27 lutego 2023

Udostępnij znajomym:

Dyktatorzy umierają na szafocie albo we własnym łóżku. Tyran, który na zbrodni stworzył światowe supermocarstwo, zmarł 70 lat temu z powodu wylewu krwi do mózgu w swojej daczy pod Moskwą. Wraz z nim odeszła epoka terroru, a w wielu miejscach na świecie zaczęły się powolne ruchy tektoniczne, które w swoim czasie doprowadziły do trzęsienia ziemi.

Józef Wissarionowicz Dżugaszwili, znany pod partyjnym pseudonimem „Stalin”, zmarł 5 marca 1953 roku w Kuncewie z powodu braku otrzymania pomocy lekarskiej. Dyktator wprowadził taki rytm dnia i zasady funkcjonowania służby i ochrony, że przez długi czas nikt nie wiedział, że doznał wylewu – zawsze bowiem kładł się i wstawał późno, dodatkowo zwykle spał w różnych sypialniach swojego domu, nikt więc nie odważył się zapukać i zajrzeć, co się z nim dzieje, a gdy już go znaleziono, było za późno. Zgromadzeni nad znajdującym się między życiem i śmiercią tyranem jego współpracownicy nie wiedzieli, co robić, w znacznym stopniu bardziej interesując się sprawami sukcesji po jedynowładcy Kremla. Trudno o bardziej symboliczny obraz: człowiek, którego bały się miliony, umiera sam, bo nikt nie odważa się lub nie chce mu pomóc.

Stalin był Gruzinem i w jego życiorysie ten zakaukaski rodowód często się przewijał – miał w sobie wiele okrucieństwa, dzikości oraz zdroworozsądkowego podejścia. Na pewno zaś, niczym gruziński gospodarz, organizował całonocne biesiady, w czasie których dyrygował gośćmi, przypijając do nich czy każąc im ze sobą tańczyć. Mimo wszystko potrafił pracować zespołowo, tworząc grupę wiernych sobie współpracowników – których potrafił w każdym momencie odstawić na boczny tor i skazać na śmierć. Miał też charyzmę, która tłumaczy, dlaczego poszło za nim wielu, nie tylko w masach komunistycznych na świecie, ale też tych, którzy się z nim stykali: dość powiedzieć, że wiernymi stalinistami byli działacze, którym decyzją Stalina rozwiązywano partię (jak przedwojenną Komunistyczną Partię Polski) i mordowano kolegów, a także generałowie, którzy w czasach wielkiej czystki trafiali do więzień i ocierali się o plutony egzekucyjne.

Przed rewolucją 1917 roku był jednym ze współpracowników Lenina, wcale zresztą nie najważniejszym – Trocki, Kamieniew czy Zinowiew przeważali go zasługami partyjnymi i pozycją intelektualną. Gdy jednak w latach 20. Wódz Rewolucji zachorował, a potem zmarł, to właśnie Stalin znalazł się w centrum władzy, pełnił bowiem w partii bolszewickiej funkcję sekretarza generalnego, czyli człowieka odpowiedzialnego za aparat. Właśnie to, że jemu zawdzięczali karierę liczni aparatczycy, okazało się jego siłą. W ciągu kilku lat wyeliminował swoich przeciwników i podporządkował sobie partię. Z jego rządami łączą się trzy zjawiska. Pierwszym była forsowna industrializacja ZSRR, w połączeniu z kolektywizacją rolnictwa. To za Stalina wyrósł ogromny rosyjski przemysł, wieś została zaś skomasowana w wielkie spółdzielnie – choć działanie to kosztowało miliony zmarłych z głodu. Rosja, panująca nad terytorium od Białorusi po Kamczatkę i od bieguna północnego do Azji Środkowej, stała się w ten sposób silna gospodarczo.

Drugim zjawiskiem był terror, rozpętany zwłaszcza w latach trzydziestych. Pod nóż szli rzeczywiści i wyimaginowanie wrogowie władzy radzieckiej, starzy bolszewicy pozbawieni wpływów i doświadczeni generałowie, wreszcie przedstawiciele narodów, które stały na drodze do totalitarnej władzy. Ludzie trafiali na zesłanie albo do łagrów w dalekiej głuszy, gdzie czekała ich śmierć z wycieńczenia pracą. Terror rodził strach, bo mógł dopaść każdego. A właśnie strach był podstawą stalinizmu.

I trzecia rzecz – budowa supermocarstwa. Stalin w 1939 roku zaczął współpracę z Hitlerem, wykorzystując ją do poszerzenia własnej strefy wpływów. Potem z Niemcami walczył i prawie przegrał, przy wsparciu gospodarczym Zachodu jednak wygrał, podporządkowując sobie pół Europy. Traktował ją jako sferę buforową, przestraszony widmem kolejnej inwazji wrogów komunizmu. Stał się partnerem i śmiertelnym rywalem Stanów Zjednoczonych, w końcu doprowadził do skonstruowania własnej bomby atomowej. Bez tego dziedzictwa dzisiejsza Rosja byłaby co najwyżej mocarstwem drugoligowym.

Po śmierci Stalina w marcu 1953 roku w całym bloku nastąpiła wyreżyserowana żałoba. W praktyce jednak do grobu składano sam stalinizm. Gdy zabrakło wodza, zabrakło też strachu – a bez tego system nie mógł być już taki sam. W 1956 roku Chruszczow w tajnym referacie ujawnił zbrodnie dyktatora, na chwilę zdobywając poparcie dla odwilżowego komunizmu. W Polsce robotnicy w Poznaniu zbuntowali się, a parę miesięcy później występujące przeciw Sowietom społeczeństwo poparło Gomułkę – narodowego komunistę prześladowanego przez stalinowców. W tym czasie Węgrzy podjęli nieudaną i krwawą próbę wyrwania się z uścisku ZSRR. W dalekich Chinach Mao postanowił sam zostać drugim Stalinem, co po kilku latach doprowadziło do zerwania sojuszu Pekinu z Moskwą.

ZSRR przetrwał odwilż postalinowską – łagry opustoszały, współpracownicy Stalina po chwilowej walce o władzę w większości odeszli na emeryturę, fala terroru opadła. Po upadku Chruszczowa wyklętego Wodza zrehabilitowano, chociaż już bardziej jako twórcę supermocarstwa. Do dziś taki jego kult trwa w Rosji – Władymirowi Putinowi chyba imponuje krwawy tyran, którego wszyscy się bali. Wielu Rosjanom i większości narodów zależnych w przeszłości od Moskwy kojarzy się on jednak z niewolą i terrorem, pozostając czarnym charakterem dziejów.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor