Wydawało się, że II wojna światowa się skończyła i zaczynała się odbudowa. W połowie lipca 1945 r. w północno-wschodniej Polsce rozegrał się jednak dramat, który przypominał najgorsze momenty okupacji. W gigantycznej obławie Sowietów zatrzymano kilka tysięcy osób, z których 592 zaginęło – prawdopodobnie zostały rozstrzelane. To największa zbrodnia na cywilach w tej części Europy od czasu zakończenia wojny aż do lat dziewięćdziesiątych i wojen na Bałkanach.
Gdy w lipcu i sierpniu 1944 r. wschodnie tereny dzisiejszej Polski zostały wyzwolone spod okupacji niemieckiej, na wschód od Wisły zaczęły budować się struktury władzy podległe Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowemu. Było to ciało zdominowane przez komunistów polskich, którzy całkowicie podporządkowani byli Związkowi Radzieckiemu i Stalinowi. PKWN miał być rządem i centrum władzy na terenach wyzwalanych spod władzy Niemców leżących na zachód od Bugu, bez dawnych tzw. Kresów Wschodnich. Warto przy tym pamiętać, że PKWN był pod względem faktycznym i formalnym rządem samozwańczym – istniał bowiem legalny Rząd RP na uchodźstwie, będący na mocy konstytucji kwietniowej 1935 r. kontynuacją rządów przedwojennych, który w okresie okupacji na terenie kraju stworzył cały aparat wykonawczy, z Delegatem Rządu na Kraju oraz delegatami wojewódzkimi i powiatowymi. Komuniści uznawali „rząd londyński” za reprezentujący interesy klas posiadających i skompromitowany, zarówno klęską we Wrześniu 1939 r., jak i polityką antyradziecką w latach 1942-1943. Uzurpowali sobie więc prawo do rządzenia Polską, po części jako przedstawiciele sił rewolucyjnych, obalających stary porządek.
W rzeczywistości jednak, mimo istotnych zmian w nastrojach politycznych na ziemiach polskich w końcowym okresie wojny, rząd komunistyczny był faktycznie władzą wprowadzoną na tych terenach przez Związek Radzieckich i utrzymującym się tylko dzięki pomocy Moskwy oraz jej oddziałów wojskowych stacjonujących między Wisłą a Bugiem. Stalin chciał kreować nową politykę w Europie Środkowej, a Polska zajmowała w jego koncepcjach strategicznych kluczową pozycję – dlatego też nie mógł sobie pozwolić na wypuszczenie z rąk kontroli nad ziemiami polskimi. Komuniści byli jego marionetką. Mogli w szczegółach rządzić sami, realizowali jednak ogólną koncepcję nakreśloną na Kremlu. Co więcej, musieli wprowadzać w życie rozkazy Stalina – tak jak w październiku 1944 r., gdy to „czerwony car” nakazał im zaostrzenie kursu rewolucyjnego, m.in. poprzez przyśpieszenie reformy rolnej (czyli dzielenia ziemi wielkich posiadaczy i rozdawanie jej bezrolnym i małorolnym) czy też represje wobec AK-owców.
Pamiętać trzeba bowiem, że obok budowania struktur nowej władzy trwała też walka o jej zachowanie i wzmocnienie. Władysław Gomułka, sekretarz generalny komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej już w 1945 r. miał grozić negocjującym z nim przedstawicielom Polskiego Stronnictwa Ludowego: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Filarem nowego rządu stawał się, wzorem ZSRR, aparat represji, w tym przede wszystkim tzw. bezpieczeństwo – policja polityczna, która zyskiwała nowe prerogatywy obrońcy władzy „ludu”. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego powstawało przy współpracy z radzieckimi „starszymi braćmi” z NKWD czy kontrwywiadu wojskowego Smiersz. Początkowo to po prostu Sowieci angażowali się w zwalczanie struktur Armii Krajowej i represje wobec ludności, chcąc oczyścić zaplecze własnych wojsk, stojących naprzeciw Niemców nad Wisłą. Od jesieni 1944 r. prowadzi się intensywną walkę z AK-owcami, również tymi, którzy chcieli walczyć z Niemcami w szeregach ludowego wojska – to wtedy powstaje słynny haniebny plakat „Olbrzym i zapluty karzeł reakcji”, gdzie ta druga postać symbolizowała właśnie Armię Krajową.
Działania wojenne skończyły się w maju 1945 r., kilka miesięcy wcześniej większość terenów współczesnej Polski została wyzwolona spod okupacji niemieckiej. Sowieci porwali przywódców Polskiego Państwa Podziemnego i zorganizowali im pokazowy proces w Moskwie. W tym samym czasie komuniści polscy dogadali się, pod batutą Stalina, z częścią emigracji w postaci ludowców ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele. Pod koniec czerwca 1945 r. powstał Tymczasowym Rząd Jedności Narodowej, który miał wkrótce przeprowadzić demokratyczne wybory.
W tym samym czasie, w połowie lipca 1945 r., w rejonie Suwałk i Augustowa siły radzieckie, wspierane przez polską bezpiekę i niewielkie oddziały ludowego wojska, przeprowadziły ogromną obławę wymierzoną w rzeczywistych i podejrzanych członków podziemia antykomunistycznego. Na pewno chodziło o oczyszczenie nowego pogranicza polsko-radzieckiego, prawdopodobnie też jednak o zabezpieczenie linii kolejowych wschód-zachód, w tym trasy, którą Stalin miał wkrótce jechać na konferencję Wielkiej Trójki do Poczdamu. W brutalny sposób zatrzymano ok. 7 tys. osób, przetrzymywanych w specjalnych obozach filtracyjnych. Większość wypuszczono, jednak 592 Polaków zaginęło bez wieści – prawdopodobnie Sowieci ich wymordowali, ukrywając ciała i zacierając ślady.
Obława augustowska, bo tak nazywamy to wydarzenie, była najmocniejszym dowodem terroru komunistycznego, który zapanował w Polsce pod koniec wojny i tuż po niej. Terroru prowadzonego przez Sowietów i ich polskich komunistycznych pomocników. Była też jedną z największych zbrodni w tej części Europy po zakończeniu wojny – i to do czasów takich tragedii jak Srebrenica w 1995 r. czy Bucza w 2022 r.
Tomasz Leszkowicz