawdzie, że w momencie pojawienia się tam kamer na ulicach przestępczość nieco spadła. Jednak w innych dzielnicach tego nie zauważono.

Szef miejskiego Departamentu Kryzysowego przyznaje, że kamer jest w Chicago sporo. Ostrzega jednak, że nie są one panaceum na wszelkie problemy:

“Obecność kamer wywołuje w ludziach poczucie, że są lekarstwem na wszystko. Uważam jednak, iż są tylko uzupełnieniem innych metod pilnowania porządku i bezpieczeństwa. Dodatkowym narzędziem w walce z przestępczością”.

Już kilka lat temu organizacje ochrony praw obywateli wykazywały zaniepokojenie rozwojem sytuacji w Chicago. Według nich kamery uliczne nie tylko nadzorują bezpieczeństwo mieszkańców i pomagają w pracy policji, ale w wielu przypadkach mogą posłużyć do nieuzasadnionej kontroli. Pomagać mają w tym następujące funkcje:

– kamery mogą przybliżać obraz, przesuwać go poziomo i pionowo

– wyposażone są w program identyfikacji twarzy, pozwalający na wyszukanie konkretnej osoby

– posiadają funkcję automatycznego śledzenia osoby (automatic tracking), który pozwala na utrzymywanie ciągłego obrazu osoby pojawiającej się i znikającej z zasięgu poszczególnych obiektywów

Nikt nie zarzuca władzom Chicago wykorzystywanie sieci kamer do innych celów, niż zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Na wszelki wypadek jednak w celu ochrony prywatności mieszkańców ACLU chce, by miasto wprowadziło kilka zabezpieczeń. Do najważniejszych należy zakaz używania funkcji zbliżania i przesuwania obrazu bez uzasadnionej przyczyny (np. policyjnego lub prokuratorskiego nakazu).

„Sieć w Chicago narusza wolność obywateli i anonimowość w miejscach publicznych – uważa American Civil Liberties Union – Każdy z nas zastanawiać się będzie, czy rząd obserwuje i odnotowuje nasze wejście do gabinetu psychiatrycznego, kliniki in-vitro, na spotkanie polityczne, występ teatralny, czy wejście do księgarni”.

Chicagowski system powstał ponad 12 lat temu i w krótkim czasie uznany został przez departament Homeland Security za najbardziej rozbudowany w USA. Oficjalne dane mówią, że system przyczynił się w ciągu ponad dekady do około 4,000 aresztowań, co, niestety, według innych źródeł stanowi zaledwie 1 procent wszystkich dokonanych przestępstw na terenie Chicago.

RJ

'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor