02 grudnia 2015

Udostępnij znajomym:

Polacy wybudowali w Chicago kilkadziesiat kosciolow. Niektore z nich juz dawno zniknely z panoramy miasta, inne przestaly miec charakter polski. Wiele jednak do dzisiaj spelnia swa misje, sluzac kolejnym pokoleniom imigrantow. W ostatnich dekadach pojawily sie takze prezne osrodki polskie w parafiach tradycyjnie anglojezycznych. O tych wlasnie domach Bozych, w ktorych obecnie Polacy spotykaja sie na modlitwie, mowi album " Koscioly polskie w Chicago", wydany kilka miesiecy temu nakladem oficyny Exlibris. Jest to pierwsza publikacja w jezyku polskim poswiecona tej tematyce.

Album przedstawia ponad 50 kosciolow - od zaloznej w 1867 roku pierwszej polonijnej swiatyni pod wezwaniem sw. Stanislawa Kostki do powstalego w 2001 roku Jezuickiego Osrodka Milenijnego. Dokumentuja je kolorowe fotografie Jacka Kociolka, autora albumow "Ameryka", "Chicago" i "Tatry" oraz teksty ks. Stefana Filipowicza, jezuity, dziennikarza i pisarza. Fotografie wykonane w roznych porach roku i dnia ukazuja panorame okolicy, piekno i rozmach architektury. W zblizeniach jawia sie detale wystroju wnetrz: krucyfiksy, kopie cudownego wizerunku Matki Boskiej Czestochowskiej, freski ze scenami biblijnymi i historycznymi, szopki bozonarodzeniowe. I to co najwazniejsze: ksieza celebrujacy Msze sw. oraz wierni pograzeni w modlitwie. O zywotnosci tych miejsc i pielegnowanych w nich tradycjach mowia usmiechniete twarze dzieci w strojach krakowskich i goralskich.

Cennym uzupelnieniem obrazow sa zwiezle, bogate w informacje teksty. Wnikliwy czytelnik wyczyta w nich wiele fascynujacych historii. Dowiadujemy sie, kiedy dany kosciol powstal, kto go zbudowal, jakie przechodzil koleje losu, kim sa dzisiejsi parafianie... Przy kazdej charakterystyce podany jest dokladny adres, numer telefonu oraz dni i godziny odprawiania Mszy sw. po polsku.

Koscioly polskie w Chicago stanowia przede wszystkim swiadectwo wiary kilku pokolen polskich emigrantow. Ale ich znaczenie wykracza poza aspekty stricte religijne. Sa tak bardzo zwiazane z dziejami polskiej grupy etnicznej jak zadna inna instytucja czy organizacja. Parafie polskie byly - i czesciowo tak pozostalo do dzis - nie tylko miejscami kultu, ale osrodkami zycia kulturalnego i spolecznego polskich imigrantow. Nowo przybylym dawaly oparcie duchowe i konkretna pomoc. Pomagaly zniesc bol rozstania z rodzinna ziemia i z najblizszymi. Ratowaly przed izolacja i osamotnieniem. Dawaly poczucie solidarnosci i oparcia w obcej, nieprzyjaznej nierzadko rzeczywistosci. Osiadlym juz tu rodakom umozliwialy uczestnictwo we Mszy sw. w jezyku polskim i kultywowanie narodowych tradycji. Wraz z kosciolami - a nieraz wczesniej - powstawaly szkoly podstawowe i srednie; w kazdej parafii zakladano po kilka organizacji, zespolow artystycznych, nawet klubow sportowych. Od imion patronow parafii tworzono nazwy dzielnic, jak Jackowo, Stanislawowo, Trojcowo, Wladyslawowo, ktore wciaz funkcjonuja w jezyku potocznym. Mozna sie zastanawiac, czy bez kosciolow, parafii, szkol polskich, istnialaby w ogole dzisiaj Polonia.

Nieraz krytycznie sie mowi - zreszta takie opinie pojawialy sie juz wczesniej - ze Polacy budowali monumentalne swiatynie, zamiast uciulane z trudem pieniadze przeznaczyc na "bardziej praktyczne cele". Koszt budowy kosciola wynosil od kilku tysiecy do pol miliona dolarow. A imigranci zarabiali wowczas dolara dziennie, nieraz troche wiecej. Przedsiewziecie takie wymagalo wiec ogromnego wysilku i poswiecenia. Ale co interesujace, sami parafianie - jak wynika z zachowanych dokumentow - nigdy nie skarzyli sie na nadmierne obciazenie z tego powodu. Czytamy, ze budowa kosciola swietych Cyryla i Metodego w Lemont, gdzie polska parafie zalozyl w 1882 roku ks. Leopold Moczygemba, "byla mozliwa dzieki opodatkowaniu sie parafian po 10 dolarow, czyli na sume zarobiona w ciagu 10 dni". W pewnym stopniu ofiarnosc ta wynikala na pewno z potrzeby pokazania sie, zaprezentowania jak najlepiej. Polacy chcieli dorownac czy nawet miec wieksze, piekniejsze swiatynie niz mieszkajacy w pobliskich dzielnicach Irlandczycy, Wlosi i Niemcy. Ale istota tkwila w czyms innym. Kosciol byl zawsze dla imigrantow - zwlaszcza tych sprzed stu lat - zarowno domem Bozym, jak czastka Ojczyzny. Nie mogli wiec zalowac grosza na to, co najdrozsze.

Celnie takze zauwazyl ks. Filipowicz piszac we wstepie, ze "skoro nie bylo stac imigrantow na wystawne domy mieszkalne, to przynajmniej kazdy mogl sie poszczycic okazalym domem Bozym. I budowano swiatynie, ktore swa bogata architektura wskazywaly na artystyczny smak i poczucie piekna u fundatorow, ktorymi byli nasi prosci - zdawaloby sie - ziomkowie, przybywajacy do Stanow "za chlebem" ". Wiele polskich kosciolow do dzis upieksza panorame miasta. Niektore z nich to prawdziwe klejnoty architektury i sztuki sakralnej, jak slynny w calym kraju kosciol pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej czy - wzorowany na bazylice sw. Pawla w Rzymie - Swiety Wojciech ze znakomita kopia Piety Michala Aniola. Trudno pominac wybudowany w stylu romanskim i bizantyjskim kosciol Swietych Mlodziankow i ozdobe Cicero neogotycka Matke Boske Czestochowska. A takze zawsze piekne, dzialajace jak potezny ladunek patriotyzmu - koscioly sw. Trojcy i sw. Jacka. Nawet w tych swiatyniach, gdzie juz nie ma Mszy sw. po polsku - jak u sw. Jana Kantego - o polskiej genezie przypominaja zaklete w marmurze figury, malowidla scienne, wspaniale witraze i dlugie szeregi nazwisk fundatorow...

Koscioly te nie powstalyby oczywiscie bez polskich ksiezy, ktorzy w zyciu polonijnej parafii odgrywali zupelnie wyjatkowa role. Ksiadz spelnial jednoczesnie funkcje duszpasterza, wojta i nauczyciela. Czesto byl on jedyna wyksztalcona osoba w parafii. Pierwsze koscioly zakladali w Chicago ksieza z zalozonego w 1835 roku zgromadzenia zmartwychwstancow. Duze zaslugi mieli takze przedstawiciele innych zakonow, jak jezuici, salwatorianie, chrystusowcy, cystersi.

Wraz z kosciolami, a nieraz wczesniej, powstawaly szkoly - podstawowe i srednie, bez ktorych nie bylby przeciez mozliwy awans spoleczny naszych rodakow. "Szczegolnie zasluzone dla szkolnictwa okazaly sie zenskie zgromadzenia zakonne pochodzenia polskiego - siostry nazaretanki, zmartwychwstanki, felicjanki, a takze zgromadzenia amerykanskie, jak siostry franciszkanki, dominikanki, siostry Notre Dame..."

Parafie polskie ulegaly licznym przeobrazeniom zwiazanym z przemieszczaniem sie polskich imigranow w obrebie metropolii chicagowskiej, a takze - zmianami w urbanistyce miasta. W latach piecdziesiatych na losy szeregu wielkich parafii polskich niekorzystnie wplynela budowa autostrady Kennedy"ego, a na poludniu miasta - lotniska Midway. Symbolem tych zmian stal sie kosciol sw. Stanislawa Kostki. Pod koniec dziewietnastego stulecia byla to najwieksza polska parafia w swiecie, liczaca 50 tysiecy wiernych. "Wielkim wyzwaniem dla parafii sw. Stanislawa Kostki bylo wybudowanie w 1960 r. autostrady, laczacej dzisiaj centrum miasta z lotniskiem O"Hare - wyjasnia autor tekstu. "Zmniejszyla sie liczba wiernych odcietych nowa arteria miejska, parafia zaczala popadac w dlugi, dodatkowo w 1964 r. piorun zniszczyl poludniowa wieze. Nadeszly trudne lata nie tylko dla kosciola sw. Stanislawa Kostki, ale takze dla innych kosciolow polonijnych. Bezposrednim powodem byl exodus polskiej ludnosci na przedmiescia, zajmowanie dawnych polonijnych dzielnic przez ludnosc kolorowa, kryzys powolan kaplanskich i zakonnych w latach szescdziesiatych i nastepnych. Wszystko to doprowadzilo do powolnego zamykania parafii i szkol polonijnych. Wspaniale koscioly zaczely przybierac charakter wieloetniczny, a w parafii sw. Stanislawa, liczacej dzisiaj 500 rodzin, sprawuje sie liturgie w jezyku angielskim, hiszpanskim i polskim". Ale obecnie mozna zaobserwowac takze inne zjawisko - powrot naszych rodakow do niektorych polonijnych ongis bastionow - czego przykladem jest renesans kosciola Swietej Trojcy.

Wraz z rozwojem Polonii - awansem spolecznym kolejnych pokolen polskich - imigrantow i zwiazana z tym zmiana miejsca zamieszkania pojawily sie nowe polonijne miejsca kultu na przedmiesciach, jak kosciol sw. Blazeja w Summit czy kaplica NMP Matki Kosciola zalozona 15 lat temu przez ojcow cystersow w Willow Springs. Rownoczesnie zaczeto wprowadzac polskie Msze sw. w parafiach anglojezycznych. Jednym z najbardziej "spolonizowanych" jest kosciol sw. Jana Brebeuf. "Parafia i kosciol powstaly w 1953 roku w Niles, na polnocno-zachodnich przedmiesciach Chicago - informuje tekst uzupelniajacy zdjecia. "Prowizoryczny kosciol stanal w tym samym roku, podobnie jak i szkola prowadzona najpierw przez siostry milosierdzia, a nastepnie siostry franciszkanki. Byla to od poczatku parafia anglojezyczna. Parafia rozwijala sie bardzo szybko dzieki trwajacemu do dzis trendowi, ktory sklania ludzi do uciekania z wielkiego miasta do spokojniejszych dzielnic na przedmiesciach. Zjawisko to objelo takze Polakow, ktorzy juz od ponad 20 lat maja Msze sw. w jezyku ojczystym w tym nowoczesnym kosciele wybudowanym na miejscu starego w 1966 r. Obecnie parafia liczy 2.910 rodzin, w tym bardzo wiele rodzin polonijnych". Prezna grupa polska dziala takze w zalozonej w 1841 roku parafii Przemienienia Panskiego w Wauconda, a takze w kosciele sw. Jozefa Robotnika w Wheeling czy kosciele sw. Tomasza Becketa w Mt. Prospect.

"Koscioly polskie w Chicago" - podobnie jak wiele innych albumow - nie sa publikacja o charakterze dokumentalnym czy historycznym. Nie znajdziemy tu artystycznych fotografii i poetyckich czy eseistycznych tekstow. Ksiazka stanowi raczej rodzaj estetycznego przewodnika z rzetelnymi, kolorowymi fotografiami i tekstami, ktore w lapidarnej formie podaja najwazniejsze informacje. Ale zdjecia oddzialywuja na wyobraznie, a opisy przyblizaja nam istotna czesc polonijnej historii. Powszechnie wiadomo, ze Polacy wybudowali w Chicago dziesiatki kosciolow. Nie przypuszczalismy jednak chyba, ze jest ich az tyle, i to tak wspanialych. Czy znana jest nam ich historia? W ilu z nich bylismy? Jeden z najwazniejszych walorow tego albumu polega na tym, ze zacheca nas do odwiedzenia przedstawionych miejsc - zwlaszcza tych bogatych w polska tradycje. Moze byc takze inspiracja dla historykow, pisarzy i wydawcow do podjecia wnikliwych studiow. Miejmy nadzieje, ze jeszcze doczekamy sie powaznej publikacji na ten temat.

Danuta Peszynska

 

Wszystkie fotografie - autorstwa Jacka Kociolka - pochodza z albumu "Koscioly polskie w Chicago".

 

* * *

Obecnie trwa remont budynku Jezuickiego Osrodka Milenijnego, pierwszego od dziesiatkow lat nowego miejsca kultu chicagowskiej Polonii.

"Po zakonczeniu prac adaptacyjnych kaplica pod wezwaniem "Najswietszego Serca Jezusa" bedzie godnym miejscem do sprawowania liturgii, a obok niej zostanie otwarta sala teatralna oraz pomieszczenia na spotkania Polonii i na dzialalnosc duszpasterska. Do czasu przebudowy w prowizorycznej kaplicy odprawiano w weekendy 6 Mszy sw. dla okolo 2.500 wiernych".

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor