23 marca 2016

Udostępnij znajomym:

(Jean-Paul Sartre)

Profesor Tadeusz Gadacz napisał fascynujący wykład, zatytułowany „Uniwersytet w czasach marnych”, w którym analizuje kategorię „marności” zaczerpniętą z poezji Friedricha Hölderlina. W poprzednim tygodniu mieliśmy okazję prześledzić pierwszą część rozważań nad kondycją człowieka tu i teraz, w której Profesor określa fundamenty obecnej sytuacji bycia w marności. Oto niektóre z nich:

– Ignorancja, pycha, arogancja w odrzuceniu doświadczeń Europy XX wieku, w szczególności Auschwitz i Kołymy (nie wyciągamy żadnych wniosków z historii, raczej bezrozumnie powtarzamy te same błędy w zaklętym kole dziejów).

– Współczesny karnawał (często wirtualno / cyfrowo / internetowy), który w przeciwieństwie do swego średniowiecznego oryginału, który trwał zwykle parę dni, trwa nieustannie. Karnawał to zwykle był krótki okres szaleńczej zabawy, w czasie której przestawały obowiązywać ściśle określone reguły zachowań. To „zawieszenie reguł” trwało relatywnie krótko, teraz trwa ciągle. 

– Kartezjusz zmienił nasze postrzeganie i rozumienie rzeczywistości na zawsze! Wszystko, co nieracjonalne zostało zepchnięte w podejrzane rejony – zostaliśmy odarci ze świata DUCHA, a o ten właśnie wymiar świata najbardziej upomina się profesor.

– nauki przyrodnicze poważnie naruszyły, jeśli kompletnie nie zniwelowały, relacji zależności między materialnym i duchowym wymiarem ludzkiego funkcjonowania w świecie.

 

***

Po lekturze pierwszej części wykładu pozostają jednak ciągle otwarte pytania:

Czy rzeczywiście, a raczej trzeba spytać, czy istotnie żyjemy w czasach marnych?

Czy można żyć istotnie w czasach marnych?

Czy profesor Tadeusz Gadacz stawia nas w „powiewie” intuicji, które są rzeczywiste i istotne?

Czy może ulegamy złudzeniu w doświadczaniu marności kontekstu, w którym żyjemy, a nawet marności nas samych?

Czy czasy marne mogą być same w sobie takimi, czy to my tę marność sami kreujemy, jako stworzenia marne, będące pomyłką Boga w dziele stworzenia?

Czy marność czasów nie jest przydatkiem kategorią wieczną i wszystkie pokolenia maja z nią problem?

Profesor mówi o tym wszystkim w dalszej części swojego wykładu „Uniwersytet w czasach marnych”:

 

***

(część 2)

Po wojnie, w 1952 roku, Max Horkheimer, współtwórca Szkoły frankfurckiej, gdy powrócił z amerykańskiej emigracji do kraju, stając zarówno przed problemem niemieckiej winy, jak i ówczesnego kształcenia, wygłosił na uniwersytecie we Frankfurcie wykład Odpowiedzialność i studia. Stwierdził w nim m.in.: „Technika bierze w posiadanie nie tylko ludzkie ciała, ale i dusze. Jak w teorii ekonomicznej mówi się czasem o zasłonie pieniądza, tak można by dzisiaj mówić o zasłonie technicznej. Marzeniem cywilizowanych nie jest już zbawiony świat, nawet nie baśniowa kraina mlekiem i miodem płynąca (…) lecz kolejne auto lub telewizor”. (Horkheimer 2011: 241)

Jeżeli pomimo znamion kryzysu pojęcie ducha dominowało jeszcze w pierwszych dekadach XX wieku, obecnie zniknęło zupełnie z naszego myślenia i języka. Nie mówimy już o duchu ani o doświadczeniu duchowym. Wraz z zanikiem wewnętrznej duchowej refleksji zaczęły znikać istotne dotąd pojęcia: szczęście, które zostało zastąpione przez sukces; mądrość, wyparta przez cywilizację wiedzy; teoria, w źródłowym rozumieniu greckim, jako kontemplacja i zachwyt nad prawdą, dobrem i pięknem, usunięta została przez teorię rozumianą jako dającą się zweryfikować, sprawnie działającą hipotezę, przynosząca wymierne technologiczne i ekonomiczne skutki.

Zobaczmy dla przykładu, jak zmieniło się pojęcie teorii. Od początków nowożytnego rozwoju nauk przez teorię rozumiemy śmiałą hipotezę badawczą, dającą się doświadczalnie zweryfikować i mającą istotne pragmatyczne skutki. Dlatego badacze składający wnioski grantowe do Narodowego Centrum Badań muszą zadeklarować, jakie patenty, nowe technologie, lub przynajmniej rozwiązania problemów społecznych wynikną z ich badań Tymczasem dla Platona theoros to dusza, która zanim znalazła się w ciele, żyła w świecie idealnym i za boskimi duszami zmierzała do miejsca prawdziwego i pięknego bytu, który był jej pokarmem. A kiedy nakarmiła się nim wpadała w zachwyt, czyli theoria. Teoria to dla Platona zachwyt widokiem. W nastawieniu teoretycznym znajduje się zatem ten, kto słuchając muzyki Pergolesiego lub Mozarta, czytając wiersze Celana lub Herberta, kontemplując obrazy Rembrandta, wpada w zachwyt. Dlatego humaniści składając granty do Narodowego Centrum Nauki powinni raczej odpowiadać na pytanie: W jaki rodzaj zachwytu zamierzają wpaść w trakcie badań? Jak zmieni on ich duszę? Kto jednak da im na to pieniądze, szczególnie, gdy nie będą w stanie wykazać pragmatycznych korzyści zachwytu?

Podobnie stało się z pojęciem kształcenia. Obecnie oznacza ono wyposażanie człowieka w wiedzę, umiejętności i kompetencje konieczne do sprawnego funkcjonowania na rynku pracy. Człowiek nie jest jednak tylko podmiotem na rynku pracy. Dlatego język niemiecki, w którym wykształciła się współczesna pedagogika, wyprowadził pojęcie kształcenia „Bildung” od słowa „Bild”, czyli obraz. Kształcić się i być kształconym, to dorastać do obrazu człowieczeństwa. Wiedział już o tym słynny Diogenes z Synopy, który w samo południe chodził z latarnią po Atenach, a gdy spytano go co robi, odpowiedział: „Szukam człowieka”. Dzisiaj, współczesny Diogenes, a raczej fachowiec od poszukiwania tzw. zasobów ludzkich odpowiedziałby raczej: szukam specjalisty. Nie da się kształcić bez odpowiedzi na pytanie o to, kim jest człowiek? Tymczasem jest to jedno z najrzadziej współcześnie stawianych pytań.

Kiedyś Immanuel Kant postawił cztery słynne pytania: Co mogę wiedzieć? Co powinienem czynić? Czego mogę się spodziewać? Kim jest człowiek? Na pierwsze z nich odpowiadała zawsze wiedza techniczna. Jej celem jest dominacja nad przyrodą i społeczeństwem. Na pytanie drugie odpowiadała wiedza metafizyczna, etyka i aksjologia. Jej celem jest określenie sfery prawd i wartości, do których człowiek powinien dążyć. Natomiast na pytanie trzecie odpowiada wiedza religijna. Jej zadaniem jest poszukiwanie sensu i ocalenia poprzez relację z Bytem Najwyższym. Przejawem obecnego kryzysu kształcenia uniwersyteckiego jest absolutyzacja pierwszego typu wiedzy, a więc wiedzy technicznej. Żyjemy w stanie radykalnej nierównowagi. Stare pytania zostały wyparte przez nowe: Czemu służy wiedza? Jak być sprawnym i skutecznym? Jak zmienić przyszłość? A wraz z zanikiem pytania: Kim jest człowiek? zniknęło także pytanie o dobro człowieka.

Kryzys ducha został obecnie wzmocniony przez prymat wartości materialnych (hedonistycznych, utylitarnych) i witalnych nad wyższymi od nich wartościami etycznymi, intelektualnymi i estetycznymi. Prymat tych pierwszych związany jest z rozwojem cywilizacji. Wyzwala ona bowiem, pod postacią dążenia do przyjemności, chęci zysku i posiadania, awansu, wygody, długiego i sprawnego życia, energie twórcze konieczne do coraz szybszego i sprawniejszego jej rozwoju. Jeśli jednak te dążenia nie są podporządkowane wartościom wyższym, estetycznym, intelektualnym, przede wszystkim moralnym, tendencje do realizacji jedynie niższych wartości mogą doprowadzić do radykalnego egoizmu jednostkowego i społecznego, a także do zahamowania pełnego rozwoju człowieka. Współczesne oblicze „czasów marnych” polega na przyćmieniu wartości wyższych przez wartości niższe, tak jakby życie człowieka sprowadzało się jedynie do sfery przyjemności, użyteczności i witalności.

Kontynuacja w przyszłym tygodniu.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor