26 lipca 2018

Udostępnij znajomym:

Po kilkuletnim, nieudanym chyba małżeństwie, pewna mieszkanka Denver w pięknym stanie Kolorado rozwiodła się ze swym partnerem. Nie wiemy, jak z życiową zmianą poradził sobie mężczyzna, bo więcej o nim nie słyszano.

Wiemy natomiast, iż kobieta przez długi czas nie mogła dojść do siebie. Szukała sposobu na poprawę samopoczucia i naprawę zranionego serca. W końcu doszła do wniosku, iż przywrócić jej szczęście i równowagę psychiczną może tylko adopcja jeża. Może powtórzę: adopcja jeża. To taki kolczasty zwierzaczek o sympatycznym ryjku i pogodnym usposobieniu.

To była pierwsza decyzja. Drugą było rozpoczęcie internetowej zbiórki pieniędzy na opłacenie wspomnianej adopcji jeża. Bo suma ją przerosła, całe 500 dolarów. A jeża chciała mieć i to bardzo.

Uruchomiła więc profil na znanej stronie GoFundMe i zaczęła zbiórkę. Szło opornie, ale w końcu sporą część wymaganej opłaty adopcyjnej zebrała. Znaleźli się tacy, którzy przeszli przez to samo, może posiadacze fortun przeznaczonych na dziwne cele, lub inni miłośnicy jeży. Nie wiadomo dokładnie, kto przekazywał pieniądze na ten cel ani czy zostały one faktycznie wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Nie mogę jednak kobiety nazwać oszustką, bo może jeża ma, a poza tym jeśli nawet nie, to suma nie była wielka i najwyżej określenie "naciągaczka" do niej pasuje.

Co innego znany raper B.o.B. Zajmujący się na co dzień tworzeniem muzyki młody mężczyzna, w wolnych chwilach czyta o teoriach spiskowych. Święcie wierzy, że rząd nas okłamuje w sprawie kulistości Ziemi, bo przecież jest ona płaska. Wszyscy to wiedzą. Nie ograniczył się jednak do udzielania wywiadów i zamieszczania w internecie swych wypowiedzi na ten temat, o nie... Założył na GoFundMe profil, gdzie planuje zebrać milion dolarów. Co ma milion do płaskiej ziemi? - może ktoś zapytać. Wiele. B.o.B. chce za zebrane pieniądze wybudować rakietę albo kupić satelitę i wypuścić ją w kosmos, porobić dużo zdjęć udowadniających, iż Ziemia okrągła nie jest. Bo rząd kłamie w wielu sprawach, pewnie w tej też.

Tu znów nie chodzi o jego wierzenia i poglądy. Ma jakie chce i to jego sprawa. Chodzi o ludzi, którzy dają mu pieniądze. Zebrał już ponad 10 tysięcy i liczy na więcej. Nawet gdyby zebrał milion, to rakiety ani satelity nie kupi, bo za mało. Z góry wiadomo, iż to oszustwo. Ktokolwiek wysyła na ten cel ma albo za dużo kasy, albo za mało szarych komórek.

Wcale się nie dziwę, że na różnych portalach jak grzyby po deszczu pojawiają się podobne zbiórki. To chyba dziś najłatwiejsza forma zarobienia kilku groszy bez najmniejszego wysiłku. Sposobów jest kilka, albo trzeba ludzi wziąć na współczucie i litość, albo błysnąć czymś oryginalnym, albo wzbudzić kontrowersje. Dobre są choroby dzieci, prześladowania ze względu na poglądy, wiarę, kolor skóry, etc. Czasami trzeba jednak chwilę pomyśleć i stworzyć nieposiadającą żadnych podstaw, ale logicznie spójną teorię, za którą podąży spora grupa bezmózgowców. Pół biedy, gdy wszyscy się bawią. Problem pojawia się, kiedy w wyniku kilku oszustw ludzie zaczynają odwracać się od naprawdę potrzebujących. No ale tak długo, jak ktoś będzie dawał, tak długo znajdą się biorcy.

Pewnemu młodemu małżeństwu pchły zepsuły miesiąc miodowy. Właściwie to był tydzień. Stworzenia te zamieszkiwały wynajęty przez parę pokój hotelowy, czym zmusiły nowożeńców do wcześniejszej ewakuacji. Zorganizowali więc zbiórkę na powtórkę wyjazdu w lepsze miejsce. Bezczelni? Trochę. Naciągacze? Absolutnie. Nie powinni? Jak nie, skoro ludzie dali...

Młody człowiek, miłośnik muzyki, zbierał pieniądze na wykupienie byłego perkusisty zespołu Nirvana. Chciał go mieć na własność, pić z nim piwo i robić wspólne fotki. Tak mocno go kochał. Szczerze jednak przyznał, że handel ludźmi chyba jest nielegalny, poza tym zebrał jedynie 2 i pół tysiąca, a to za mało, więc wszystko przepije. Jak zaplanował, tak zrobił. Nie mogę mieć do niego pretensji, bo ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli zasponsorował mu kilkutygodniowe picie.

Czasami ludzie mają ciekawe pomysły i nie domagają się wiele. W związku z tym nawet dla zabawy można im dolara wrzucić do koszyczka. Choćby facetowi, który na GoFundME ogłosił, że łysieje. Nie interesowała go jednak operacja przeszczepu włosów, ale zakup kilku fajnych kapeluszy. Zebrał kilka stówek i pewnie wydał na co innego.

Albo inny mężczyzna, który zbierał na butelkę koniaku. Bo miał taki kaprys. Myślicie, że nikt nie dał? Na dwa Napoleony wystarczyło.

Podobnych przykładów są tysiące. Niestety, coraz trudniej odróżnić naprawdę potrzebujących od naciągaczy i oszustów. Sam kilkukrotnie włączałem się w podobne akcje, ale zwykle znałem cel i miałem pewność, że pieniądze trafią tam, gdzie powinny. Raz zdarzyło mi się przekazać niewielką sumę na zmyśloną bajkę, ale była ona tak dobrze napisana, że potraktowałem to jako wkład w rozwój młodego człowieka, z którego może kiedyś wyrosnąć drugi Lem. Bo poczucie humoru też trzeba mieć i nagradzać dobrą rozrywkę.

O tym, że na innych zawsze można liczyć, przekonała się pewna młoda dziewczyna. Będąc nastolatką wytatuowała sobie na czole wielki liść marihuany i liczbę 420. Wtajemniczeni wiedzą, że to symbol palenia tego liścia. Gdy podrosła okazało się, że tatuaż przeszkadza jej w znalezieniu pracy. Dziwne, prawda? Nie mając pracy nie mogła go usunąć, bo laserowy zabieg to ok. 800 dolarów. Poprosiła internautów o pomoc i w zaledwie kilka dni zebrała ponad tysiąc! No jak tu nie brać, jeśli dają??

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor