28 czerwca 2022

Udostępnij znajomym:

„Codziennie dzieją się na świecie rzeczy, których nie da się wytłumaczyć na podstawie znanych nam praw. Codziennie, wywoławszy przedtem nieco szumu, rzeczy te są zapominane i ta sama tajemnica, która je przyniosła, zabiera je, a zagadka staje się zapomnieniem. Oto prawo: to, co nie może być wyjaśnione, musi być zapomniane. Słoneczne światło nadal reguluje funkcjonowanie świata. Obcość podpatruje nas z cienia”.

Czyli Olga Tokarczuk i Empuzjon - horror psychodeliczny. Co to są empuzy i skąd tytuł Empuzjon już, mniej więcej, wiemy. Ale nie zaszkodzi przypomnieć skąd inspiracje i literackie koligacje tegoż terminu się wzięły. Jak pisze Ryszard Koziołek w artykule Kraina czarownic:

„W tej powieści tajemnic powrócą kluczowe problemy prozy Tokarczuk: holistyczne widzenie rzeczywistości, konsekwencje uprzedmiotowienia natury, świadomość zbiorowa, afirmacja wyobraźni i współczucia. W pewnym sensie powróci nawet słynny mnich Paschalis z „Domu dziennego, domu nocnego". Akcja wiedzie nas znów na Dolny Śląsk, tym razem do uzdrowiska Görbersdorfu (dzisiejsze Sokołowsko), gdzie kuracjuszy leczących gruźlicę prześladują dziwne, mroczne siły. „Empuzjon" to nazwa miejsca, gdzie przebywają empuzy, jak nazywa czarownice Arystofanes w „Żabach". W powieści są to lasy okalające Görbersdorf, do których miały uciec bezpowrotnie (i żyć w nich nadal) kobiety oskarżane o czary w czasach inkwizycji. Od tamtej pory mszczą się na mężczyznach”. (w: Książki Magazyn do Czytania, nr 2, 2022, s. 29)

Fragment z Żab Arystofanesa jest zresztą przytoczony dosłownie w powieści na stronach 115 i 116, a jest istotnym elementem rozmowy jaki toczą kuracjusze:

„Dołączył więc do półleżących na pledach mężczyzn, którzy z kubkami pełnymi Schwärmerei w dłoniach omawiali kwestie podań o czarownicach. Siwy Lew twierdził, że pierwszy raz wspomniał o czarownicach Apulejusz w Metamorfozach, lecz pan August upierał się, że pisał o nich już Arystofanes w Żabach. – Batrachoi – powiedział, popisując się swoją greką – to oznacza żaby. A akcentem na ostatnią sylabę. Jest tam taka rozmowa, kiedy Dionizos z Ksantiaszem po przebyciu jeziora Acheruzja znajdują się na pustkowiu i widzą coś dziwnego. Wojnicz popatrzył na niego z nagłą ciekawością. Pan August […] zaczął recytować. Robił to doskonale, zmieniając głos, tak by przybierał inny ton dla każdego z uczestników tego dialogu…” (s. 114/115)

Nie wiemy, czy pan August przytaczał fragmenty z Żab w greckim oryginale, czy w niemieckim tłumaczeniu, wiemy jakkolwiek z pewnością, że mógłby to robić w obu wersjach językowych, co jest zachwycające, bo przynależy bezpowrotnie do świata edukacji minionej.

W przywołanej rozmowie, która toczyła się wokół dziwnych jam, na leśnej polanie, - /miejscowi mówią o tych dziurach „usta czarownic” – powiedział Opitz, ale potem dodał, mrużąc śmiesznie oczy, że właściwie powinno się je zwać dupami czarownic, bo w czasie wielkich upałów czy wielkich mrozów dobywa się z nich świszczące powietrze/ (s. 112) – Siwy Lew, jeden z kuracjuszy odwołuje się do Apulejusza i jego Metamorfoz. Jeśli w Żabach Arystofanesa mamy do czynienia z wielką i ważną, aczkolwiek ubraną w komediowe konwencje, dyskusją o roli dramatu i dramatopisarza, a tak naprawdę o istocie literatury i powołaniu twórcy, którą to dyskusję można streści w jednym zdaniu: „Sofokles ukazuje ludzi takimi jacy być powinni, Eurypides zaś takimi, jacy są”. Trzeba dodać, że Arystofanes był zdecydowanym zwolennikiem koncepcji Sofoklesa.

A o czym traktują Metamorfozy Apulejusza i dlaczego zostają przypomniane w kontekście dyskusji o czarownicach? Oczywiście traktują o przemianie głównego bohatera Lucjusza, w osła. Ale to tylko pretekst do szeregu wydarzeń, głęboko osadzonych w religijno-mitologicznej duchowości starożytnych, w których świecie to, co boskie, było jednocześnie tym, co ludzkie, a obydwie rzeczywistości przenikały się często nierozróżnialnie. Czarownice rzeczywiście pojawiają się tam w księdze pierwszej i drugiej i są istotną częścią niektórych wydarzeń. Lucjusz, prze pomyłkę zamieniony w osła zamiast w puchacza, to genialny chwyt literacki, który pozwala Apulejuszowi prowadzić swego uzwierzęconego bohatera poprzez góry i doliny ludzkich opowieści, które czasem śmieszą, ale też straszą, przerażają. Ludzie nie maja problemu, by o swoich sprawach opowiadać osłowi. I tak właśnie toczy się ta niezwykła historia zebrana w jedenastu księgach.

/Dzieło Apulejusza z Madaury, stanowiące przykład popularnej w starożytności powieści „płaszcza i szpady”, jest tak naprawdę utworem wielce moralizującym. Wszelkie zbrodnie są w nim napiętnowane i surowo karane, a w ostatecznym rozrachunku zwycięża zawsze dobro. Aby jednak nie było zbyt pobożnie, całość opowiedziana jest w sposób lekki i dowcipny; czytelnik bawi się podczas lektury, zamiast z powagą kiwać głową nad zagadnieniem dobra i zła. I to nawet blisko 2000 lat po śmierci autora. Nic dziwnego, że św. Augustyn nazwał utwór “złotym”, wskazując na jego ogromną wartość. […]

O wiele ważniejsze jest jednak przesłanie dzieła. W awanturniczej powieści pełnej historyjek, anegdot i bajeczek, naszpikowanej zbrodniami, niegodziwościami i wszelkimi sprośnościami (aż dziw, że tak wychwalał ją w swych traktatach sam św. Augustyn), autor ukrył dużo głębsze znaczenie, które pozostaje niewidoczne niemal do końca lektury. Metamorfozy są bowiem powieścią o karze i odkupieniu. Lucjusz ściąga na siebie nieszczęście na swoją własną prośbę, a jest to kara za jego lubieżność i ciekawość. Nie bez znaczenia jest tu sama postać osła – zwierzę to stanowi symbol pożądliwości, ale również pogardy. Stając się osłem, bohater doznaje największego i najbardziej bolesnego upadku, wręcz upodlenia, które prowadzi jednak do ekspiacji. Cierpiącemu Lucjuszowi we śnie ukazuje się Izyda, która przepowiada mu rychłą przemianę w człowieka, zastrzegając przy tym, że od tej chwili życie nieszczęśnika należeć będzie tylko do niej. Oznacza to, że Lucjusz z rozpustnika ma stać się kapłanem. Jedynie krocząc ścieżką cnoty i pobożności można stać się człowiekiem wartościowym i szlachetnym. Oto właśnie ukryte przesłanie Metamorfoz. Nie bez powodu święty z Hippony, w swoim traktacie De Civitate Dei, określił apulejuszowego osła przymiotnikiem aureus. /  (za: Karolina Janowska, w: Apulejusz z Madaury, Złoty osioł, Metamorfozy, lente-magazyn.com)

Zatem Żaby Arystofanesa i Metamorfozy Apulejusza – czy coś jeszcze składa się na literacki horyzont inspiracji w Empuzjonie, który jest przecież, jak mówi podtytuł, horrorem przyrodoleczniczym i jak horror może być przyrodoleczniczy?

Wróćmy do początków. W powieść Olgi Tokarczuk wprowadza nas motto, które jest cytatem z Księgi niepokoju, spisanej przez Bernarda Soaresa, pomocnika księgowego w Lizbonie, Fernando Pessoa:

„Codziennie dzieją się na świecie rzeczy, których nie da się wytłumaczyć na podstawie znanych nam praw. Codziennie, wywoławszy przedtem nieco szumu, rzeczy te są zapominane i ta sama tajemnica, która je przyniosła, zabiera je, a zagadka staje się zapomnieniem. Oto prawo: to, co nie może być wyjaśnione, musi być zapomniane. Słoneczne światło nadal reguluje funkcjonowanie świata. Obcość podpatruje nas z cienia”.

Fragment ten jest wpisany w sepiową fotografię Görbersdorfu w górskiej dolinie. Trudno pozbyć się wrażenia, że być może jest to widokówka, jedna z wielu, które młody Mieczysław Wojnicz wysyła do swojego ojca i wuja z leczenia w tej miejscowości. I trudno też nie mieć wrażenia, że absolutnie nie może być to tekst pisany ręką Wojnicza na odwrocie owej pocztówki. Dlaczego?

Kontynuacja za tydzień.

Zbyszek Kruczalak

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Olga Tokarczuk, „Empuzjon”, Wydawnictwo Literackie, 2022, s. 394. 

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor