----- Reklama -----

LECH WALESA

30 czerwca 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

W poprzednich numerach opisałam metody szkolenia takie jak: POZYTYWNE, BEZSTRESOWE ORAZ NATURALNE Dr. Ortegi. Wszystkie te techniki mają jedną cechę wspólną a mianowicie pozytywne podejście do psa, ze zrozumieniem i szacunkiem.

Technika, którą opiszę dziś jest techniką opartą głównie na korekcie i karach, tradycyjne szkolenie nie zakłada pochwał, ani za­chęcania do podjęcia pracy. Ta technika zmusza psa do wykonywania czynności po­przez szarpanie, podduszanie, szturchanie, kopanie i temu podobne. Jednym słowem przestarzałe sposoby, które uczą jedynie strachu i lęku przed właścicielem, blokując możliwości psa do rozwijania swoich umiejętności, a dzieję się to za sprawą wyuczonej bezradności.

Wywodząca się z metod stosowanych w czasach, gdy szkolenie psów było jeszcze dziedziną zastrzeżoną głównie dla policji czy wojska. Zwolennikom zarzuca się przesadną brutalność oraz niezrozumienie psich potrzeb i mowy ciała. Naturalnie, zdarzają się wciąż szkoły, których instruktorzy najwyraźniej rzeczywiście zatrzymali się ze swoją wiedzą dobre 40 lat temu i wciąż zamiast uczyć wywołują w psie wyuczoną bezradność - na szczęście są one raczej w odwrocie. Omijajmy takie miejsca - wszelkie „metody szkoleniowe” polegające na duszeniu, podwieszaniu czy biciu psa to niebezpieczne relikty dawnych czasów i uznać je należy za agresję wobec zwierzęcia, a nie szkolenie.

Zatem, co to jest wyuczona bezradność?

Wyuczona bezradność polega na tym, że cokolwiek pies spróbuje podjąć i tak zostanie ukarany (brak odczytywania psich sygnałów przez tresera, brak możliwości psa na ruch w celu sprawdzenia czy dobrze odczytuje komendę), psy w tradycyjnym szkoleniu są karane np. za to, że wstał z pozycji “siad”, nawet przy pierwszej próbie, nie wiedząc jeszcze, że polecenie nakazuje dłuższe przebywanie w danym miejscu, kolejna kara to, gdy pies zmieni pozycje bez zezwolenia i tak kara za karą, zamiast korekty naprowadzającej.

Pojęcie to rozpropagował Seligman, korzystając ze swoich doświadczeń w eksperymentach na psach. Jedno z tych doświadczeń polegało na tym, że w pierwszej fazie psy były rażone prądem elektrycznym, bez możliwości uniknięcia tego. W fazie drugiej oprócz rażenia prądem dawano zwierzętom możliwość ucieczki i uniknięcia cierpienia. Okazało się, że w fazie pierwszej psy wynosiły przekonanie, że nie mogą zrobić nic, aby nie doznać bólu i nawet, gdy droga ucieczki przed bólem była otwarta, nie korzystały z niej biernie cierpiąc. Nawet, gdy psy zmuszano do przejścia do bezpiecznej strefy, to w kolejnych próbach zwierzęta nie były w stanie powtórzyć tego kroku samodzielnie. Psy, u których zaobserwowano efekt wyuczonej bezradności stawały się apatyczne, przygnębione i szybko umierały.

Wyuczona bezradność niesie ze sobą nie tylko apatię, poczucie bezsilności i braku kontroli. Dalsze następstwa to także niskie poczucie własnej wartości, depresja, stany lękowe, izolowanie się, trudności w nawiązywaniu kontaktów i relacji z innymi psami i ludźmi.

Metody tradycyjne to NAJGORSZE z wszystkich technik szkoleniowych. Nikt ani nic nie jest w stanie nauczyć się doskonale czegokolwiek poprzez przymus, nakazy, zakazy, rozkazy i wieczne wymagania. W tej metodzie nie ma nagród, a jeśli są to bardzo ubogie. Pies traci szybko motywację, a wyrabia nieustannie lęk przez wzrokiem własnego opiekuna, który wciąż coś rozkazuje w zamian za własną satysfakcję.

Są jednak szkoły tradycyjne, których wykładowcy idą z duchem czasu, zachowując ze swych doświadczeń tylko to, co najlepsze, uzupełniając jednocześnie swoje lekcje o metody oparte na nowoczesnej wiedzy o behawiorze psów.

Metoda tradycyjna zda egzamin, gdy oczekujemy szybkości i najwyższej precyzji, ze względu jednak na niekiedy szorstkie podejście (nie mylić z agresywnym) nie jest polecana dla psów delikatnych i bardzo młodych oraz przeciwnie – dla zwierząt agresywnych oraz nadpobudliwych, gdyż może wzmocnić takie zachowania.

Należy pamiętać, że decydując się na tę technikę szkolenia nasze korekty powinny być dopasowane do warunków fizycznych psa, gdyż w wielu przypadkach psy tracą życie lub zdrowie w efekcie zbyt gwałtownego lub mocnego szarpnięcia za łańcuszek zaciskowy czy kolczatkę.

Jaką więc wybrać metodę szkoleniową?

Taką, która sprawdzi się przy Waszym psie!

 Szukajmy szkoły, w której nie otrzymamy już gotowych rozwiązań, ale program i metody zostaną dostosowane do charakteru, usposobienia i problemów naszego pupila, – bo tylko wtedy szkolenie będzie skuteczne. Pamiętajmy, aby zwrócić uwagę czy instruktor lub sam treser ma na uwadze wasz styl życia, czas pracy i całokształt, w którym wy i wasz pies musicie się odnaleźć.

Dodatkowo przypominam o sprawdzeniu kompetencji każdej osoby, która będzie pracowała z wami, ucząc was i szkoląc psa. Wiele szkół oferuje się, jako najlepsze, nie bójcie się sprawdzić, po jakich są warsztatach, wykładach, kursach, czy na bieżąco mają informacje, czy dokształcają się oraz gdzie się uczyli i praktykowali i jakie mają doświadczenie. Jeśli dana szkoła nie posiada kompetentnych instruktorów należy jak najszybciej zrezygnować ze szkolenia z psem pod „okiem” takich ludzi. W trzech pierwszych artykułach dokładnie opisałam, jak to powinno wyglądać. Można też sprawdzić na mojej stronie internetowej, co dokładnie powinno się sprawdzić wybierając szkołę tresury psów, zapraszam na www.agatabuczakdogs.com w dziale szkoły dla psów.

W kolejnym numerze objaśnię najsłynniejszy sposób szkolenia w USA, a jest nim oddanie psa na szkolenie. Gorąco zachęcam do zapoznania się z artykułem, zwłaszcza tych, którzy rozważają taką opcję.

Jeśli macie Państwo pytania, serdecznie zapraszam do kontaktu ze mną, chętnie udzielę porad telefonicznie lub na email.

Agata Buczak
Psi Behawiorysta i Instruktor Szkolenia
Psów z tytułem COAPE
www.agatabuczakdogs.com
oraz właściciel hodowli Fidecore, Cane Corso Italiano
www.fidecore.net

 



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor