Burmistrz Rahm Emanuel zapewnił imigrantów, że Chicago jest i pozostanie dla nich azylem, odpowiadając na słowa prezydenta elekta Donalda Trumpa, który zapowiedział, że zamierza deportować miliony osób, które wcześniej były karane i przebywają w Stanach Zjednoczonych nielegalnie.
"Jesteście bezpieczni w Chicago. Macie tutaj wsparcie" - powiedział Emanuel.
Burmistrz starał się uspokoić nielegalnych imigrantów, że pomimo nadchodzących rządów i nowej administracji Donalda Trumpa, ich dostęp do usług oferowanych przez miasto - w tym szkół publicznych - nie ulegnie zmianie.
"Jesteście zawsze mile widziani w tym mieście. Zawsze" - powiedział burmistrz.
W wyniku obowiązującego rozporządzenia, chicagowska policja i agencje publiczne, które mają kontakt z nieudokumentowanymi mieszkańcami miasta, nie muszą tego zgłaszać służbom imigracyjnym.
Podczas swojej kampanii Trump powiedział, że jeśli zostanie wybrany, może zawiesić federalną pomoc w miastach "sanktuariach", takich jak Chicago, jeśli nie będą one raportować nielegalnych imigrantów.
Prezydent elekt w swoim pierwszym wywiadzie telewizyjnym po wyborach poinformował, że zamierza deportować od 2 do 3 milionów nieudokumentowanych imigrantów, który mają przeszłość kryminalną. Po zabezpieczeniu granic jego administracja dokona oceny w stosunku do reszty osób, które wjechały do kraju nielegalnie. Te słowa sprawiły, że wiele osób czuje się bardzo niepewnie.
Prezydent Obama wezwał prezydenta elekta do tego, aby nie deportował tzw. "Dreameres", marzycieli, czyli dzieci urodzonych poza granicami Stanów Zjednoczonych i uczęszczających do amerykańskich szkól oraz osób służących w amerykańskiej armii. Aż 740 tysięcy osób mogłoby być zagrożonych w sytuacji, gdyby Donald Trump postanowił wycofać dekret Obamy.
Monitor
