----- Reklama -----

LECH WALESA

29 kwietnia 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Kolejna, znakomita książka Sławomira Kopra, Okupacyjne piekiełko nawiązuje tytułem do dwu opracowań, które ukazały się parę lat temu i były swoistą sensacją – mowa oczywiście o „Polskim piekiełku – Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945” (książka po raz pierwszy ukazała się dwanaście lat temu) i „Piekiełku nad Wisłą - Sceny z życia polskich elit pod okupacją”. Ta druga, jak pisze autor we wstępie do „Okupacyjnego piekiełka”, była luźną kontynuacją pierwszej i powstała sześć lat później. Wszystkie trzy tytuły napisane są w porywającym, charakterystycznym dla Kopra stylu, na który nadkłada się wiele elementów, z których jeden jest zasadniczy, a jest nim – ożywczość. Co to znaczy? Rzecz nadzwyczaj trudna w pisaniu o historii, czyli umiejętność ożywiania tego i tych, którzy tę historię tworzyli. Historia u Sławomira Kopra jest żywa. Rzeczywistość stanowiąca przedmiot opisu ożywa.

W podtytule do trzeciej wersji Piekiełka czytamy: bohaterowie, zdrajcy, wstydliwe tajemnice. Historia w książkach Kopra ożywa, bo dotyka wszelkich aspektów życia, tych zwykłych i tych wykraczających poza normę. Mało tego, w jego książkach owa rzeczywistość jest portretowana w oparciu o strzępy codzienności zachowane w prywatnych zapiskach, notatkach prasowych, pamiętnikach, dziennikach czy cudem ocalałych z wojen fragmentach domowych archiwów. Nie mamy tu stylu i metod uniwersyteckiego historyzmu, mamy natomiast to, czym może jest, albo w czym też się przejawia często zwykłe życie – czyli piekłem, w różnych zresztą jego przejawach i realizacjach, w zależności, kto tego piekła/piekiełka jest sprawcą.

Idealną ilustracją tej tezy jest fragment wyjęty z „Polskiego piekiełka – obrazów z życia elit emigracyjnych 1939 – 1945”. To właśnie stamtąd pochodzi opis sytuacji, która kapitalnie streszcza istotę polskiej natury w układzie: polityk, obywatel, działacz, emigrant. Tam bowiem, gdzie są Polacy, jest i Polska z całym dobrodziejstwem tego wszystkiego, co na to pojęcie się składa. W Londynie na przykład „podstawowe znaczenie miała opinia nowych gospodarzy i polscy politycy zawczasu starali się o poparcie Anglików. Na tym tle dochodziło do gorszących wydarzeń, takich jak konflikt profesora Kota z wiceministrem Zygmuntem Gralińskim. Panowie prowadzili wojnę podjazdową, aż wreszcie spotkali się twarzą w twarz na londyńskiej ulicy:

‘[…] zauważyłem idącego naprzeciw mnie pana Stanisława Kota - relacjonował Graliński. – Nie mając zamiaru osobistego zetknięcia się z panem Kotem, zdecydowałem się przejść na drugą stronę jezdni, pan Stanisław Kot przystanął i zwracając się w moją stronę, splunął kilkakrotnie w moim kierunku i głośno krzyknął pod moim adresem >>Wstrętny tchórzu, świnia jedna, łajdaku>>. – Nie chcąc wywoływać zajścia […] powstrzymałem się niebywałym wysiłkiem od bezpośredniego zareagowania na doznaną obrazę’.” [Polskie piekiełko, s.179/180]

Jak pisałem parę lat temu, korzystając z różnych źródeł:

/Polskie piekiełko lub polskie piekło – popularne polskie określenie dotyczące najbardziej negatywnych cech charakterologicznych i społecznych kojarzących się z Polakami. Brak jest jednego, powszechnego znaczenia tego określenia - najczęściej zależy od kontekstu, w jakim zostało użyte.

Podstawowym utworem literackim nawiązującym do „polskiego piekła” i poniekąd je definiującym, jest opublikowany w 1926 roku w „Cyruliku Warszawskim” (nr 18 z 1926 roku), wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pt. Piekło polskie. Autor poruszał kwestie narodowych przesądów, zawiści i uprzedzeń (Żydzi, masoni), pisząc: a ja nad Piekłem z masonem latałem.

Określenie „polskie piekiełko” ma swoją genezę w dramatycznych kartach historii Polski. Upadek Rzeczypospolitej, rozbiory kraju, brak konsolidacji narodowej w chwilach największej potrzeby – pokazały, że polskie piekiełko może mieć tragiczne skutki.

Polskie piekiełko to:

  • synonim zazdrości, zawiści połączonej z ciągłym narzekaniem, apatią, brakiem jakiejkolwiek inicjatywy,
  • prywata, działanie poza prawem,
  • pojmowanie „patriotyzmu” pod własną korzyść,
  • brak zdolności działania „ponad podziałami”, wypracowania ogólnego konsensu, kompromisu,
  • nieumiejętność konstruktywnej dyskusji, warcholstwo, kłótliwość.

Powiedzenie „Ilu Polaków, tyle poglądów” w swoim pejoratywnym znaczeniu chyba najtrafniej oddaje sens „polskiego piekiełka”.

Władysław Kopaliński podaje, że wyrażenie polskie piekło spopularyzowane zostało przemówieniem Tadeusza Mazowieckiego, który 31 marca 1990 roku na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego powiedział: Abyśmy tej zaczynającej się polskiej demokracji nie zamienili w polskie piekło (...) swarów, podgryzań i walk.

Pojęcie „polskie piekło” jako polityczną diagnozę polskich kłótni, swarów podaje również Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny wydany w 2000 r.

W tej samej książce pisze Koper o zupełnie niebywałej sytuacji, jakiej doświadczył Józef Retinger w czasie swojej tajnej misji w Warszawie w kwietniu 1944 roku. Ten zagadkowy i niesamowity w swych kontaktach polski polityk, działacz i szpieg, został nieomalże otruty w efekcie rozkazów AK. Jak można się domyślać Retinger, doradca generała Sikorskiego i przyjaciel Churchilla, poleciał do kraju, by otworzyć oczy dowódcom Polski podziemnej na sytuację międzynarodową i miejsce Polski w rzeczywistości powojennej, po decyzjach konferencji Teheranie, która w istocie nie była niczym innym, niż pierwszą wersją układów jałtańskich.

Można podejrzewać, że generalicja AK nie przyjęła ekstatycznie sugestii, że to raczej trzeba się układać z Moskwą, niż organizować powstanie w Warszawie i liczyć na pomoc zachodnich aliantów. Cóż zatem dowódcy polskiego podziemia postanawiają:

/Było to w kwietniu 1944 roku – relacjonowała łączniczka AK Izabella Horodecka. – Przeszedł do mojego mieszkania mój szef major ‘Fiszer’ (Stefan Ryś) z drugim mężczyzną, którym, jak się później okazało, był pułkownik Kazimierz Iranek-Osmecki. Pułkownik zapytał mnie, czy zechcę się podjąć zadania polegającego na asystowaniu Józefowi Retingerowi w czasie jego oczekiwania na odlot z kraju samolotem, który przyleci po niego z Brindisi. Moja rola miała polegać na zasypaniu tuż przed odlotem rzeczy w walizce Retingera białym proszkiem, który mi zostanie wręczony, a który zadziała za parę tygodni i spowoduje śmierć Retingera już poza krajem. Jednocześnie poinformowano mnie, że jest to rozkaz samego Naczelnego Wodza generała Kazimierza Sosnkowskiego.

Według innej relacji łączniczka miała dosypać tajemniczy biały proszek do kanapki, ewentualnie zaprawić nim butelkę z lekarstwem Retingera. Emisariusz został sparaliżowany, ale przeżył”. (Polskie piekiełko, s. 394)

W najnowszej wersji polskiego piekiełka, autor skupia się na wydarzeniach w okupowanym kraju, a nie w emigracyjnym Londynie czy Paryżu, jakkolwiek mamy tu sporo powtórzeń z siostrzanych publikacji.

„Szmalcownicy, kolaboracja z okupantami, zdrady i zabójstwa polityczne na najwyższych szczeblach polskich władz konspiracyjnych. Tym razem najpopularniejszy pisarz historyczny w Polsce dotyka tematów, które w narracji bogoojczyźnianej stanowią tabu. Kaliber opisywanych faktów nieco tonuje charakterystyczny dla Sławomira Kopra anegdotyczny i lekki styl opowieści, ale jest wynikiem przewracania tych kart naszej historii, których w żadnym razie nie można uznać za chwalebne. Mocno rozbudowane i poprawione wznowienie książki sprzed kilku lat to wyprawa w ciemne zakątki przeszłości, która może wstrząsnąć”. (z noty wydawnictwa).

Okupacyjne piekiełko, Bohaterowie, zdrajcy, wstydliwe tajemnice. Sławomir Koper, wyd. Harde, 2025, s. 397.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor