----- Reklama -----

LECH WALESA

20 maja 2025

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Teksty zostały wybrane ze zbioru opowiadań Grażyny Skoczeń, adoptowane dla potrzeb teatralnego przedstawienia, ale sama realizacja ma miejsce nie w teatrze, ale w hotelu, a dokładniej w paru pokojach hotelowych. Po co, dlaczego, w jakim celu? Koncept nie jest nowy, a idea człowieka w podróży jest tak stara, jak stara jest Odyseja. Człowiek podróżujący od zawsze był przedmiotem literackich realizacji. Musiał się przecież przemieszczać, coś albo ktoś stawał na jego drodze, trudno też wyobrazić sobie podróż bez jakiś zawirowań, komplikacji czy nowych sytuacji, z którymi przyszło się mierzyć. Mamy zatem w podróżowaniu wszystko to, co jest idealnym pretekstem do zbudowania opowiadania, które przykuwa uwagę, zmusza do refleksji, wystawia na doświadczenie nowego, niepokoi, czyli nakłania do myślenia.

Teatr Nasz zrealizował trzy opowiadania z tomu Ten zapach miał kolor niebieski w wersji teatralnej. Wszystkie trzy miniatury obracają się w kręgu kategorii, którą można określić jako „bycie emigrantem”. Co to znaczy, dlaczego jest istotne i co w tejże kategorii jest unikalne?

Wydaje się, że właśnie istnienie w nieustannej podróży od czegoś do czegoś, ale jeśli to OD jesteśmy w stanie zdefiniować, to już owo DO stanowi często o zamglonej i niejasnej przyszłości. Przyszłość osoby naznaczonej losem emigranta jest zawsze w jakiś sposób tym, co było. Przeszłość staje się teraźniejszością. Dwa czasy nakładają się wzajemnie w taki sposób, iż trudno jest dokonać rozróżnienia między nimi. Zupełnie jak w niesamowitym opowiadania Luisa Garcii Borgesa zatytułowanym „O ścisłości w nauce”:

„W owym Cesarstwie Sztuka Kartografii osiągnęła taką doskonałość, że Mapa jednej tylko Prowincji zajmowała całe Miasto, a Mapa Cesarstwa całą prowincję. Z czasem te Niezmierne Mapy okazały się już niezadowalające i Kolegia Kartografów sporządziły Mapę Cesarstwa, która posiadała Rozmiar Cesarstwa i pokrywała się z nim w każdym Punkcie. Mniej Oddane Studiom Kartografii Następne Pokolenia doszły do wniosku, że ta obszerna Mapa jest Nieużyteczna i nie bez Bezbożności oddały ją na Pastwę Słońca i Zim. Na Pustyniach Zachodu zachowały się rozczłonkowane Ruiny Mapy” (tłum. A. Sobol-Jurczykowski).

W trzech miniaturach zagranych w hotelu dotykamy tej niezwykłej czasowości w rozdarciu na teraz i na przedtem. Bardzo intymne monologi, często dialogizowane dzięki pomysłowi listu, który staje się pretekstem do całej koncepcji konstrukcji scenicznej, czy raczej inscenizacji, w pokoju hotelowym. Dlaczego w pokoju hotelowym? Z wielu powodów: hotel to miejsce odpoczynku i postoju w podróżowaniu, element podkreślający tymczasowość, nie mieszkamy w hotelach czy motelach jak w domu, hotel przecież to substytut domu, ale jednocześnie coś, czymś zdecydowanie nie jest. Poza tym, inscenizowanie miniatury teatralnej w pokoju hotelowym daje widzowi niewyobrażalne wręcz uczucie intymności przez bliskość z aktorem. Ta fizyczna bezpośredniość zupełnie inaczej kreuje relację widz – aktor i wymusza wyjątkową koncentrację nad tekstem dla obu stron tego wydarzenia. Bliskość z twarzą aktora pozwala też uczestniczyć w jego emocjach wręcz namacalnie, gdyż nie blokuje nas w żaden sposób dystans naznaczony przez tradycyjny układ sceny i widowni. Sceną jest głównie łóżko hotelowe, najistotniejszy element pokoju, dla którego przecież zatrzymujemy się w hotelach. Pokój hotelowy bez łóżka byłby czymś absurdalnym. Rzecz zatem rozgrywa się w łóżku – czy można sobie wyobrazić bardziej prywatne miejsce, gdzie dzieją się rzeczy, o których inni nie powinni wiedzieć, ale my się dowiadujemy?

Trzy miniatury i trzy poruszające historie opowiedziane nieomalże twarzą w twarz, często szeptem lub kompletnie niewerbalnie – ciszą, gestem, mimiką twarzy, są nowym odczytaniem tekstów opublikowanych w wersji książkowej. Mimo znaczących różnic, jakie istnieją pomiędzy poszczególnymi opowiadaniami, łączy je, jak już powiedziano, specyficzne, emigranckie poczucie czasowości, które utwierdza w przekonaniu, iż jesteśmy uzależnieni od pamiętania, a przeszłe i zaprzeszłe sytuacje, wydarzenia i ludzie pojawiają się często ni stąd ni zowąd, wyskakują jak filip z konopi i wskakują w nasze teraz.

Grażyna Skoczeń musiała w swej książce „Ten zapach miał kolor niebieski” poradzić sobie z tym, co było jej własnym doświadczeniem i tym, czego dotknęła w historiach innych. To nałożenie czy raczej zwielokrotnienie osobistego doświadczenia, przenosi czytelnika w kolory zapachów. Jak to możliwe i dlaczego ten akurat zapach miał kolor niebieski? Jak zapach może w ogóle mieć kolor? Skąd wiadomo, że była to niebieskość?

Jak się okazuje „perfumiarze od zawsze uznawali, że istnieje związek między zapachami, które tworzą, a barwą danej kompozycji”. (w: John Biebel, Bliźniacze postrzeganie: kolor i zapach)

Jeśli nawet uznamy, że zapach ma kolor, a musimy tak zrobić czytając książkę Grażyny Skoczeń, to wejdziemy na cienki lód tego, co ociera się o niemożliwe, a przecież się wydarzyło. Opowiadania zebrane w tomie Ten zapach miał kolor niebieski, każą nam po raz kolejny przyznać, że życie ma nad literaturą niebywałą przewagę. Jaką? Przewagę autentyczności nad fikcją.

Wszystkie zawarte w tomie teksty dotyczą bycia na emigracji, co jak wiadomo jest swoistym wyzwaniem. Emigrant musi się zorganizować na nowo, a raczej gruntownie przeorganizować. Musi się odnaleźć w zagubieniu i musi dać radę nowemu, często dramatycznie innemu.

W zbiorze Ten zapach miał kolor niebieski autorka zebrała wspomnienia tych, których spotkała w swoim emigracyjnym życiu i ułożyła z ich opowieści coś na pograniczu niemożliwego, a przecież zaistniałego. Co bowiem można sądzić o synu, który podcina gardło ojcu, nastolatku gwałcącym swą przyrodnią siostrę czy ojcu, który za dużą kasę sprzedaje swą własną, jedyną córkę? Nie są to, wbrew pozorom, opowiadania kryminalne, jakkolwiek można by czasami tak pomyśleć. Emigracja ma przecież też ten mroczny wymiar i nie zawsze jest dobrowolnym wyjazdem z kraju za chlebem. Książka Skoczeń pokazuje, jak bardzo losy emigrantów są odmienne i tworzą różne, niekoniecznie jednak, bajki. W opowiadaniu (Nie) chciany młody człowiek decyduje się opuścić Polskę w roku 1968, ale nie może tego zrobić. Dlaczego? Wcześniej musi oddać coś państwu polskiemu. Coś, co nosi w sobie. Skoczeń przerzuca nas z jednej historii w drugą i czasem nie możemy pozbyć się obezwładniającego wrażenia smutku. Dlaczego? Nawet w historiach, w których zapach emigranckich doświadczeń ma kolor sukcesu, zawsze gdzieś skrywa się dziwna plątanina, samotności, rozczarowania, braku spełnienia, porzucenia czy niedopasowania. Czym zatem jest emigracja? Szczęściem w nieszczęściu, spełnieniem w niespełnieniu, rozczarowaniem w oczekiwaniach czy raczej tychże odwrotnością: radością z nowego, wyzwaniem ku lepszemu, samospełnieniem i urealnieniem marzeń?

Teatralna realizacja trzech opowiadań ze zbioru Ten zapach miał kolor niebieski otwiera nas na inny sposób obcowania z tekstem, poprzez słuchanie i oglądanie, co nadaje mu potężną dawkę intymności, pozwalając zaistnieć literackiej sytuacji w umownej przestrzeni teatralnej, która nagle, przed naszym oczami, nabiera realności pokoju hotelowego, w którym dzieje się dramat.

Ten zapach miał kolor niebieski, Grażyna Skoczeń, Press& Media, 2020, s, 240

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor