01 marca 2023

Udostępnij znajomym:

Co się stało w Hameln 26 marca w 1284 roku? Zaginęły dzieci. Nagle zniknęły. I to nie dwójka czy trójka, ale całe setki. Jakim cudem? Nikt do dzisiaj nie wie, ale trauma znalazła swoje odbicie między innymi w baśni o Szczurołapie, zwanej też przypowieścią o Fleciście z Hameln. Jest to niezwykle popularna niemiecka baśń ludowa, która opowiada o przygodach flecisty, który przybył do miasta, aby pomóc pozbyć się plagi szczurów. Oto szczegółowe streszczenie tej baśni:

Pewnego dnia miasto Hameln zostało opanowane przez plagi szczurów, które niszczyły zboża i zagrażały życiu mieszkańców. Wtedy pojawił się tajemniczy flecista, który zaproponował mieszkańcom swoją pomoc w pozbyciu się szkodników. Zagrał na swojej fujarce piękną melodię, która przyciągnęła wszystkie szczury i poprowadził je w dół do rzeki, gdzie utonęły.

Kiedy flecista przyszedł po swoją, wcześniej uzgodnioną, zapłatę, mieszkańcy Hameln z burmistrzem włącznie, odmówili mu, oferując tylko nikłą część obiecanej sumy. Wtedy zagrał na swojej fujarce inną magiczną melodię, która spowodowała, że wszystkie dzieci w mieście, w tym synowie i córki radnych i burmistrza, poszły za nim i zniknęły w mrocznej rozpadlinie. Nikt potem nigdy już nie widział ani flecisty, ani dzieci.

Mieszkańcy miasta byli zrozpaczeni. Jedna dziewczynka pozostała w mieście, ponieważ była niewidoma i nie mogła podążyć za dźwiękiem fujarki. Opowiedziała dorosłym, co się stało i wtedy zrozumieli swój błąd. Nigdy nie odnaleźli ani flecisty, ani swoich dzieci.

Ta wiekowa historia, której jedną z wersji możemy przeczytać w zbiorze baśni braci Grimm, jest ciekawie zinterpretowana w książce Jorge Bucay’a zatytułowanej „Bajka prawdę Ci powie… o Tobie”. Dlaczego ciekawie? Bucay umieszcza ją bowiem nie tylko w kontekście takich oczywistych zestawień jak wina i kara, odpowiedzialność i ignorancja, wdzięczność i chciwość, czy oszustwo, a także niedotrzymywanie danego słowa i obietnic, ale przesuwa znaczenia ku temu, na czym marketingowo wypłynęli i odnieśli gigantyczny sukces autorzy książki „Proś, a będzie ci dane”. A na czym oparli ten niebywały sukces? Na manipulowaniu tęsknotą człowieka do siły stwórczej magicznego myślenia. Ta zakorzeniona i głęboko archetypiczna potrzeba wiary, iż wystarczy czego chcieć, czy czegoś intensywnie pożądać, by to stało się rzeczywistością, może być nie tylko rozczarowująca, ale też niebezpieczna. W końcu przekonanie, iż siłą woli i myśli możemy pofrunąć, niekoniecznie daje nam umiejętności ptaków. Mieszkańcy Hameln czekali na kogoś lub coś, co załatwi ich problem, sami nie kiwnęli palcem, a kiedy ten ktoś, lub coś się zjawia – nie tylko nie potrafią okazać wdzięczności, ale arogancko odmawiają fleciście ustalonej wcześniej nagrody. Rzecz jasna, nie ma winy bez kary, a spotyka ich rzecz straszna.

Ale mamy jeszcze poważniejszy problem, który streszcza się w pytaniu: czy Śpiąca Królewna była dziewicą? Otóż Jorge Bucay sugeruje, że generalnie tak, ale nie w momencie, gdy brała ślub z Księciem, który zresztą wcale jej nie obudził miłosnym pocałunkiem, co nie przeszkadzało mu mieć z Królewną seksu, z którego narodziły się bliźniaki i to jeden z nich wyssał z palca Księżniczki ostry kolec, który tam utkwił, gdy ona próbowała odkryć funkcję kołowrotka. Jak się okazuje, drogi interpretacyjne bajek są niepojęte i nigdy nic do końca w tym świecie nie jest ani jasne, ani oczywiste. Być może poza jedną rzeczą: księżniczki muszą być piękne, wręcz urzekająco czarujące, aczkolwiek niekoniecznie wybitnie inteligentne. Seksizm i mizoginizm? Prawdopodobnie. Czy można z tym coś zrobić? Chyba nie, na co dowodów nie brakuje w naszym świecie, raczej odległym od bajkowego.

Jesteśmy przecież przyzwyczajeni, żeby nie powiedzieć zaprogramowani, że jeśli bajka, to muszą być księżniczki, najlepiej śpiące i zdecydowanie piękne, krasnoludki, Marysie, a w ostateczności smoki i czarownice, które i tak w pewnym momencie stracą swoją destrukcyjną moc, bo w bajce, podobnie jak w amerykańskim filmie, albo polskim biznesie rozrywkowym, musi być happy end. Zdarza się jednakowoż, że zamiast tych magicznych postaci, których istnienie podejrzewamy od wczesnego dzieciństwa, ale nigdy się nam nie udało ich zlokalizować, bo przecież one z całą pewnością jakoś są, a jednocześnie jakby ich nie było (mowa oczywiście o krasnoludkach i innych bytach bajecznych) – aż tu nagle bajka o cwaniaku i to do tego z krwi i kości Krawczyku. Żadnym tam księciu czy rycerzu. Dosyć niesamowita historia chłopaka, który z krawca przedzierzga się w króla i to dzięki swemu niebywałemu sprytowi. O czym jest historia o sprytnym Krawczyku? Posłuchajmy jednej z wersji, odległej zresztą od tej, którą zamieszcza w swej książce Jorge Bucay:

Pewien bardzo biedny krawczyk zabił siedem much, które siedziały na jego kromce chleba z powidłami. Zadowolony z tego faktu, wyszył sobie na pasku napis „siedem za jednym zamachem” i wyruszył w świat w poszukiwaniu lepszego życia.

Potem spotkał Olbrzyma, któremu zrobił kuku, bo ten, mimo że potężny, inteligencją nie grzeszył. Potem było już tylko lepiej, bo zmęczony akcją z mięśniakiem, usnął w ogrodach królewskich. Tymczasem pewien dworzanin, przechodzący obok, podpatrzył napis na pasku krawczyka i doniósł królowi, że przybył do ich królestwa jakiś mężny wojownik. Król polecił przyjąć go do wojska, ale po jakimś czasie zaczął się obawiać, czy aby ten wojownik nie może kiedyś zagrozić jego tronowi. Postanowił, że trzeba się go pozbyć i zlecił mu pracę nie do wykonania. Miał się pozbyć dwóch olbrzymów. W nagrodę, gdyby udało mu się zwyciężyć, miał dostać pół królestwa i rękę królewny.

Sprawa to dla Krawczyka żadna, bo przecież był sprytny i inteligentny, załatwił więc ją śpiewająco.

Tym razem król przeraził się nie na żarty. Postanowił posłać krawczyka do walki z wielkim odyńcem. Krawczyk rozprawił się z odyńcem bardzo szybko.

Król musiał dotrzymać danego słowa. Krawczyk poślubił królewnę i dostał pół królestwa. Król jednak i po ślubie nie dał za wygraną. W nocy posłał do sypialni zięcia strażników, by go uśmiercili. Na szczęście krawczyk został w porę uprzedzony o tym, co zamierzał z nim uczynić król. Jakież było przerażenie straży, gdy niby przez sen krawczyk powiedział, że skoro zabił siedmiu za jednym zamachem to i straże może zabić bez problemu. Strażnicy uciekli, a krawczyk rządził już królestwem spokojnie przez długie lata ( na podst. opracowania.pl).

Musiał za to jednak zapłacić wysoka cenę. Nigdy nie był sobą, bo nie mógł wrócić do bycia krawcem, jeśli chciał być królem, a chciał być królem, ale nie chciał, żeby wiedziano, że był krawcem. Życie w zaklętym kole absurdu jest nie tylko męczące, ale prowadzi ostatecznie ku głębokiemu poczuciu dezintegracji i frustracji, czego oczywiście nikomu, a szczególnie Szewczykowi, nie życzymy – jakkolwiek księżniczka niespecjalnie mu się udała, bo odkryła jego tajemnicę i doniosła o niej królowi, zupełnie jak żona Pawła Jasienicy, ale to już historia z zupełnie innej bajki.

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:

Jorge Bucay, "Bajka prawdę Ci powie... o Tobie", Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2022

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor