11 grudnia 2019

Udostępnij znajomym:

Z Andrzejem Kulką w świat: Pięć gwiazd alaskańskich wód, cz. 3

Łosoś czerwony znany potocznie na Alasce jako sockeye albo red, przez miejscowych jest uważany wraz z "kingiem" za najcenniejszy z tutejszych salmonidów. Trudno się z tą opinią nie pogodzić.

Do alaskańskich wód łososie czerwone wpływają na tarło dwukrotnie; pierwsze ławice docierają do rzek już w czerwcu, a następna duża fala pojawia się miesiąc później, w połowie lipca. Oncorhynchus nerka - bo taka jest naukowa nazwa gatunku - posiada srebrzysto-błękitną barwę żyjąc w oceanie, lecz po wpłynięciu do słodkich wód na tarliska zmienia kolory i kształt wręcz nie do poznania. Głowa ryby zielenieje, natomiast reszta ciała staje się czerwona. Samcom wyrasta garb, żuchwa jego wielkiego pyska przybiera kształt haka, zęby zaczynają wystawać do przodu, co w sumie nadaje mu wielce powabny wygląd, zwłaszcza w oczach partnerki. Samica składa 2,500-4,300 jajeczek i wraz z partnerem pilnuje gniazda aż do nieuchronnej śmierci po kilkunastu dniach czuwania. Tysiące martwych ciał zalegają wtedy brzegi i dna alaskańskich rzek sprawiając niezbyt przyjemne wrażenie, jednakże insekty wylęgające się na tych zwłokach przysporzą już późną zimą pożywienia dopiero co wyklutym z ikry rybkom, dla których nie byłoby skądinąd pokarmu w tych wymrożonych wodach. Co za precyzyjny plan! Łosoś czerwony z reguły wybiera na tarliska rzeki o czystej, dobrze natlenionej wodzie ze żwirowym dnem, które mają połączenia z jeziorami. W tychże jeziorach narybek spędza rok do dwóch i wraca z prądem do otwartych wód mórz i oceanów. W wieku - przeważnie - czterech lat ryba zyskuje dojrzałość i wiedziona instynktem powraca na tarliskach dokładnie do miejsc, gdzie przyszła na świat. Ot, taki fenomen Natury!

Nazwa łosoś czerwony została wprowadzona przez stacjonujących na Alasce żołnierzy amerykańskich i dotyczy naturalnego, karminowego koloru mięsa ryby (spowodowanego głównie spożywaniem - jak to się ładnie nazywa - zooplanktonu, czyli skorupiaków, jak krewetki i kryl). Natomiast sockeye to zniekształcone określenie "sau-kie", oznaczające w językach Indian amerykańskiego Północnego-Zachodu ni mniej, ni więcej tylko - "król ryb", z racji masowego występowania w rzekach. W sierpniu 2019 sensory pomiarowe przy samym tylko ujściu rzeki Kenai naliczyły ponad półtora miliona sztuk! To o milion więcej niż w roku poprzednim, który i tak był udany pod tym względem. Taka ilość ryb mogła od wieków zapewnić Indianom pożywienie na długie, zimowe miesiące. Spotkałem się jednak z opinią, że w narzeczu Indian Salish z doliny rzeki Fraser River w Kanadzie, określenie suk-kegh oznacza "czerwoną rybę", czerwoną od koloru ciała w godowej fazie.

Łososie czerwone osiągają długość 60-84 centymetrów i masę przeciętnie od 3 do 5 kilogramów z rekordowym, złowionym na wędkę sockeyem ważącym 7.25 kg (16 funtów). Wędkarsko przynoszą sporo satysfakcji, gdyż po pierwsze są wyjątkowo wybredne, jeśli chodzi o przynętę, a po drugie... walczą wściekle o swoje życie.

Widok setek tych pięknych ryb w kryształowych wodach rzeki wcale nie oznacza, że jakąkolwiek złowimy! Generalnie rzecz biorąc sockeye na tarliskach już właściwie nie żeruje, ale... można go solidnie podenerwować różnymi przynętami i w końcu sprowokować do ataku. Potrzebna jest cierpliwość i staranny wybór wabika. Kiedy z doborową grupą wędkarzy próbowaliśmy w dorzeczu Susitnej skusić do brania widoczne jak na dłoni łososie, najbardziej aktywne były gorbusze, kety i srebrne coho. Przebywające w tym samym akwenie łososie czerwone wyjątkowo rzadko atakowały blaszki obrotowe, specyficzne Meppsy, "czwóreczki", prowadzone ze znawstwem przez specjalistów od spinningu. Znacznie lepsze efekty odnotowali muszkarze, z wyraźnym wskazaniem na muszkę zwaną "coho fly" jako zwycięzcę pośród przynęt. Na drugim i trzecim miejscu w tej kategorii znalazły się muszki znane jako "papuga" oraz "dalajlama". Nie muszę dodać, że wyjęcie dorodnego sockeye z rwącego nurtu rzeki Kenai, na muchówkę, pozostaje w pamięci do końca życia. Czego i wam wszystkim życzę!

P.S. Bystre oczy na pewno dostrzegą, że na niektórych zdjęciach wędkarz dziarsko dzierży wędzisko spinningowe, a rybie z pyska sterczy muszka? Otóż Alaskańczycy z powodzeniem łowią łososie czerwone na kij spinningowy z solidnie obciążoną mokrą muszką "coho fly" jako przynętą. Ani to muszkarstwo ani spinningowanie, ale... trzeba przyznać, że ta metoda jest najskuteczniejsza w szybkim nurcie rzeki Kenai.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Alaską włącznie, w tym z wyjazdem na Alaskę na ryby - 2 sierpnia 2020. Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W.Belmont, Chicago IL 60634, tel. 773-237 7788, strona internetowa: www.andrzejkulka.com.

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor