----- Reklama -----

LECH WALESA

19 maja 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Czy grozi nam nowa wojna, tym razem w Azji Południowej? Stosunki między Indiami a Pakistanem stały się bardzo napięte, a fakt, że obydwa państwa posiadają broń nuklearną budzi wyraźne zaniepokojenie. Konflikt między New Delhi a Islamabadem trwa od kilkudziesięciu lat i niewiele wskazuje na to, by miał się szybko zakończyć.

W kwietniu tego roku w Kaszmirze – regionie u podnóży Himalajów, podzielonym od końca lat czterdziestych między Indie i Pakistan – doszło do tragedii. Grupa terrorystów zaatakowała induskich turystów, zabijając 26 osób. Odpowiedzialnością za zamach obarcza się zbrojne organizacje muzułmańskie, które dążą do wyrwania prowincji spod władzy Indii i przyłączenia jej do Pakistanu. Wiadomo przy tym, że siły te są bardzo wyraźnie wspierane przez pakistański wywiad wojskowy, a atak był elementem asymetrycznych działań w tym uśpionym, lecz nierozstrzygniętym od dekad konflikcie. Nie był to pierwszy tego typu epizod – różnego rodzaju zamachy na terenie Indii organizowane są regularnie, a co kilka lat dochodzi do szczególnie krwawych wydarzeń, które wywołują zdecydowaną reakcję Indii. Tak było też tym razem. Na początku maja induskie siły zbrojne zaatakowały przy pomocy rakiet i samolotów bazy kaszmirskich terrorystów na terenie Pakistanu. New Delhi postanowiło odpowiedzieć na zamach, ale w sposób, który nie doprowadziłby do eskalacji konfliktu. W podobny sposób zadziałał Pakistan, który odpowiedział ostrzałem terytorium nieprzyjaciela. Wzajemna wymiana ognia trwała przez kilka dni, jak się jednak wydaje, doszło wreszcie do zawarcia rozejmu i wstrzymania wzajemnych ciosów.

Konflikt ma oczywiście zarówno charakter lokalny, jak i międzynarodowy. Indie i Pakistan to państwa sobie wrogie, a głównym polem rywalizacji jest podzielony przed dekadami Kaszmir. Dla konserwatywnego i narodowo-hinduistycznego rządu premiera Modiego jest to kwestia wizerunku Indii na arenie międzynarodowej i ich supermocarstwowych dążeń. Muzułmanie w Kaszmirze są też na cenzurowanym ze względu na swoją religię. Dla Pakistańczyków, którymi rządzą faktycznie generałowie, to metoda budowania poparcia na postulacie walki o odebrane ziemie. W Kaszmirze znajdują się też źródła rzeki Indus, która nawadnia większość Pakistanu – Indie już zagroziły zablokowaniem kontrolowanych przez siebie wód. Do tego dochodzi jeszcze rywalizacja globalna: Pakistan jest klientem Chin, a dla Indii te ostatnie są głównym wrogiem.

Gdzie leżą źródła konfliktu indusko-pakistańskiego? Tak jak w wielu przypadkach spraw międzynarodowych, są one związane z historią kolonializmu, w tym wypadku brytyjskiego. Do 1947 r. Indie (obejmujące dzisiejsze państwo o tej nazwie oraz Pakistan i Bangladesz na wschodzie) były posiadłością Wielkiej Brytanii, nazywaną „perłą w koronie” tego imperium, na którym nie zachodziło słońce. Europejczycy, zarządzając subkontynentem, chętnie stosowali metodę „dziel i rządź”, wykorzystując lokalne napięcia. Najważniejszym był podział między hinduistów a muzułmanów. Ci ostatni odegrali na terenie szeroko rozumianych Indii ważną rolę – dość przypomnieć, że jeden z symboli tego państwa, czyli Taj Mahal, to grobowiec muzułmańskiej władczyni, wybudowany w sąsiedztwie meczetów i minaretów.

Gdy po II wojnie światowej Brytyjczycy zdali sobie sprawę, że nie są już w stanie utrzymać swojego imperium kolonialnego, a zwłaszcza Indii, wyrażono zgodę na niepodległość tego terytorium. Podział miał być dokonany po linii religijnej – w ten sposób powstały hinduistyczne Indie i muzułmański Pakistan (do lat 70. obejmujący także tzw. Pakistan Wschodni, czyli Bangladesz). Kaszmir był jedną z prowincji pogranicznych, o które państwa rywalizowały – większość mieszkańców stanowili tam muzułmanie, władca był zaś Indusem i pod wpływem różnych nacisków przyłączył się do New Delhi. Skutkowało to trzema wojnami indyjsko-pakistańskimi w latach 1947-1948, 1965 i 1971 (ta ostatnia toczyła się głównie na terenie Bangladeszu, który uzyskał wówczas niepodległość). Konflikt ten był jedną z tzw. proxy wars w czasie zimnej wojny – Pakistan był bowiem sojusznikiem USA, a Indie ciążyły ku ZSRR. Ostatecznie w wyniku wojen większość Kaszmiru została zajęta przez Indie. Nie został jednak zawarty trwały pokój, obydwa państwa roszczą sobie pretensje do całej prowincji, a sytuacja na miejscu jest wciąż tymczasowa, tym bardziej, że aktywni wciąż pozostają wspierani przez Islamabad separatyści, regularnie nękający Indusów atakami, na co ci odpowiadają represjami.

Sytuacja jest więc tradycyjnie napięta, i choć Indie górują nad Pakistanem potencjałem demograficznym (jako najludniejsze państwo świata) i gospodarczym, to zagrożenie jest wyrównane – obydwie strony posiadają bowiem w swoim arsenale głowice jądrowe. Fakt ten oczywiście budzi niepokój, gdyż eskalacja konfliktu mogłaby doprowadzić do atomowych uderzeń i lokalnej apokalipsy. Jednocześnie zaś daje to szansę na deeskalację, gdyż użycie tego typu arsenału jest paradoksalnie bardzo trudne, zwłaszcza psychologicznie. Obie strony trzymają się więc w szachu. Jak się wydaje, żadna z nich nie ustąpi – wojna będzie się więc tliła, ludzie będą ginąć, a politycy będą w sprzyjających okazjach mówić i pokazywać, jak to bronią każdej piędzi ziemi ojczystej i nie ustępują temu drugiemu. Kolejny region świata pozostawać będzie zaś potencjalnym zapalnikiem i źródłem napięć, które w obecnych niespokojnych czasach raczej częściej pojawiają się, niż znikają.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor