Eksperci ds. dzikiej przyrody ostrzegają: kolejna łagodna zima oznaczać będzie gwałtowny wzrost populacji kojotów na przedmieściach Illinois. Według Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Illinois (IDNR), populacja tych drapieżników nie tylko stale się rozrasta, ale coraz częściej wchodzi też w kontakt z ludźmi i ich zwierzętami domowymi.
IDNR od lat prowadzi monitoring kojotów, szczególnie w obszarach podmiejskich, aby kontrolować rozprzestrzenianie się chorób oraz reagować w przypadkach ataków na dzieci lub domowe pupile. Mieszkańcy mogą również śledzić lokalizację kojotów za pośrednictwem strony internetowej coyotetrack.org.
Rob Erickson i Mark Ramono ze Scientific Wildlife Management to certyfikowani eksperci zajmujący się dzikimi zwierzętami – od lat nastoletnich zajmują się tropieniem i odławianiem kojotów, a ostatnio wspierają IDNR jako wolontariusze.
Zgłoszenia ataków na psy, koty, a sporadycznie nawet dzieci, zdarzają się coraz częściej. W takich sytuacjach do akcji wkraczają specjaliści tacy jak Erickson i Ramono – odławiają kojoty, poddają je eutanazji i przeprowadzają testy pod kątem chorób zakaźnych.
„Kiedy kojoty oswajają się z obecnością człowieka i przestają się nas bać – wtedy zaczyna się problem. A do tego nie chcemy dopuścić” - podkreśla Ramono.
Dlaczego kojotów jest coraz więcej?
Według ekspertów, winne nie są same zwierzęta – to człowiek stworzył dla nich idealne warunki.
„Zbudowaliśmy osiedla, rozwinęliśmy infrastrukturę, a tym samym zaprosiliśmy te zwierzęta do siebie” - tłumaczy Erickson. „Jest tu więcej jedzenia, więcej schronienia – same zalety z ich punktu widzenia”.
Łagodne zimy przez kolejne 3–4 lata mogą spowodować wzrost populacji o 18 do nawet 27 procent. W takich warunkach przeżywają nawet chore i słabe osobniki, które normalnie nie przetrwałyby mroźniejszych sezonów. W ciągu pięciu lat liczba kojotów może się podwoić.
Warto też wiedzieć, że podczas gdy na terenach wiejskich kojoty żyją średnio dwa lata, w środowisku podmiejskim dożywają nawet 13 lat – głównie dzięki lepszemu dostępowi do pożywienia i mniejszej liczbie zagrożeń.
Kimberly Scharde, nauczycielka w Alternative Academic Achievement Academy w Blue Island, postanowiła włączyć śledzenie kojotów do swojego programu nauczania dla uczniów klas 5–6.
„Gdy już ruszyliśmy z projektem, uczniowie byli zachwyceni. Śledzili, gdzie poruszają się kojoty, nadawali im imiona, a potem analizowali dane. To ich wciągnęło” - mówi Scharde.
Zajęcia zaczęły się od poznawania zwyczajów i cech charakterystycznych tych zwierząt. Uczniowie czytali o ich diecie, tropili terytoria i uczyli się, jak wygląda codzienne życie kojota. Dla wielu z nich była to szansa, by przezwyciężyć lęk przed tymi drapieżnikami – a przy okazji rozwinąć zainteresowanie przyrodą i środowiskiem.
Humanitarne podejście
Erickson i Ramono zapewniają, że używają wyłącznie najnowocześniejszych i najbardziej humanitarnych pułapek. Po ich aktywacji są w stanie dotrzeć na miejsce w ciągu godziny, a schwytane zwierzęta są usypiane środkiem uspokajającym i badane przed ewentualnym wypuszczeniem. Ataki kojotów na ludzi są ekstremalnie rzadkie i niemal nigdy nie kończą się śmiertelnie.
Populacja tych zwierząt rośnie także na terenie samego Chicago
Władze miasta przypominają: jeśli zobaczysz kojota – po prostu odejdź. Nie próbuj go przeganiać, nie podchodź, nie karm. I co ważne – nie dzwoń na numer alarmowy 911, chyba że doszło do bezpośredniego zagrożenia.