04 maja 2017

Udostępnij znajomym:

„Klasztor” Zachara Prilepina to powieść, a ta jak wiadomo jest dziełem wyobraźni autora. Trzeba o tym pamiętać zestawiając ją z tekstami Sołżenicyna i Szałamowa, które miały u swych początków wyraziście określony cel: dać świadectwo, a to mogą dać tylko świadkowie. Ten cel był u obydwu twórców różnie realizowany, bo i odmienne były ich doświadczenia łagrowe i sposób ich rozumienia. Szałamow, w przeciwieństwie do Sołżenicyna, pozbawia czytelnika złudzeń i odziera z nadziei.

„Wszędobylska śmierć zabijała to, co w ludziach najlepsze, czyniąc z nich beznamiętne maszyny, dla których jedynym celem było przeżycie. Za wszelką cenę, przy użyciu wszelkich środków. Zaskakuje znakomita pamięć autora, który odtwarza detale sprzed lat”. (za: portal II wojna światowa)

Sołżenicyn jest odmienny w swej ocenie rzeczywistości łagrowej, której dał monumentalne świadectwo w „Archipelagu Gułag” - jest przede wszystkim dokumentalistą. Szałamow pozostaje zawsze poetą.

„Sołżenicyn, duchowy spadkobierca Dostojewskiego, zrozumiał - a była to iluminacja, którą w postromantycznej Rosji przeżyło wielu twórców - że jest kimś więcej niż pisarzem. Został więc Misjonarzem niosącym ludzkości nowy ład moralno-ekonomiczny, Nauczycielem Narodu znającym odpowiedzi na wszystkie pytania i rozwiewającym wszystkie wątpliwości, Guru - czy może zgodnie z tradycją prawosławną Starcem - uczącym sztuki życia, niepodważalnym Autorytetem Moralnym dla zdeprawowanej przez komunistów Rosji i zbrukanej przez liberałów cywilizacji zachodniej. Prorokiem głoszącym zapomniane prawdy w zapomnianym języku - odnowę moralną wiązał z sanacją semantyczną; to dlatego przez wiele lat jego podstawową lekturą był XIX-wieczny słownik języka rosyjskiego Władimira Dala”. (za: Ostatni sprawiedliwy, T. Klimowicz)

„Klasztor” Zachara Prilepina wpisuje się w tradycję literatury łagrowej już w odmienny sposób. Tworzy historie fikcyjne, nie jest bezpośrednim świadkiem, jest z innego pokolenia, jego świadectwo jest z innego świata.

Pisze o tym w swej recenzji zatytułowanej „Cywilizacyjna galareta” Stanisław Błaszczyna:

„Co decyduje o wielkości tej powieści? Z pewnością nie jej gabaryty (656 stron), choć epicki rozmach Klasztoru nie jest tu bez znaczenia. Myślę, że wyznacza ją przede wszystkim olbrzymi talent autora, który mimo że kreuje rzeczywistość fikcyjną, to jednocześnie przekazuje nam coś do głębi prawdziwego. Dzięki temu mamy wrażenie, że oto zapoznajemy się z dokumentem epoki – nie tak znowu odległej w czasie i przestrzeni, nadal wywierającej swoje piętno na naszej współczesności, i niestety mogącej się, ze swoimi koszmarami, powtórzyć. Prilepin ukazuje nam całą galerię postaci, których większość (i to jest ważne!) ma swój pierwowzór w rzeczywistości i jest opisana tak, że nie kłóci się to ze znanymi faktami, których przecież nie brakuje, co zawdzięczamy piekielnej machinie sowieckiego „imperium”, które wszystko i wszystkich chciało mieć pod kontrolą – stąd wynikała jego ewidencyjna gorliwość i papierkowy biurokratyzm, zostawiający za sobą liczne ślady.

Życie obozu sołowieckiego widzimy oczyma Artioma Goriainowa, młodego człowieka osadzonego w klasztorze za morderstwo, którego obozowy los okazuje się niewiarygodnym ciągiem przypadków umożliwiających mu przetrwanie w warunkach łagrowej rzeczywistości, będącej jednym wielkim permanentnym zagrożeniem życia. Pomaga mu w tym nie tyle silna psychika (to też), co niezwykła wytrzymałość fizyczna – wszystkie otrzymane w obozie rany goją się na nim jak na – nie przymierzając – psie. Oczywiście, nie bez znaczenia jest też jego charakter – hardość, zadziorność, upór, odwaga, inteligencja… wreszcie „szczęście”, które ratują go z najgroźniejszych opresji. Wiem, że nie jest to porównanie za bardzo na miejscu, ale obozowe dzieje Artioma czyta się jak powieść przygodową, mimo że jej podszewką jest koszmar, jaki zafundował ludziom totalitaryzm.

Jeszcze z jednego powodu pomysł Prilepina na książkę wydaje się być pomysłem genialnym. Otóż na Wyspach Sołowieckich osadzano ludzi różnej proweniencji – obok bandytów, złodziei, morderców i zwykłych przestępców przebywali tam (często w jednej celi czy baraku) również inteligenci, artyści, naukowcy, aktorzy, literaci, poeci… Obok przedstawicieli starego porządku (białogwardziści, arystokraci, ziemianie) i tzw. „wrogów ludu” czyli kontrrewolucjonistów, byli tam także byli rewolucjoniści, bolszewicy i czekiści (tych ostatnich było nawet więcej niż „kaerowców”).

Czyż można sobie wyobrazić lepszy materiał do tego, by stworzyć mieniącą się różnorodnością typów, charakterów i fizjonomii powieść, wraz z całym bogactwem językowo-kulturowej mieszanki, która – choć czasami przypominała kipiel czy breję – to okazała się też znakomitym przykładem ścierania się ludzkich postaw, osobowości, klas, światopoglądów, pozycji społecznych, życiowych filozofii i kultur.

I znowu Prilepin stanął na wysokości zadania, używając tego wszystkiego do skreślenia obrazu, który pochłania naszą uwagę – zaskakując, bulwersując, drażniąc… przewracając stereotypy, drażniąc naszą wrażliwość.

Zdumiewa wręcz umiejętność autora do plastycznego oddania obozowej atmosfery, przeżyć bohaterów, czy wreszcie życia wewnętrznego Artioma i perypetii, w jakie jest on uwikłany. Jest w tym jakaś solidna fizyczność – niemal fizjologiczna namacalność zarówno scen, które – dzięki gęstej, obrazowej, „dotkliwej” prozie Prilepina – odsłaniają się z całą swą ostrością przed naszymi oczami; jak również myśli i przeżyć bohatera, które okazują się sporym wyzwaniem dla naszej wyobraźni, czucia i empatii.

Na Wyspach Sołowieckich powstał swoisty mikrokosmos, świat zamknięty i odizolowany, w którym – niczym w laboratoryjnym tyglu – mieszały się ludzkie byty, a jednocześnie odbywał się eksperyment socjologiczny na olbrzymią skalę. Kwestią najważniejszą było to, jak w takich warunkach zachowuje się człowiek – jak sprawdza się jego élan vital, jakie się tworzą hierarchie, jak się zmieniają ludzkie relacje – czyli jak funkcjonuje człowiek poddany presji, która wydaje się przerastać jego wytrzymałość. I wreszcie: jak te wszystkie przemiany umiejscawiają się w wymiarze etycznym? Czy powstaje tu jakiś inny rodzaj moralności? A może zaczyna funkcjonować amoralizm, w którym wszystko podporządkowane jest chęci przeżycia – i to przeżycia za wszelką cenę? Potwierdza się to w jednej z konstatacji Artioma, który zauważa, że „kartofle z dorszem mają większą wagę niż sumienie, a pluskwy są bardziej namacalne, niż piekło”.

Wszystko to sprawiało, że czytając książkę Prilepina ciągle miałem wrażenie, że oto mam do czynienia z jakąś cywilizacyjną galaretą – że jest to jednak jakaś kulturowa anomalia, stężały wywar z tego, co w człowieku najgorsze i co z niego w warunkach normalnych jednak nie wychodzi.[…]”

Okazuje się jednak, że „normalność” jest pojęciem względnym i ma nieskończoną liczbę realizacji w zależności od historycznego, społecznego, politycznego i jakiegokolwiek innego kontekstu. Widać to drastycznie w opinii Lenina o inteligencji, którą przytacza Sołżenicyn w liście do Gorkiego. Nie trzeba wiele, by przenicować białe w czarne:

„ […] w styczniu 1918 Lenin proklamował "czystkę ziemi rosyjskiej ze szkodliwych owadów"! Sołżenicyn cytuje słowa Lenina w liście do Gorkiego z 15 września 1919. Gorkij wstawiał się wtedy za aresztowanymi członkami tzw. "wokółkadeckiej inteligencji" ("kadeci" – konstytucyjni demokraci). Lenin odpowiedział: "W rzeczywistości to nie jest mózg narodu, a gówno" – Niebawem, 16 do 26 sierpnia 1920 toczy się sprawa 28 członków tzw. Taktycznego Centrum. Króluje wtedy leninowski prokurator Krylenko, który więcej ludzi posłał na śmierć, niż stalinowski Wyszynski. Ale o Krylence dziś zapomniano. Pierwsze obozy koncentracyjne stworzone zostały przez Lenina. Sołowki tamtego czasu byty tak słynne jako symbol terroru, że ich imię przetrwało do dziś, po wszystkich stalinowsko-hitlerowskich łagrach. [za: Archipelag zbrodni i zagadek, Józef Mackiewicz ,pierwodruk: "Wiadomości", Londyn, 1974, nr 13 (1462)]

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor