10 maja 2023

Udostępnij znajomym:

„pośród wszystkich rzeczy tego świata pewne jest tylko to, że nic nie jest pewne” – Pliniusz Starszy

Jest w teorii literatury i konceptach interpretacyjnych zasada, że jeśli coś się często w tekście literackim powtarza i powraca albo w dosłownych przytoczeniach albo w parafrazach, to jest to sytuacja znacząca, która może być ważna w rozumieniu całościowego sensu utworu i być pomocna w odkrywaniu zamierzeń w autorskich manipulacjach nakierowanych na czytelnika.

„Kroniki dziwnych bestii” Yan Ge, na które składa się dziewięć rozdziałów, zaskakują nas frazą, która powraca w prawie każdym zwoju, bo tak owe rozdziały są w powieści nazwane. Jak ona brzmi? - „poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie”.

Ta zadziwiająca formuła powtarza się w zwojach wielokrotnie. W rozdziale o dalekowzrokach czytamy: „Bestie te nie pozostawiły po sobie żadnych przedmiotów ani zapisków i są jedynie pobieżnie opisane w Notatkach z nocnych rozmów […] są szczupłe, o wysokich i wyprostowanych posturach, mają długie, czarne włosy, wąskie oczy ze źrenicami w kolorze ochry, blade usta, czerwoną skórę, wystające brzuchy, wydłużoną szyję i wystającą ostrą kość piętową. Poza tym wyglądały zupełnie jak ludzie. W zeszłym miesiącu szczątki dalekowzroka zostały odkryte przez archeologa Cai Chonga”. (s. 129)

Czy nie brzmi to dziwnie? Czy nie ma w tym jakiejś nuty sarkazmu czy nawet czegoś na kształt absurdalnej ironii? Czy nie dotykamy tu pewnej paranoi? Bo jak i w jaki sposób ktoś, kto ma: „...wąskie oczy ze źrenicami w kolorze ochry, blade usta, czerwoną skórę, wystające brzuchy, wydłużoną szyję i wystającą ostrą kość piętową” wygląda zupełnie jak człowiek?

Tę niezwykłość widać jeszcze bardziej w innym fragmencie rozdziału o młodzieniach, którzy „mają wysokie nosy i głęboko osadzone oczy. Na ich szyjach znajdują się skrzela przypominające liście bambusa. Ich usta są purpurowe, a włosy czerwonawe. Z tyłu mają dwie szparki do oddychania w kształcie półksiężyców, każda ma około cala długości, osłonięte są one półprzezroczystą, czerwonawą skórą, ale nie można przez nie zajrzeć do środka ciała. Poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie. Z natury są samotni i powściągliwi w mowie”. (s. 192)

Naprawdę, poza tym wyglądają jak ludzie? Oczywiście, że nie - zatem mamy do czynienia z czymś szczególnym, czymś, co wprawia w osłupienie, ale jednocześnie skłania do przepracowania tego, co wydaje się nam oczywiste. Nie jest to też z pewnością przypadkowy lapsus językowy. Wystarczy przytoczyć kolejny fragment z innego zwoju:

„Samce mają płetwy między palcami stóp, a ich paznokcie u rąk są długie i pozakrzywiane. Samice mają spiczaste nosy, z których czubków wystaje mała, biała kość, lśniąca w słoneczne dni niczym srebro. Mają też podłużne, wąskie oczy i gęste rzęsy. Wyglądają, jakby płakały, nawet gdy nie płaczą. Poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie” (s.83) – ten specyficznie surrealistyczny opis „normalności” dotyczy matniszczy, bestii wplątanych w matnię rozpaczy.

Po co więc ta uporczywość w przytaczaniu stwierdzenia: - „poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie”?

Cały zbiór opowiadań zawartych w Kronikach dziwnych bestii jest czymś na kształt zabawy w gatunkowe zmieszanie bestiariusza z romansem, thrillerem, mitem, baśnią, przypowiastką na kształt moralitetu, a nade wszystko historią w duchu literatury fantasy. Ale co z tej zabawy wynika poza radością z czytania? Wydaje się, że przynajmniej parę istotnych aspektów można by z lektury książki Yan Ge ekstrapolować. Jakich? O jednym z nich można przeczytać w posłowiu Joanny Karmasz, tłumaczki tej powieści, a jest to rzecz językowo zadziwiająca – otóż chiński nie zna czasów gramatycznych niesionych w różnych formach czasownikowych. Nie mówimy po chińsku: byłem wczoraj, będę jutro – mówimy jestem jutro, jestem wczoraj. Czasowość gramatyczna w chińskim jest neutralna! Czy to nie zadziwiające w kontekście rozumienia i opisu rzeczywistości, iż jest to, co jest i jeśli było, albo będzie to tylko w aspekcie tego, co jest teraz? Jeśli jestem wczoraj, albo jutro, to nie byłem tam, ale ciągle jestem, podobnie z przyszłością. Nie będę tam, bo już tam jestem – to zmienia kompletnie perspektywę naszego bycia tu i teraz, które nabiera aspektu permanentnej teraźniejszości.

W taki sposób uformowana czasowość daje bestiom różnych zwojów równoległość w istnieniu wobec ludzi. Mało tego, owa równoległość czy raczej naprzemienność wyklucza to, co definitywnie i skończenie było, albo to, co definitywnie lub prawdopodobnie będzie na rzecz tego, co współistnieje.

„Możliwe też, że nikt nie zrozumie tego, o czym napisałam, które miasto opisałam. Nazwałam je Yong’an – Miasto Wiecznego Spokoju – jako pobożne życzenie. Każde zawarte tu słowo jest moim pozdrowieniem i życzeniem pomyślności. Tacy są pisarze, wszystko, co napiszą, jest ulotne, ale co ukryją, jest wieczne niczym skała. Na południu kraju znajduje się pewne miasto, w którym mieszkają bestie. Przeżywają swoje radości i smutki, przychodzą i odchodzą, zupełnie jak ludzie. A ich historia została spisana w Kronikach dziwnych bestii”. (s. 261)

Wyobraźnia Yan Ge jest zatrważająca w swej nieograniczonej kreatywności. Przytoczone fragmenty opisujące tylko niektóre z dziewięciu różnych bestii dają namiastkę tego, czego doświadczamy w trakcie lektury wszystkich zwojów – a czego doświadczamy? Niezwykłego uczucia balansowania w czasie i przestrzeni nieograniczonej wyobraźni, która kreuje niemożliwe światy, których niby nie ma, a przecież jakoś są. Ta wyrafinowana ulotność w fantazjowaniu i zachwycająca kreatywność w tworzeniu światów pozornie niewyobrażalnych, która inspirowana jest mitami i legendami sprawia, że czytamy Kroniki dziwnych bestii w zachwyceniu, ale ma też inną, wyraźnie mniej zachwycającą stronę.

Jeśli czytać by dziewięć opowiadań Kronik w przypadkowej kolejności (jeśli jest coś takiego, jak przypadkowa kolejność), to można by uniknąć istotnego banału i raczej trywialnych dialogów, nie mówiąc już o pewnych kliszach kulturowych określających ogólne przesłanie tekstu, które mniej więcej skupia się w stwierdzeniu: „czy bestie to nie ludzie, albo czy ludzie to nie tylko kolejny gatunek bestii”?

Światy ludzi i bestii przenikające się wzajemnie, niemożność rozpoznania i skatalogowania tego, co inne w zestawieniu z tym, co uznane za normalne – to jeszcze kategorie ciągle kulturowo nośne, ale romansowe klisze i dialogi, niczym ze średnio ambitnego romansu, podkręcone „bestialstwem” głównej bohaterki, głęboko, jak się okazuje, spokrewnionej ze światem różnych bestii zamieszkujących Yong’an, każą nam patrzeć na powieść Yan Ge z dystansem i nie tylko w zachwyceniu. Wprawdzie tę niezręczną sytuację ratuje poniekąd pomysł powieści w powieści, którą pisze główna bohaterka dla gazet wydawanych w Yong’anie, ale są fragmenty, które lepiej byłoby pominąć:

„ - westchnął i nie puszczając mnie, mówił dalej: […] będę spokojniejszy jeśli wrócisz do domu […] jak już będziesz w domu, zamknij się na cztery spusty i nigdzie nie wychodź.

Mówiąc to, uśmiechał się sztucznie […] patrzyłam na niego wściekła. Chciałam go przekląć: - Ty ...- ale podjęłam trzy próby i nie wydałam z siebie żadnego słowa. Spojrzał na mnie. - Kochasz go? - zapytał. Czy go kocham. Nigdy się nawet nad tym nie zastanawiałam, dopóki teraz nie zadał mi tego pytania. Dźwięk tego słowa aż ranił moje uszy”. (s. 235)

Może niepotrzebnie się czepiam? Może miłość bestii i ludzi nam wszystko wybaczy, ale czy słabe dialogi też?

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Kroniki dziwnych bestii, Yan Ge, tłum. J. Karmasz, wyd. Tajfuny, 2023, s. 271

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor