22 października 2016

Udostępnij znajomym:

Elena Poniatowska napisała zachwycającą biografię Lupity Marin i zatytułowała ją nadzwyczajnie trafnie „Jedyna w swoim rodzaju”, bo w istocie życie drugiej żony Diego Rivery obfitowało w unikalne sytuacje, które nie są w żaden sposób podobne do tych, które określają związki Rivery z Angeliną Biełową i Fridą Kahlo. Lipe Marin była pozornie super silną osobowością i szła przez życie jak taran, co nie zmienia faktu, że byłą równocześnie osobowością super toksyczną. Skąd się wzięła ta unikalność kobiety, którą jako jedyną Diego poślubia w kościele i jako jedyną prosi ponownie o rękę, po śmierci swojej trzeciej żony, Fridy Kahlo?

Nie trzeba być szczególnym znawcą psychologii i czytać wszystkich pism Zygmunta Freuda, żeby oskarżyć o wszystko dzieciństwo i tam właśnie szukać przyczyn pomieszania z poplątaniem, które to spowodowały, że unikalność i „jedyność swego rodzaju” podszyte są dzieckiem. Czymś zupełnie niebywałym jest jej stosunek do jedynego syna Antonio Cuesta Marin, którego miała z drugim mężem, poetą i pisarzem, a którego totalnie odrzuciła i nigdy nie zaakceptowała, mino usilnych zabiegów z jego strony.

Oto niewielki fragment, kończący tę niesamowitą opowieść, napisany z punktu widzenia jednej z jej córek, które miała z Diego Riverą:

„Na cmentarzu San Joaquin naprzeciw krypty stoją samotnie Guadelupe Rivera i Chaneca Maldanado. Chaneca przerywa milczenie: „Pogodziłaś się z matką?”, Pico-Guadalupe Rivera Marin nie słyszy jej, jest bardzo daleko stąd, uczepiona kraty ogrodzenia koło katedry, naprzeciw Monte de Piedad. Płacze ze wstydu, bo zmoczyła się w majtki. Ciemna twarz matki pochyla się nad nią: „Głupia dziewucha”, jadeitowe oczy, które groziły jej przez całe życie, oślepiają ją i zmrażają w jej gardle jakikolwiek szloch. Oddycha głęboko i z trudem wydusza z siebie:

- Chodźmy. Tutaj nie ma już nic więcej do roboty.” (s.351)

Ta poruszająca scena charakteryzuje znakomicie, poza postacią Lupe Marin, technikę budowania świata przedstawionego, jaką z ogromnym powodzeniem uprawia Elena Poniatowska. Wiele z jej książek jest w istocie czymś na pograniczu reportażu, dokumentu czy biografii z mocnym elementem fabularyzującym. Trudno uciec tu od porównania z techniką pisarską, którą dopracował do perfekcji Truman Copote w swej głośnej powieści „Z zimną krwią”. Technikę tę, czy też raczej sposób budowania i opisywania świata opartego na „ufikcjonawanej rzeczywistości” widać doskonale w jednej z najgłośniejszych i najlepszych książek Poniatowskiej, zatytułowanej „I do sępów pójdę”. W trakcie jej pisania autorka korzystała tu z nagrań magnetofonowych, jakie sama robiła rozmawiając z Jezusą (główną bohaterką).

[…] Poniatowska usiłuje nagrywać relacje Jezusy na magnetofonie dawnego typu, włączonym do sieci elektrycznej, co spotyka się z ostrym sprzeciwem: /kradnie mi pani światło!/ Trzeba więc odtwarzać relację z pamięci, wieczorem, po powrocie z vecindad. Maszynopis rozrasta się do trzech tysięcy stron, wymaga radykalnych cięć i skrótów. Trzeba przepracowywać fragmenty, uzupełniać brakujące ogniwa. Pod koniec 1969 roku ukazuje się HASTA NO VERTE JESUS MIO, pierwsze z piętnastu wydań. W lutym 1971 roku książka jest nagrodzona – jako najcenniejsze dzieło literackie roku – przez uniwersytet i rząd stanu Sinaloa. Nagroda /Mazatlan/ przychodzi po fali entuzjastycznych recenzji zgodnie uznających powieść za rewelację literacką i za niezrównane dzieło pod względem bogactwa języka, przetworzenia mowy ludu meksykańskiego w swoisty język /pisany/, niemal bez precedensu w literaturze Meksyku. Jeden z najwybitniejszych krytyków literackich, Ermilo Abreu Gomez, wita powieść o Jezusie Palancares jako „arcydzieło realizmu poetyckiego w literaturze meksykańskiej”. [s.355]

U Poniatowskiej, której „Do sępów pójdę” (tytuł oryginału: Hasta no verte Jesus mio) opublikowano po raz pierwszy w roku 1969 mamy: magię i banał codzienności, nadnaturalność i totalną realność, miłość i kompletne jej zaprzeczenie w postaci nie tylko nienawiści, ale głównie strachu przed wymogiem kochania, mamy mit i mamy twardą rzeczywistość historyczną, mamy bajkowość i mamy wojnę, a do tego mamy kobietę/żołnierkę na wojnie (czy raczej nieskończonej ilości wojen, bitew i powstań) w otoczeniu okrucieństwa i powszechnej śmierci, mamy bogactwo i niewyobrażalną biedę, mamy radość i rozpacz. Udokumentowana historia Meksyku splata się z historią duchów i mesmeryzmu, dramat społeczny i polityczny Meksyku początków XX wieku z bajkową wersją dziejów tego niezwykłego kraju.

Jest coś niepokojąco podobnego w tych dwu, bardzo różnych i nie mających pozornie ze sobą nic wspólnego, bohaterkach powieści Poniatowskiej. Obie idą przez życie jak czołgi, obie są bezkompromisowe w swoich postanowieniach i ich decyzje są często bezwzględne (Juzusa zabija swego męża, bo ten ją nieustannie katuje), obie maja problem z oswojeniem miłości wobec siebie i innych. Nieakceptowane w dzieciństwie, zarażone toksyną innych ludzi, często bardzo bliskich, nie potrafiły zneutralizować trucizny (Traumy), jaką w nie wlano w dzieciństwie:

Co ciekawe, Jezusa (główna bohaterka „Do sępów pójdę”) ma oczywiste predylekcje, czy też predyspozycje do życia na granicy dwu światów czy dwu rzeczywistości: realnej i nierealnej, magicznej i zwykłej, spirytualnej i realnej. Porozumiewa się z duszami zmarłych, jest doskonałym medium, zna tajniki mesmeryzmu i świata po drugiej stronie. Faktyczność świata duchów jest to dla niej tak oczywista i niepodlegająca żadnej dyskusji, jak fakt, że kocha wojnę i uwielbia wojować! Guadalupe Marin nie znosi magii i religii, jest jak najdalsza od wróżenia sobie z fusów i wiary w nadprzyrodzone moce, ale podobnie jak Jezusa, twardo stąpa po ziemi, nie znosi ideologizowania i kocha być wojownikiem na każdym z możliwych frontów swej życiowej aktywności. Oczywiście wojuje raczej słownie i pięściami, bijąc często z dosyć opłakanym skutkiem, Diego Riverę. Na szczęście oszczędzono jej walki w rzeczywistych bitwach, od których nie stroniła Jezusa.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor