----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

03 grudnia 2025

Udostępnij znajomym:

Co jakiś czas przy okazji wydarzeń na arenie międzynarodowej wraca temat wpływowych osób, które czują dziwną sympatię do Rosji, występując w obronie jej interesów i tłumacząc, że z Moskwą trzeba się liczyć i uwzględniać jej miejsce w wielkiej grze mocarstw. Historia pokazuje, że nie jest to tak nowe zjawisko, a w historii XX wieku rosyjski wywiad dobrze rozpracował wpływowe środowiska, zdobywając tam mniej lub bardziej świadomych partnerów.

Wywiad rosyjski ma od lat – a na pewno od czasów radzieckich – renomę służby bardzo skutecznej, działającej bezwzględnie, potrafiącej zyskać najcenniejsze informacje i dostęp do miejsc, w których podejmowane są najważniejsze decyzje. Niewątpliwie legenda ta ma swoja faktyczne podstawy. Sowieci jeszcze w latach dwudziestych stworzyli ogromną machinę służb specjalnych, które jako „tarcza i miecz” miały chronić „pierwszy kraj robotników i chłopów” i „ojczyznę światowego proletariatu”. Bezpieczniacy radzieccy działali kompleksowo, skupiając się z jednej strony na walce z zagrożeniem wewnętrznym – stąd terror i inwigilacja wobec własnych obywateli – z drugiej zaś na sprawach zagranicy, gdzie również znajdowali się rzeczywiści lub potencjalni wrogowie, a które to państwa miały w planowanej przyszłości również stać się miejscem przeprowadzenia rewolucji. Działania te miały swoją ciągłość przez kolejne dekady, tym bardziej, że pod koniec lat czterdziestych rozpoczęła się zimna wojna, a więc globalne starcie komunizmu i kapitalizmu/liberalnej demokracji, a więc ZSRR i USA. Upadek komunistycznego supermocarstwa i pojawienie się na arenie międzynarodowej współczesnej Rosji niewiele tu zmieniło, służby i wywiad okazały się bowiem jedną z najbardziej wpływowych sił w tym nowym (i jednocześnie trochę starym) państwie rosyjskim – dość przypomnieć, że rządzi nim od ćwierć wieku były funkcjonariusz radzieckiego KGB, u którego bardzo dobrze widać typową bezpieczniacką mentalność i sposób postrzegania świata.

Wywiad to oczywiście z jednej strony profesjonalny aparat – oficerowie, tzw. nielegałowie (szpiedzy przybierający fałszywą tożsamość i wtapiający się w społeczeństwo infiltrowanego kraju) czy zaawansowana technika. Ale to także druga strona, czyli źródła osobowe, informatorzy, w końcu jawni i zadeklarowani agenci, którzy z różnych powodów (o których za chwilę) podejmują współpracę z obcymi służbami i mniej lub bardziej świadomie działają na szkodę swojego kraju, choć może czasem wierzą, że mu się przysługują.

I tu nasze rozważania prowadzić mogą nas do ciekawego przypadku, jakim była radziecka infiltracja wywiadowcza Stanów Zjednoczonych w okresie międzywojennym, a następnie w czasie II wojny światowej i pierwszych lat po jej zakończeniu. Służby ZSRR w naturalny sposób interesowały się USA, jako jednym z największych państw kapitalistycznych i jako takim zagrażającym rewolucji komunistycznej, co Amerykanie pokazali w czasach wojny domowej w Rosji, kiedy wysłali tam swoje wojska interwencyjne. Trudno powiedzieć, czy w Moskwie liczono się z tym, że po drugiej stronie Atlantyku, gdzieś w Nowym Jorku, Georgii, Kansas czy Kalifornii mogłaby wybuchnąć rewolucja proletariacka, na pewno jednak obserwowali Stany. Ważną rolę odgrywała tutaj też sama polityka amerykańska – era prezydenta Franklina Delano Roosevelta, liberała o społecznym profilu, to czas dyplomatycznego zbliżenia się z Sowietami, którego celem było robienie wzajemnych interesów, ale też wspólny opór wobec prawicowo-faszystowskiej tendencji.

Wśród przedstawicieli części elit amerykańskich, zwłaszcza tych zaangażowanych w politykę New Deal, pojawiła się sympatia dla ZSRR jako państwa budującego nowe społeczeństwo, modernizującego gospodarkę i wyciągającego z biedy miliony ludzi – propaganda radziecka budowała ten wizerunek zażarcie, pomijając tak niewygodne rzeczy jak terror czy walka z religią. Równocześnie w społeczeństwie kapitalistycznym, zwłaszcza pogrążonym w Wielkim Kryzysie, realnym problemem były nierówności, wyzysk i okrucieństwo warstw bogatych wobec biednych. Stąd rodziła się wśród niektórych wrażliwych społecznie Amerykanów niechęć do własnego systemu społeczno-gospodarczego, która prowadziła do sympatii lewicowych czy komunistycznych, w tym do działalności w Komunistycznej Partii USA. Ludzie tacy stawali się potencjalnym „narybkiem” dla radzieckich służb specjalnych, które wykorzystywały zwłaszcza ich pozycję urzędników, dziennikarzy czy intelektualistów do budowania pozytywnego wizerunku ZSRR, pozyskiwania informacji czy wpływania na decyzje administracji. Znane są wpływowe osoby, które związały się z wywiadem radzieckim, takie jak dyplomata Alger Hiss, urzędnik Departamentu Skarbu Harry Dexter White czy małżeństwo Ethel i Juliusa Rosenbergów, którzy przekazali Sowietom informacje o amerykańskim programie jądrowym. To oczywiście nie wszyscy. Byli wśród nich świadomi agenci, ale także swego rodzaju „pożyteczni idioci”, którymi szpiedzy manipulowali w odpowiednim kierunku.

W I poł. XX wieku do współpracy z radzieckimi służbami zachęcały w pierwszej kolejności pobudki ideowe – wiara w komunizm i niechęć do kapitalizmu. Czy dzisiejszych „przyjaciół Rosji” motywuje wspólnota poglądów, np. konserwatywna, z Putinem i jego otoczeniem? Jak się wydaje, dzisiaj główną rolę odgrywać może inny, najskuteczniejszy, czynnik: pieniądze, postrzegane nie tyle jako gotówka, co możliwość prowadzenia intratnych interesów czy dostęp do wpływów. I tam i tu skutki były i są negatywne.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor