----- Reklama -----

LECH WALESA

07 maja 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Dzień Matki to doskonała okazja, aby zastanowić się nad rolą matek w naszych rodzinach i w bogatej, acz skomplikowanej historii naszego kraju i społeczeństwa. Przygotowany własnoręcznie prezent, obiad albo deser (ewentualnie z pomocą taty bądź starszego rodzeństwa) stanie się formą uznania, podziwu i podziękowania. 

Blintzes/crepes/naleśniki (znaczy to samo) Suzette stworzył przez przypadek piętnastoletni chłopiec Henri Charpentier, późniejszy znakomity szef kuchni...

Urodził się pod koniec XIX wieku w pobliżu Nicei. W młodości kształcili go między innymi król hotelarzy César Ritz i ojciec współczesnej gastronomii August Escoffier. Tak przygotowany, młody mistrz mógł pracować w najlepszych restauracjach świata. Najpierw został szefem kuchni w Hotel de Paris w Monte Carlo, później przyszła kolej na hotele w Londynie, Moskwie, Rzymie, a także ekskluzywne restauracje w Paryżu. Po przyjeździe do Ameryki został osobistym kucharzem Johna D. Rockefellera...

Zanim jednak osiągnął najwyższy pułap kulinarny, jeszcze jako piętnastoletni chłopiec wynalazł danie, które podbiło serca smakoszy - naleśniki Suzette. Oczywiście, nie obeszło się przy tej okazji bez jakże pomocnego przypadku...

W roku 1895 Henri był pomocnikiem kucharza we wspomnianym Hotel de Paris w Monte Carlo. Pewnego letniego popołudnia hotelową restaurację odwiedził książę Walii Edward wraz z przyjaciółmi. Po obiedzie zażyczył sobie naleśników na deser. Przygotowanie tego prostego dania przypadło w udziale młodemu Francuzowi. Niestety, podczas pracy sos, którego składnikami były między innymi likier Grand Marnier (likier pomarańczowy) oraz kirsz (bezbarwna, niesłodka wiśniówka), niespodziewanie zapalił się. Załamany Henri, nie mając już czasu na przygotowanie nowej mieszanki, spróbował nieszczęsnej mikstury. Był wniebowzięty! Wiele lat później, w swojej autobiografii "Życie a la Henri" napisał o tym odczuciu: "Pomyślałem, że jest to najrozkoszniejsza melodia słodyczy, jaką kiedykolwiek smakowałem." Nie zastanawiając się wiele, włożył ciepłe naleśniki do sosu, dolał nieco więcej brandy, ponownie podpalił i płonące podał na stół. Zachwycony książę, wygarniając łyżeczką ostatnie krople sosu z talerza, zapytał, jaka jest dokładna nazwa potrawy, którą zjadł z wielką przyjemnością. Henri odparł natychmiast: "naleśniki książęce". Edward zrozumiał, iż nazwa ma być ukłonem w jego stronę, ale jako że przy stole siedziała też pewna dama (nawiasem mówiąc, jedyna wśród osiemnastu mężczyzn), zapytał, czy Henri nie zechciałby zmienić nazwy na "crepes Suzette", zgodnie z imieniem niewiasty. Tak się stało. Następnego dnia książę przysłał Henriemu z podziękowaniem kapelusz, sygnet oraz laskę. I ta tym w zasadzie zakończyłabym tę naleśnikową opowieść...

Jednak... część historyków kulinarnych twierdzi z uporem, iż deser powstał dwa lata później, a jego ojcem był właściciel restauracji Marivaux, Joseph. Nowopowstałe naleśniki podobno miały być jadalnymi rekwizytami w przedstawieniach Komedii Francuskiej.  Dodając do nich flambirowanie (podpalanie) wzbogacił widowisko i zrezygnował z kłopotliwego podgrzewania dania. A imię "Suzette"? Było podobno pseudonimem artystycznym jednej z aktorek o nadzwyczajnej urodzie. I tu naprawdę kończy się naleśnikowa opowieść. Czas przejść do kuchni!

Naleśniki Suzette

Składniki:

Naleśniki:

  • 250 gramów mąki
  • szczypta soli
  • 2 żółtka + 2 jajka
  • 0,5 litra mleka
  • 3 łyżki likieru pomarańczowego (Grand Marnier lub innego)
  • 3 krople ekstraktu waniliowego
  • 100 gramów masła

Sos:

  • 150 gramów masła
  • 3-4 łyżki cukru (dodaję brązowy cukier)
  • skórka otarta z jednej cytryny
  • 100 mililitrów soku i 1 łyżeczka skórki otartej z mandarynek
  • 75 mililitrów likieru pomarańczowego
  • 3-4 łyżki kirszu (opcjonalnie)
  • 50 mililitrów koniaku/brandy

Przygotowanie:

- Do przesianej mąki dodać sól, jajka i żółtka i – stopniowo dolewając mleko – wyrobić ciasto o konsystencji rzadkiej śmietany. W końcu dodać cukier, likier, wanilię, wymieszać, przykryć i odstawić do lodówki na godzinę.

- Przed smażeniem dodać 1 łyżkę zrumienionego płynnego masła. Jeśli ciasto jest za gęste, dolać odrobinę ciepłej wody.

- Na pozostałym maśle usmażyć cienkie naleśniki (odpuścić pierwszy, zwykle nieudany); trzymać je w cieple podczas przygotowania sosu.

- Sos: rozpuścić masło z cukrem (do zazłocenia), dodać likier, sok i skórkę z mandarynek i cytryny, po czym całość zagotować i zmniejszyć ogień/grzanie. Połową sosu nasączyć naleśniki, złożyć na pół i podgrzać w pozostałym sosie. Gorące polać koniakiem, podpalić i podawać płonące. Dodać bukiet pięknych, kolorowych kwiatów dla Mamy!

Wszystkim Mamom cudownego dnia i całego roku!

Anna Czerwińska
wielbicielka muzyki klasycznej i dobrej literatury, amatorka gór i namiotu, podglądania życia od kuchni i innych obserwacji wszelkich na własny użytek.
www.pakamerapolonia.com
kontakt: amerykanskie.kulinaria@gmail.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor