08 maja 2024

Udostępnij znajomym:

„Wszystko jest snem. Wiem, że wszystko jest snem. Zawsze to wiedziałem, odkąd tylko zacząłem śnić, że istnieję: Ten świat nie jest rzeczywisty”
(M. Ende, z opowiadania: Cyrk płonie. Publiczność ucieka na łeb).

Dwa różne zbiory opowiadań, dwoje różnych autorów i to samo zapętlenie w czasie, które każe nam przesuwać oczyma wyobraźni po światach nie z tej ziemi i dotykać rzeczywistości pozostającej poza zasięgiem naszego doświadczenia.

Michael Ende i jego zbiór opowiadań „Zwierciadło w zwierciadle - Labirynt” i Samanta Schweblin oraz jej „Ptaki” - to teksty poza tu i teraz. Niezwykłe, tajemnicze, oniryczne, a nade wszystko istotnie surrealistyczne.

Przyjrzyjmy się temu na pozór oczywistemu terminowi. Co kryje się za surrealistycznym sposobem postrzegania rzeczywistości?

/Surrealizm (inaczej nadrealizm) powstał we Francji w 1924 roku. Okres, w którym się narodził, nazywany był „epoką snów”.

Po raz pierwszy tego terminu użył Guillaume Apollinaire (1917 r.). Ojcem tego kierunku w sztuce był André Breton, który wydał „Manifest surrealizmu”. W 1925 roku odbyła się pierwsza wystawa malarzy surrealistycznych.

Surrealizm w malarstwie zakładał: „wyrażanie wizualne percepcji wewnętrznej”. Artyści tworzyli obrazy, które były sprzeczne z logicznym porządkiem rzeczywistości. Zakrawały one o groteskę i oniryzm. Negowały założenia realizmu, klasycyzmu, empiryzmu, utylitaryzmu i racjonalizmu. Surrealizm odkrywał nadrzeczywistość, uzewnętrzniał marzenia senne, stany podświadomości i kojarzył wszystkie elementy zupełnie przypadkowo. Nurt ten czerpał swoje inspiracje z dadaizmu oraz malarstwa Hieronima Boscha, żyjącego na przełomie XV i XVI wieku. Można wyróżnić trzy typy malarstwa surrealistycznego:

  • abstrakcyjne,
  • figuratywne,
  • kolaże.

Breton uważał, że malarstwo nie może naśladować natury, lecz koncentrować się na wnętrzu artysty i jego przeżyciach. Malarze surrealistyczni przedstawiali irracjonalne wizje pod wpływem swobodnych skojarzeń. Niczym nie krępowali swojej wyobraźni i tworzyli bez żadnych zahamowań/ (za: magazynsztuki.pl).

Definicja ta, przynależna wprawdzie malarstwu, idealnie nakłada się również na literacki sposób nadrealistycznego kreowania świata przedstawionego. Takie kategorie jak: oniryzm, czyli świat marzeń sennych, irracjonalizm, czyli coś, co wykracza poza normy logicznego myślenia i podświadomość, czyli skrywane wersje naszej osobowości – to tylko niektóre z istotnych elementów, na których zbudowany jest świat Schweblin i Ende’go. Nie trzeba koniecznie być wyjątkowo dobrze zorientowanym w świecie teorii sztuki i literatury, by dostrzec, iż autorzy ci budują świat swych opowiadań z - nanizanych na irracjonalny, często absurdalny sznur - wydarzeń zanurzonych poza czas i nieśmiertelność.

Zapętlenie w czasie – co to znaczy i jak się te proces przejawia w tekstach obojga autorów? Czy tak, jak w wielu dziełach literatury science fiction czy fantasy?

„Pętla czasu - jeden ze słynnych paradoksów czasu, polegający na kolistym zamknięciu łańcucha przyczynowo-skutkowego podczas podróży w przeszłość. Podróżnik po oceanie czasu wprowadza w przeszłości pewne zmiany (celowe czy mimowolne - to już inna sprawa), których skutki odczuwa po powrocie do momentu wyjściowego. Najbardziej spektakularna sytuacja zachodzi wówczas, gdy bohater w niedalekiej przeszłości spotyka sam siebie. Taki pomysł sprowadzony do absurdu znajdujemy w "Podróży siódmej" Dzienników gwiazdowych Ijona Tichego S. Lema, gdzie Tichy został zwielokrotniony na skutek znalezienia się w wirze grawitacyjnym, powodującym spowolnienie jak i przyspieszanie upływu czasu. Szczególnym wypadkiem pętli czasu jest paradoks dziadka. Oryginalne wykorzystanie pętli czasu znajdujemy w powieści Cylinder van Troffa J.A. Zajdla.” (w: Encyklopedia fantastyki, za: Andrzej Niewiadowski, Antoni Smuszkiewicz)

W „Ptakach” i „Zwierciadle w zwierciadle” sytuacje czasowości zapętlonej mają jeszcze inny, bardziej kafkowski wymiar, który ociera się o absurd wynikający z niemożności wyjścia poza konkretny wymiar czasowo-przestrzenny opisywanego wydarzenia. W obydwu tekstach rzecz dzieje się na dworcu kolejowym, który powinien być tylko jednym z etapów podroży, ale nie jest, bo urasta do miejsca uwiezionego w czasie, z którego nie wiadomo, dlaczego, nie można odjechać, a nawet jeśli wydaje się nam, iż jest taka możliwość, to jest to jedynie złudzenie napawające bohaterów fałszywą nadzieją.

U Ende’go w opowiadaniu „Dworcowa katedra stała na wielkiej bryle...” – dochodzą jeszcze dodatkowe elementy budujące metaforę bezwzględnej, unicestwiającej chciwości. Owa katedra znajduje się w pobliżu dworca, na którym wysiada, by się przesiąść do innego pociągu, strażak - bohater opowiadania. Cały peron jest zawalony tobołami i pakunkami, wśród których przelewa się tłum obrzydliwych, zdeformowanych, ropiejących łachmaniarzy. Tłumy, a wśród nich strażak w nienagannym mundurze, pomagający przypadkowo napotkanej kobiecie nieść bagaż. Wszyscy zresztą, cały ten motłoch, taszczą ze sobą ogromne ilości pieniędzy – to one są powodem złachmanienia i to one są istotą działania dworcowej katedry – ale gdzie tu zapętlenie czasu? Dworca nie można opuścić. Katedra jest miejscem uświęcenia pieniędzy i powodem owego zagubienia w czasie. Niby wszyscy chcą się wydostać z tego peronu, ale jednocześnie czekają na misterium, które dokonuje się regularnie, co jakiś czas, w katedrze:

„- Oto największe misterium, tajemnica nad tajemnicami! Błogosławieni, którzy mają w nim swój udział! Pieniądz jest prawdą, prawdą jedyną i ostateczną. Wszyscy muszą weń wierzyć! Niech wasza wiara będzie niezłomna i ślepa. Dopiero wasza wiara sprawia, że staje się on tym, czym jest! Albowiem także prawda jest towarem i w związku z tym podlega odwiecznemu prawu popytu i podaży. Dlatego nasz bóg jest bogiem zazdrosnym i nie toleruje żadnych innych bogów poza sobą samym. A przecież wydał się w nasze ręce i stal się towarem, tak byśmy mogli posiadać i korzystać z jego błogosławieństw…” (s. 41/42)

Ów rytuał skazał tłum oczekujących na przesiadkę na wieczne oczekiwanie i zagubienie w czasie. Wprawdzie pociąg ma nadjechać, ale nie ma to już żadnego znaczenia:

„W pewnej chwili z głośników rozległ się grzmiący głos: - Uwaga, uwaga! Podróżni przesiadający się! Skład zastępczy pociągu z kierunku d sigma kwadrat wjedzie planowo o czasie t plus dt na tor ct…” (s. 29) – ale to już tylko komunikat, poza czasem i nieśmiertelnością, a strażak już w potarganym i złachmanionym mundurze, zostaje na peronie w nieokreślonym oczekiwaniu.

„Zwierciadło w zwierciadle. Labirynt” jest książką, z której Ende był najbardziej dumny, uważając ją za swoje największe dokonanie, mimo że za jego życia pozostawała ona w cieniu jego „książek dla dzieci” i była na ogół niedoceniana lub po prostu nieznana. Stanowi ona zbiór 30 krótkich surrealistyczno-onirycznych opowiadań, z których każde w taki czy inny sposób wiąże się z pozostałymi, koniec staje się początkiem, a całość spaja szereg powracających tematów i lejtmotywów literackich. Autor stara się w poetycki sposób odpowiedzieć na pytanie: „Co widać w zwierciadle, które odbija się w innym zwierciadle?”, zapraszając czytelnika w fascynującą podróż labiryntem fantazji – nowych, niespodziewanych znaczeń, sensów i symboli. Jak pisze w posłowiu znakomity polski Jungista, gnostyk Jerzy Prokopiuk, Opowiadania Michaela Ende’go w tomie Zwierciadło w zwierciadle. Labirynt stanowią feerię imaginacji, czyli symboli. Dla ludzi, którzy jeszcze zachowali lub pracują jeszcze nad odzyskaniem zdolności poznawania imaginacji, mogą one stanowić tematy wysiłku medytacyjnego. Cóż jednak zrobić z ludźmi którzy zdolność taką już utracili na rzecz poznania racjonalnego, czyli pojęciowego?/  (za: nota redakcyjna)    

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Zwierciadło w zwierciadle, Labirynt; Michael Ende, wyd. Vis-à-vis, Etiuda, Kraków, 2022, s.252

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor