Najnowsze badanie zespołu VASCO, opublikowane w październiku 2025 r. wykrywa anomalię statystyczną o ogromnym prawdopodobieństwie. Czy to dowód na obce obiekty na orbicie przed erą kosmiczną? Wydarzenie zbiegło się ze słynnym incydentem Washington Flap z 1952 roku.
Co odkryli naukowcy?
W październiku 2025 r. zespół badawczy powiązany z projektem VASCO (Vanishing & Appearing Sources during a Century of Observations), kierowany przez m.in. Beatriz Villarroel, opublikował artykuł pt. Aligned, multiple-transient events in the First Palomar Sky Survey - analizę archiwalnych klisz fotograficznych z przeglądu First Palomar Sky Survey (POSS-I), wykonanych przed erą satelitów (lata 1949–1957).
Autorzy zastosowali statystyczne testy do katalogu punktowych błysków/obiektów widocznych tylko raz i znaleźli kilka ciekawych efektów: krótkie, wyrównane w linii punkty świetlne podczas jednej obserwacji oraz znaczący (wynoszący 22 sigma – co to oznacza, wyjaśnię nieco później) deficyt transjentów (wybuchów energii) w obszarze cienia Ziemi. Innymi słowy: transjenty występowały znacznie rzadziej tam, gdzie powinny być zasłonięte przez Ziemię, gdyby pochodziły z obiektów krążących na wysokościach typowych dla orbit geostacjonarnych. To właśnie ten wynik przykuł uwagę. 22 sigma to ekstremalnie wysoki, wręcz niespotykany dotychczas poziom „pewności” statystycznej w konwencji testów hipotez.
W publikacji autorzy jednak nie twierdzą jednoznacznie, że dookoła Ziemi krążyły sztuczne satelity przed 1957 r. - raczej opisują sygnały i statystyczne niezgodności oraz przedstawiają możliwe interpretacje, jednocześnie podkreślając, że rzadkie artefakty fotograficzne (defekty kliszy, odbicia czy duchy optyczne) nie zostały w pełni wykluczone.
Co oznacza „22 sigma” w praktyce?
Poziom istotności (sigma) w statystyce mierzy, jak bardzo obserwowany wynik jest odległy od oczekiwanej wartości w modelu losowym. Dla porównania: odkrycie cząstki w fizyce często wymaga 5 sigma, co daje bardzo małe prawdopodobieństwo, że wynik to jedynie przypadek. 22 sigma to ekstremalnie wysoka wartość - przy takiej wartości prawdopodobieństwo przypadkowego wyniku teoretycznie jest astronomicznie małe. Jednak kluczowa uwaga: wysokie sigma nie eliminuje błędów systematycznych (np. błędy kalibracji, artefakty płytek fotograficznych, błędne założenia modelu cienia Ziemi dla konkretnych płyt). Autorzy sami wskazują na konieczność dalszej weryfikacji.
Gdzie leży ciężar dowodu - dlaczego odkrycie jest prowokujące, ale nie jest rozstrzygające?
Archiwalne płyty fotograficzne mają swoje „dziwne” miejsca - krawędzie płyt i określone rejony są bardziej podatne na defekty - zadrapania, kurz czy artefakty skanowania. Wiele pojedynczych „punktów” w katalogach transjentów okazuje się po wnikliwym przeglądzie zwykłą wada płyt. Zespół VASCO uwzględnił takie ryzyko, ale pełne wykluczenie wszystkich systematyk wymaga pracy ręcznej i dodatkowych metod.
Korelacja z cieniem Ziemi - deficyt transjentów w obszarze cienia jest najbardziej intrygującym argumentem za orbitalnym pochodzeniem niektórych sygnałów. Jeśli obiekty odbijają światło słoneczne w określonych wysokościach, ich widoczność powinna maleć w cieniu Ziemi.
Możliwe wyjaśnienia - od najbardziej prozaicznych do sensacyjnych
1) Płyty i artefakty fotograficzne
Wiele z odnalezionych transjentów może być po prostu artefaktami klisz: zadrapania, zanieczyszczenia, lokalne defekty emulsji, optyczne „duchy” przy skanowaniu. Nawet jeśli statystyka wskazuje na anomalię, błędy systematyczne mogą dać fałszywie wysoką wartość sigma. Autorzy sami jasno zastrzegają, że tego typu wytłumaczenia nie zostały jeszcze całkowicie wyparte.
2) Refleksy od rzeczywistych obiektów na orbicie
Hipoteza przedstawiona w pracy: część obserwacji może odpowiadać szybkim, punktowym refleksom światła od wysoko refleksyjnych fragmentów (np. metalowych) na wysokościach dużych orbit, a zatem widocznych tylko w pewnych geometriach (pojawiają się i znikają w trakcie ekspozycji). To dałoby sens deficytowi w cieniu Ziemi. Jednak pojawia się pytanie: skąd takie obiekty przed 1957 r.? - tu przechodzimy do historii rakiet.
3) Wczesne testy rakietowe i… kosmiczne „odpady”
Już przed Sputnikiem prowadzono loty rakiet (testy V-2, program Bumper). Niektóre wczesne loty V-2 i dwustopniowe Bumpery osiągały duże wysokości - przykładowo Bumper 5 (połączenie V-2 i WAC Corporal) sięgnął wysokościom rzędu setek kilometrów 24 lutego 1949 r. - to historycznie potwierdzone fakty. Te misje jednak nie pozostawiły potwierdzonych obiektów krążących długoterminowo - większość z nich wracała i spadała. Mimo to hipoteza, że fragmenty lub nietypowe trajektorie pozostawiły krótkotrwałe, trudne do śledzenia obiekty, jest tematem rozważań.
4) Tajne satelity / testy wojskowe
Teoria spiskowa: tajne państwowe programy mogły wysyłać instrumenty na orbity, o których świat cywilny nie wiedział. Jednak brakuje publicznych, wiarygodnych dowodów, że którekolwiek państwo miało zdolność do utrzymywania urządzeń na orbicie (zwłaszcza w geostacjonarnej odległości) przed 1957 r. - technologie V-2/Bumper dawały wprawdzie przebłyski „przestrzeni kosmicznej”, lecz długotrwałe orbity to inna para kaloszy.
5) A może jednak obcy?
Żadna z prac VASCO nie formułuje twierdzeń o pozaziemskim pochodzeniu. Nauka wymaga najpierw wykluczenia wyjaśnień ziemskich. Stawianie hipotezy „obcy” bez silnych, wielokanałowych dowodów jest przedwczesne i niepoparte danymi. W artykule naukowym autorzy sugerują dalsze badania, zamiast sensacyjnych konkluzji.
Krótkie przypomnienie historyczne: rakiety V-2 i Bumper 5 - jak blisko „przestrzeni” byliśmy przed 1957?
V-2 - niemiecki pocisk z czasów II wojny światowej; po wojnie szczątki trafiły do USA i ZSRR. Testy V-2 w latach 1946–1951 (m.in. White Sands) osiągały wysokości zbliżone do granicy przestrzeni kosmicznej (około 100 km – linia Karmana, umowna granica między atmosferą Ziemi, a przestrzenią kosmiczną).
Bumper 5 - dwustopniowy układ (V-2 + WAC Corporal). Lot z 24 lutego 1949 r. osiągnął wysokość 244 mil (393 km) - wysoko ponad linię Karmana. Mimo to nie mamy dowodów, że jakiekolwiek fragmenty tego programu pozostawały na trwałej orbicie.
To pokazuje, że choć człowiek przed Sputnikiem już „dotykał” przestrzeni suborbitalnej i nawet przekraczał linię Karmana w testach, przejście do stałego krążenia wokół Ziemi (orbity) i systematycznego umieszczania satelitów to dopiero era od 1957 r.
Adrian Pluta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.