14 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Śmierć wcale nas nie dotyczy, 
bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna,
a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma.

Epikur

 

Jak to możliwe, że wszystko, co ważne, istotne i mądre zostało powiedziane przez starożytnych Greków? Najważniejsze aspekty filozofii europejskiej, państwowości, naukowe generalia, koncepty sztuk przedstawiających, struktura demokracji, mistrzostwo epiki, liryki i dramatu, sztuki oratorskiej, architektury i czegokolwiek dotkniemy – wszystko to ma swe początki, a często i swe spełnienie, w starożytnej Grecji.

Wyrafinowanie kulturowe i wyjątkowość myślenia greckiego antyku ciągle emanuje także z unikalnego sposobu mitologizowania rzeczywistości, tej realnej i tej poza tę realność wykraczającej. Mitologia Greków jest fascynującym źródłem inspiracji w poszukiwaniu sensów bycia tu i teraz. Jednym z fundamentalnych tematów kultury europejskiej jest śmierć, a w istocie, zmaganie się z nią. Wydaję się, że cała filozofia europejska to jedna wielka próba „oswojenia” śmierci. Jest to zaiste przedziwne, że jedyne i absolutnie pewne wydarzenie w naszym byciu – śmierć - przyprawia nas o tak wyjątkową bojaźń i zatrważające drżenie. Nie jest to jednak sytuacja charakterystyczna jedynie dla współczesności. Już starożytni stworzyli cały, wielki model tego, co czeka nas po śmierci. Mitologia grecka pozwala nam podróżować po zaświatach, pozwalając na dotknięcie tajemnicy życia po życiu. Co fascynujące, sen i śmierć w antyku to stany pokrewne. Widać to cudownie w mitologicznej genealogii.

Bóg śmierci Tanatos, jest bratem bliźniakiem Hypnosa, boga snów. Co ciekawe, boscy bracia nie mają mitologicznego ojca – po prostu są. Wyobrażenia przeprawiania się ze strony żywych, na stronę umarłych to nadzwyczajnie bogaty, wielowątkowy i bardzo sugestywny zbiór opowieści, pełen symbolicznych postaci, które głęboko wpisały się w zbiorową świadomość (czy raczej podświadomość) Europejczyków.

To balansowanie na krawędzi snu i śmierci, to swoiste igranie z niezrozumiałym i tajemniczym, jest czymś wyjątkowo inspirującym w próbach „oswajania” umierania. Jeśli bowiem zdamy sobie sprawę, że dzieli nas ponad dwa tysiące lat od czasu, gdy ze śmiercią zmagali się starożytni Grecy, to nie jest trudno zauważyć, że nasze, współczesne zmagania niewiele się różnią od tych antycznych. Tak jak i oni, jesteśmy wobec niej bezsilni i podobnie jak oni, żyjemy wiarą w możliwość jej przekroczenia. Trudno nam zaakceptować sytuację braku i nicości. Oczekiwanie na pomoc Charona w przepłynięciu rzek Hadesu, by znaleźć się po drugiej stronie życia, jest w nas głęboko zakodowane.

Istnieje ogromna ilość książek, które utwierdzają nas w przekonaniu, że nie umieramy nigdy, a jedynie zmieniamy miejsce i sposób istnienia. Wpisują się one znakomicie w budowanie współczesnej mitologii śmierci, pełnej tuneli rozświetlonych oślepiającym światłem, obezwładniającego dobra i spokoju, jakie spływają na nas po drugie stronie, w wędrówce ku szczęściu.

Autorami tych nieomalże mitologicznych historii, które kreują masową wyobraźnię, są często lekarze, którzy badają doświadczenia „życia po życiu” swoich pacjentów, którzy doświadczyli tak zwanej śmierci klinicznej, albo jakiejkolwiek innej formy dotknięcia tego, co wykracza poza realność rzeczywistości. Kultową książką, która od lat wznawiana, zbudowała mitologię wzlatywania ponad swe martwe ciało, tunelu, światła i poczucia szczęścia, które nas ogarnia po śmierci jest publikacja Raymonda Moody’ego zatytułowana „Życie po życiu”. Jak czytamy:

„W większości wierzeń ludzkich jest przekonanie, że po śmierci fizycznej, przechodzi się do innego wymiaru egzystencji. Raymond Moody spotkał wiele osób, które doświadczyły przeżycia z pogranicza śmierci. Te osoby opowiadały wprost niezwykłe rzeczy o tym, co się z nimi działo, kiedy nie żyli. Zdumiony autor książki usłyszał od wielu osób, które doświadczyły tych przeżyć z pogranicza śmierci, że oni mówili to samo. Na około 150 przykładów tego przeżycia, autor podzielił na trzy kategorie: 1.Przeżycia ludzi, którzy zostali pomyślnie reanimowani, mimo iż lekarze uważali ich za klinicznie zmarłych. 2. Przeżycia ludzi, którzy z powodu wypadku, ciężkiego uszkodzenia ciała lub choroby byli bardzo bliscy śmierci fizycznej. 3. Przeżycia ludzi, którzy umierali a następnie opowiadali je osobom przy tym obecnym, które z kolei te relacje przekazały.

* * *

Przeżycia towarzyszące umieraniu u różnych osób, występuje uderzająca zbieżność, która stale powtarza się w zebranych materiałach tego tematu: człowiek umierający zaczyna słyszeć przykry hałas, głośne dzwonienie albo szum i w tej samej chwili czuje, że bardzo szybko porusza się w długim ciemnym tunelu. Potem nagle spostrzega, iż znajduje się poza swoim fizycznym ciałem, ale nadal przebywa w fizycznym bezpośrednim otoczeniu i widzi swoje ciało z pewnej odległości, tak jak widzi je widz w teatrze. Oszołomiony, zmieszany obserwuje nadal zabiegi reanimacyjne. Po chwili odzyskuje panowanie nad sobą i jakby przyzwyczaja się do tej przedziwnej sytuacji. Spostrzega, że nadal ma ciało, ale bardzo od dotychczasowego i obdarzone innymi możliwościami niż to fizyczne, które zostawił. Wkrótce zaczynają się dziać niezwykłe rzeczy: pojawiają się inni, żeby mu pomóc.

* * *

Widzi duchy krewnych i przyjaciół, którzy zmarli wcześniej i pojawia się przed nim pełen miłości, promieniujący ciepłem duch, którego nigdy dotąd nie spotkał. Jest to jakaś świetlista istota, która zwraca się do umierającego bez słów, żeby umierający dokonał oceny swego życia i pomaga mu w tym, ukazując natychmiastową panoramę minionych ważniejszych wydarzeń życia. W pewnej chwili umierający zdaje sobie sprawę, że zbliża się do jakiejś bariery, czy granicy. Wie, że musi wrócić do doczesności, że czas jego śmierci jeszcze nie nadszedł. Nie chce tego, gdyż pogrążony jest w przeżywanej radości, miłości i spokoju. Tym stanem, tym, co się dzieje, umierający człowiek jest zachwycony. Łączy się ponowne ze swym fizycznym ciałem i nadal żyje.” (za: Włodzimierz Załęski)

Ciekawie wypada zestawienie tych opisów z pozornie innym typem myślenia o śmierci, a w istocie niezwykle podobnym. W tradycji buddyjskiej bowiem, śmierć jest tylko elementem nieustającego cyklu wiecznych narodzin i służy osiągnięciu stanu doskonałości. Możemy ją „oswoić”, czy w jakiś sposób dotknąć poprzez kontemplację.

Jak mówi lama Ole Nydahl w jednym ze swych wykładów o snach:

„[…] gdy opuszczamy to ciało, przechodzimy przez trzy różne etapy. Najpierw doświadczamy procesu samego umierania, potem naszych nawyków z tego życia i wreszcie wyłaniają się nagromadzone w podświadomości wrażenia, które prowadzą nas do następnego żywota. Za każdym razem podczas przechodzenia z jednego odrodzenia do następnego, najpierw pojawia się bardo umierania, gdy energie gromadzą się w ciele i tracimy przytomność. Potem nasza zwykła świadomość pozostaje z nami przez około tydzień. Wreszcie, gdy odkrywamy, że jesteśmy w rzeczywiście martwi, wyłaniają się podświadome wrażenia. To są także stany bardo, gdyż coś je poprzedza i coś następuje po nich, są uwarunkowane. Są jak obrazy w lustrze lub fale na oceanie, nie są samym lustrem ani oceanem.” (za: Sny i senne egzystencje)

Kontynuacja za tydzień.

Zbyszek Kruczalak

www.domksiazki.com

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor