Rahm Emanuel nie będzie już walczył z niedawną decyzją sądu federalnego, uznającą zakaz sprzedaży broni w Chicago za niezgodny z Konstytucją. Poprosił tylko o dodatkowe sześć miesięcy na opracowanie i przygotowanie odpowiednich przepisów.
Burmistrz nie przedstawił konkretów dotyczących zmian w ordynacji miejskiej, dzięki którym lokalne prawo zgodne byłoby ze stanowymi i federalnymi przepisami. Na razie przyznał, że jego administracja poniosła kolejną porażkę w walce o ograniczenie dostępu do broni palnej.
„Nie zgadzam się z tą decyzją – powiedział Rahm Emanuel komentując decyzję sądu – Ale miasto nie ma wielkiego wyboru i musi się podporządkować. Nakazałem odpowiednim departamentom opracowanie przepisów i ograniczeń dotyczących sprzedaży broni w mieście”.
Ograniczenia prawne, o których wspomina burmistrz mają nie dopuścić, by zakupiona legalnie broń trafiała w ręce osób do tego niepowołanych, przede wszystkim przestępców.
Obrana przez Emanuela strategia różni się od polityki uprawianej przez jego poprzednika, Richarda Daley, który z każdym niepowodzeniem w walce o utrzymanie zakazu odwoływał się do sądów wyższych instancji, włączając w to Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.
Niedawna decyzja nie tylko uznaje chicagowski zakaz sprzedaży broni palnej przez licencjonowane sklepy za niezgodny z obowiązującym w kraju prawem, ale również dopuszcza zakup broni w prezencie oraz prywatną sprzedaż osobom posiadającym co najmniej 18 lat i ważne zezwolenie na jej posiadanie.
Do niedawna Chicago było ostatnim miastem w kraju zabraniającym mieszkańcom posiadania broni palnej. Obowiązywały tu również najostrzejsze przepisy. Dlatego od początku miasto było głównym celem zwolenników dostępu do broni.
Decyzja sądu została ogłoszona dzień po rozpoczęciu w Illinois przyjmowania podań na noszenie przy sobie ukrytej broni, co miało miejsce w pierwszą niedzielę stycznia. Władze stanu informują, iż w ciągu pierwszych 24 godzin przyjęto 4,525 aplikacji. Dodatkowe 7 tysięcy złożyli wcześniej instruktorzy obsługi broni, którzy mogli robić to od 1 stycznia.
W sumie do wtorku policja stanowa otrzymała 15,539 podań w tej sprawie, z których wstępnie zaaprobowano ok. 13 tysięcy. Każdego dnia napływają tysiące nowych. Po akceptacji policji stanowej muszą one być rozpatrzone przez szeryfa danego powiatu, prokuratora oraz lokalną policję.
Ocenia się, że w tym roku policja stanowa otrzyma od 350 do 400 tysięcy podań. Ma ona 90 dni na przyznanie lub odrzucenie prośby. Kolejne 30 dni mają na to lokalne służby.
RJ
'