25 maja 2018

Udostępnij znajomym:

Czy konflikt o Pomnik Katyński w Jersey City to kolejna odsłona antypolonizmu? A może dowód na to, jak ważne jest zrozumienie różnych sposobów postrzegania historii, nie zaś walenie pięścią w stół.

W 1991 roku w Jersey City, w dzielnicy Exchange Post, położonej nad samą rzeką Hudson, naprzeciw ikonicznie wielkomiejskiej zabudowy Manhattanu, stanął pierwszy w Stanach Zjednoczonych znajdujący się na wolnej przestrzeni pomnik upamiętniający ofiary zbrodni katyńskiej. Jego autorem jest Andrzej Pityński. Na granitowym cokole ustawiono figurę spętanego z tyłu polskiego żołnierza w charakterystycznej rogatywce, przebijanego bagnetem nasadzonym na karabin. Pomnik jest bez wątpienia dynamiczny, i choć nie wprost, to oddaje okrucieństwo zbrodni dokonanej na Polakach przez NKWD. Ustawienie tak wyrazistego monumentu w dość prestiżowym miejscu było dużym sukcesem Polonii amerykańskiej i ważnym upamiętnieniem ofiar zbrodni z 1940 roku.

Przez prawie pół wieku od 1943 roku Polacy na całym świecie walczyli o prawdę na temat zbrodni w Lesie Katyńskim, czy szerzej – o całym planowanym wymordowaniu co najmniej 21 tysięcy polskich obywateli przez aparat represji Związku Radzieckiego. Od momentu ujawnienia przez Niemców odnalezienia ciał polskich oficerów pod Smoleńskiem władze radzieckie zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię, zrzucając winę na hitlerowców. Specjalnie powołana w tym celu Komisja Burdenki w 1944 roku dokonała ponownego przebadania mogił w Katyniu i poprzez spreparowane dowody ogłosiła, że Polaków wymordowano po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej. Winą za zbrodnię nie udało się obarczyć Niemców w czasie procesu norymberskiego, jednak negowanie udziału NKWD było stałą propagandą radziecką do końca lat 80. – każdy sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego dokumenty o prawdzie w tej sprawie otrzymywał wraz z m.in. kodami do broni jądrowej.

Mocarstwa zachodnie w latach II wojny światowej i tuż po niej nabrały wody w usta – geopolityczny rachunek zysków i strat doprowadzał do tego, że w sprawie Katynia nie zamierzano konfliktować się ze Stalinem. Dopiero wraz z narastaniem zimnej wojny Stany Zjednoczone zaczęły interesować się tą sprawą – w latach 1951-1952 działała specjalna komisja Kongresu, której raport końcowy (tzw. raport Maddena) wskazywał na odpowiedzialność Związku Radzieckiego. Cały czas kluczowy był jednak układ sił politycznych na świecie, a Moskwa miała swoje wpływy na Zachodzie.

Jednym z narzędzi przypominania przez Polaków prawdy o zbrodni była inicjatywa stawiania pomników katyńskich w miastach świata zachodniego. Pierwszy z nich odsłonięto na cmentarzu w Londynie 18 września 1976 roku. Sprawa mobilizowała nie tylko Polonię, ale również brytyjską opinię publiczną, zwłaszcza że Rząd Jej Królewskiej Mości nie wysłał na uroczystość asysty wojskowej (przedstawiciele rządu Wielkiej Brytanii zaczęli brać w uroczystościach katyńskich dopiero w 1979 roku, gdy władzę przejęła Margaret Thatcher). Kolejne monumenty stanęły w Toronto (1980) i południowoafrykańskim Johannesburgu (1981).

Postawienie pomnika w Jersey City w 1991 roku, a potem jeszcze w Baltimore (2000) i Niles (2009) było dużym sukcesem Polaków za granicą. Oto w przestrzeni publicznej udało się przypomnieć o zbrodni, która odcisnęła ogromny wpływ na Polskę.

W kwietniu tego roku w mediach pojawiły się informacje, że burmistrz Jersey City Steven Fulop planuje przestawienie pomnika, a być może nawet jego usunięcie. Głównym motywem zmian miały być inwestycje na nadrzecznym bulwarze w miejscu, w którym znajduje się Katyń Memorial, jednak pojawiły się też głosy przedstawicieli władz miasta zwracające uwagę na drastyczny charakter pomnika. Sprawa szybko przerodziła się w pyskówkę w mediach społecznościowych z udziałem burmistrza i... polskiego Marszałka Senatu. Ostatecznie jednak doszło do porozumienia w tej sprawie – Jersey City zapowiedziało, że monument zostanie jedynie przesunięty o kilkaset metrów.

Bez wątpienia sprawa Pomnika Katyńskiego nad rzeką Hudson jest dla Polaków sprawą ważną i budzącą emocje. Upamiętnia on okrutną i mającą swoje głębokie konsekwencje zbrodnię, ale również jest symbolem polskich starań o to, by o Katyniu wiedziano na Zachodzie. Z tego właśnie powodu pomnik sam w sobie ma swoją historię. Zresztą usuwanie pomników, o ile nie przedstawiają one znienawidzonych dyktatorów, to wydarzenie smutne, a nawet bolesne. Tym bardziej więc Katyń Memorial powinien zostać w Jersey City.

Jednocześnie można zastanowić się, czy polska reakcja na sprawę była odpowiednia. W mediach i sieci obok słusznych apeli pojawiły się pełne paniki i oburzenia głosy mówiące o antypolonizmie, lewackim spisku i wiadomych siłach, które chcą walczyć z pamięcią o Katyniu. Na miejscu grupa polonijnych motocyklistów była gotowa „stanąć na straży pomnika”. Uderzono w wielkie tony mobilizacji i „walki o prawdę”, oczywiście „naszą”, co przy pozycji międzynarodowej Polski i gębie przyprawionej jej przez ustawę o IPN było co najmniej operetkowe.

Sprawę udało się załagodzić, ponieważ doszło do rozmowy zamiast pokazowych gestów. Amerykanie z Jersey City chyba nie zdawali sobie sprawy, czym dla Polaków była ta zbrodnia. Różne narody słabo znają swoją historię, dlatego przede wszystkim należy ze sobą rozmawiać i starać się zrozumieć. A przecież Katyń Memorial może być uniwersalnym pomnikiem ofiar zbrodni, o których nie pozwala się publicznie mówić. Wciąż wiele jest ich w świecie.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor