----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

22 grudnia 2025

Udostępnij znajomym:

Inspiracje, sugestie i propozycje literackie w recenzjach książek pojawiają się w Monitorze już 32 lata. To wystarczająco długo, by zdać sobie sprawę z wpływu, jaki Monitor ma na czytelnictwo w Chicago i okolicach. Można z całą pewnością zaryzykować tezę, że bez tego tygodnika ilość czytających w Illinois byłaby drastycznie zredukowana. Unikalnością tego pisma jest koncentracja tematów wokół spraw lokalnych, takich, które dotyczą naszego życia w aglomeracji, nękanej nieustannie aferami korupcyjnymi, potężnymi podatkami od wszystkiego i drastyczną pogodą, ale to właśnie dzięki Monitorowi ci, którym druk jest generalnie wstrętny, a księgarnie jawią się jako miejsca zbędne w ich żywotach, mogą dowiedzieć się, kto jest ich przedstawicielem w rządzie stanowym i federalnym, kto jest ich radnym miejskim i dlaczego musimy ciągle płacić więcej na emerytury strażaków i policjantów, a są przecież i tacy fani Monitora, którzy nic poza nim nie czytają – czyż nie jest to wystarczający powód do dumy, szczególnie w sytuacji, gdy ponad 60% Polaków nie czyta niczego, co wykracza poza nazwy produktów spożywczych. To dosyć niezwykłe, jeśli uświadomimy sobie, że 6 na 10 synów i córek kraju Mickiewicza porusza się w świecie bezmyślnym, a przecież naszym obowiązkiem jest życie myślne. Jak napisał Tadeusz Gadacz w jednej z wielu swoich książek:

„Myślenie zawsze zaczyna się od czytania. To za pośrednictwem kultury, to znaczy za pośrednictwem czytania i interpretacji tekstów, dokonuje się rozwój duchowy człowieka, budzi wrażliwość i kształtuje wyobraźnia. Czytanie poszerza naszą świadomość”.

Jest czymś nadzwyczaj zadziwiającym w swej paradoksalnej wymowie, iż w świecie niewyobrażalnej nigdy wcześniej łatwości dostępu do wszelakich tekstów, tych mądrych i tych głupich, przestajemy czytać. Przestajemy też pisać, ale to już zupełnie inna rzecz. Zajęło ludzkości sporo czasu, by nauczyć się tych dwu umiejętności. Pismo przecież ma swe początki ponad 5 000 tysięcy lat temu gdzieś tam w Mezopotamii, natomiast puszczenie tegoż w niepamięć to niecałe 50 lat. Kto jeszcze pisze ręcznie, nie mówiąc już o kaligrafowaniu?

Analizuje te kulturowe paradoksy koreański filozof Byung Chul Han, który prowadzi nas po meandrach naszej współczesności w sposób daleki od filozofowania uniwersyteckiego. Jego eseje są niezwykle inspirujące w swej prostocie, zupełnie pozbawionej skomplikowanej terminologii i naukowego żargonu. Dotykają ogromnej ilości aspektów naszej codzienności, począwszy od dominującej roli kultury cyfrowej, przedefiniowania kategorii wolności, po nowy model pracy, obezwładniającą samotność generowaną nowym sposobem bycia, pornografię czy choroby psychiczne.

Wiele z tych tematów stanowiło już wcześniej przedmiot zainteresowania wybitnych umysłów. Profesor Kołakowski, Zygmunt Bauman czy Tomasz Stawiszyński opracowywali te same tematy, oczywiście w sposób charakterystyczny dla siebie. Jeśli przypomnimy sobie kultowy nieomalże termin profesora Baumana: płynna rzeczywistość, który pochodzi z książki „Płynna nowoczesność” (2006), to z łatwością zauważymy, że idealnie wpisuje się on w sposób postrzegania rzeczywistości, jaki prezentuje Chul Han:

„W dzisiejszym świecie jedyną trwałością jest nietrwałość, a jedyną pewnością - niepewność. […] W świecie płynnej nowoczesności życie jednostki przypomina żeglugę po nieustannie zmieniającym się morzu: żadne schronienie nie jest bezpieczne, żaden port nie jest ostateczny. […] To, co dawniej wiązało ludzi w stabilne struktury - rodzina, praca, religia - dziś staje się luźne, rozpuszczone w oceanie indywidualnych wyborów”.

Byung Chul Han idzie jednakowoż znacznie dalej w analizie choćby konceptu indywidualnych wyborów i wskazuje, że są one indywidualne jedynie pozornie i zdecydowanie nie mają charakteru wolnościowego, ponieważ zmienił się drastycznie paradygmat wolności i bliski jest raczej temu, o czym pisał Fromm w Ucieczce od wolności:

/Teza tej książki głosi, że człowiek współczesny, uwolniony od więzów pre-indywidualistycznego społeczeństwa, które zapewniając mu bezpieczeństwo ograniczało go zarazem, nie zyskał wolności w sensie pozytywnego urzeczywistnienia swego indywidualnego "ja" - a więc ekspresji swych intelektualnych, uczuciowych i zmysłowych możliwości. Wolność, mimo że przyniosła mu niezależność i władzę rozumu, uczyniła go samotnym, a przez to lękliwym i bezsilnym. Owa izolacja jest nie do zniesienia i ma on do wyboru albo ucieczkę przed brzemieniem wolności ku nowym zależnościom i podporządkowaniu, albo dążenie do pełnej realizacji wolności pozytywnej, która opiera się na jedyności i niepowtarzalności człowieka.

Jakkolwiek książka ta jest raczej diagnozą niż prognozą, raczej analizą niż rozwiązaniem - wnioski, jakie z niej wynikają, mogą mieć wpływ na nasze dalsze działania.

Zrozumienie bowiem przyczyn totalnej ucieczki od wolności stanowić musi punkt wyjścia wszelkiej akcji zmierzającej do zwycięstwa nad siłami totalitaryzmu/. (ze wstępu)

Trwanie w zapętleniu niemożności jest głęboko destruktywne i jakkolwiek rzeczywistość świata kultury cyfrowej nas nie rozpieszcza i stawia nieustannie w niepojącej perspektywie przyszłości, to warto zdać sobie sprawę, że to nic nowego. Mogą zmieniać się dekoracje na scenie naszego życia i gadżety, jakimi się posługujemy, ale nasze emocje są odwiecznie identyczne. Boimy się, nienawidzimy, kochamy i tęsknimy tak samo, jak wszyscy ci, którym przyszło umrzeć przed nami. Jeśli przyjrzymy się stoikom i ich sposobie postrzegania człowieka w świecie, który to sposób liczy sobie ponad dwa tysiące lat, to swoisty miód i radość spływają ma nasze serca. Jak pisał Seneka:

„Przyglądnij się każdemu człowiekowi z osobna, zastanów się nad ludzkością; nie ma człowieka, którego życie nie miałoby na widoku jutra. Co w tym złego? – pytasz. Nieskończenie wiele. Ludzie bowiem nie żyją, lecz dopiero mają żyć. Wszystko odwlekają. Choćbyśmy się nawet wysilali, to i tak życie nas wyprzedzi: teraz zwlekamy, życie przechodzi obok nas, jakby czyje inne, i choć kończy się w ostatnim dniu, to codziennie mija”.

Czytanie Seneki z rana pozwala nie tylko na dystans wobec tegoż dnia wyzwań, ale też na zrównoważenie skrajności, które mogą się nam przydarzyć, bo jak powszechnie wiadomo, nie tylko nie znamy dnia i godziny, ale nie mamy przecież nawet pojęcia, co się wydarzy w kolejnej sekundzie naszego życia, które generalnie jest zmanipulowane oczekiwaniami innych wobec nas, naszymi wyobrażeniami o innych, a nade wszystko złudzeniami, które bierzemy za rzeczywistość. Stoicyzm odziera nas też z przekonania, że mamy wpływ na wiele spraw i rzeczy. Otóż nic bardziej błędnego:

„...fundamentalną koncepcją stoicyzmu jest pogląd, iż na pewne rzeczy mamy wpływ, podczas gdy na inne nie mamy żadnego. Współcześni stoicy nazywają to zjawisko dychotomią kontroli. Jest to idea leżąca u podstaw rzymskiego stoicyzmu. Jeśli się nad tym dobrze zastanowić, stanie się jasne, że bardzo niewiele rzeczy znajduje się pod naszą kontrolą. Nawet nasze własne ciała czy myśli nie podlegają jej przez cały czas. Decydujemy o własnych intencjach, ale już nie o wyniku wdrożenia ich w życie”.

O podobnych sprawach pisze w swych książkach Tomasz Stawiszyński, ale o tym już za tydzień.

Śniadanie z Seneką, Nauki stoików na dzisiejsze czasy, David Fideler, wyd. Muza, 2023, s. 318.

Kryzys narracji i inne eseje, Byung Chul Han, przekład Rafał Pokrywka, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2024, s. 199.

Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje, Byung Chul Han, przekład Rafał Pokrywka, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2022, s. 261.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor