06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Gdy powstanie dobry film, szybko zyskuje popularność, czasami otrzymuje kilka nagród. Jeśli jednak w opinii krytyków jest mało ambitny, to zamiast wyróżnień o jego popularności świadczy liczba nielegalnych kopii krążących w internecie.

Bardzo rzadko zdarza się, by kilka lub kilkanaście lat po osiągnięciu największego sukcesu film taki znów wzbudził nagle zainteresowanie. Dlatego trudno uwierzyć, ale jest taki jeden, który z roku na rok wydaje się coraz popularniejszy. Absolutnie nie jest to żadne dzieło – kiepsko zagrany, słabo zrealizowany, typowy gniot. Niektórzy mówią o takich filmach, że są klasy B. W tym przypadku może być nawet C, nie ma to znaczenia. Opowiada o przyszłości, w której Ziemię zamieszkują sami idioci. Rządzą nimi równie ograniczeni przywódcy wywodzący się przecież z tępego ludu. Według scenariusza sami zgotowaliśmy sobie taki los, bo z czasem utraciliśmy większość umiejętności, w tym czytania, pisania, czy myślenia. Całą uwagę skupiliśmy na elektronicznych gadżetach, telewizji i kiepskich rozrywkach. Mimo upływu lat ta niezbyt radosna, futurystyczna wizja świata przedstawionego w filmie zdobywa nowych widzów, poświęcane temu są całe strony internetowe. Film był nawet tematem kilku uniwersyteckich wykładów i poważnej dyskusji z udziałem behawiorystów. Nieprawdopodobne, a jednak. Wszyscy zafascynowani są i nieco przerażeni faktem, że coraz więcej elementów przedstawionych w scenariuszu zaczynamy zauważać wokół nas...

Nie ma się co dziwić, w końcu najlepsze scenariusze pisze podobno życie. Stajemy się coraz bardziej wygodni, szczytem odwagi jest zamieszczenie anonimowego, złośliwego komentarza w internecie, bez nawigacji nie potrafimy wyjechać za miasto, wolny czas spędzamy na zakupach, a kontakty z innymi ograniczamy do kilku prostych zdań przesyłanych na odległość. Poza tym niemal wstrzymaliśmy naturalną selekcję, a jak wiadomo, pomaga ona w ewolucji eliminując osobniki nieprzystosowane, nierozgarnięte i nieporadne. Nie ma co rozpaczać, wszystko da się naprawić. Wystarczy zmienić prawo. Właściwie to nie zmienić, a zlikwidować kilka zakazów. Na stronie dumblaws.com znaleźć można parę przykładów. Choćby zakaz budzenia zimą niedźwiedzi w celu zrobienia sobie z nim urlopowej fotografii. Oczywiście prawo to zostało wprowadzone po tym, jak kilku turystów zdecydowało się to zrobić. Przeżyło niewielu. Legislatorom wcale nie chodziło więc o dobro misiów, ale bezpieczeństwo ludzi. Dlatego wprowadzili zakaz. Pojawia się oczywiste pytanie: Po co? Jeśli ktoś jest aż tak nierozgarnięty, że próbuje sobie zrobić zdjęcie ze śpiącym grizzly, to my jego genów nie potrzebujemy. Całkiem niepotrzebne prawo zakłócające proces naturalnej selekcji.

W Luizjanie popularne jest w niektórych miejscach łowienie sumów ręką. Zresztą nie tylko w Luizjanie. Śmiałek wchodzi do wody i po omacku szuka w wysokim nabrzeżu, pod linią wody, głębokich dziur służących tym rybom za dom. Wkładają rękę, łapią za szczękę, wyciągają na zewnątrz. Proste. Problem w tym, że kilka osób przy okazji się utopiło. Bo przyjeżdżający z miast miłośnicy przygód tak skupieni byli na poszukiwaniu ryb, że nie zwracali uwagi na głębokość wody, ukształtowanie dna, prąd rzeczny, poziom upojenia alkoholem, etc. Zakazu topienia wprowadzić nie można. Zakazano więc w kilku miejscach łowienia rękami sumów. Szkoda, bo znów zaburzono proces naturalnej eliminacji.

W wielu miastach wprowadzane są przepisy regulujące sposób przechodzenia przez ulicę. Na razie piesi nie muszą robić tego w żaden wymyślny sposób, przechodzą normalnie, czyli spoglądają w lewo, prawo, jeśli droga jest wolna, to idą. Przepisy odnoszą się do tych, którzy zaczynają pokonywanie jezdni od wejścia na nią rozmawiając przez telefon, zasłuchani są w najnowszy przebój wyjący im w słuchawkach lub czytający wpisy na Facebooku. Zakazano więc tak antyspołecznych zachowań prowadzących do śmierci pod kołami. Oczywiście intencje urzędnicy mają szlachetne – ochrona ludzkiego życia. Jednak wiele osób uważa, że to niepotrzebna ingerencja w prawa natury. Bo jeśli ktoś nie potrafi sobie wyobrazić, co może się stać po bezmyślnym wtargnięciu na drogę i starciu z kilkutonowym pojazdem, to może lepiej, by nie miał okazji do przekazania swego materiału genetycznego potomstwu.

Można by tak długo wyliczać. W jednym ze sklepów na drzwiach windy widziałem napis, by ich nie otwierać, jeśli nie ma za nimi kabiny. Na każdej stacji benzynowej widzimy zakaz palenia podczas tankowania. W ZOO sugerują, by nie wchodzić do klatki z tygrysem. Na butelce środka do przetykania rur kanalizacyjnych jest ostrzeżenie, że jego picie nie jest zdrowe. Na halloweenowym kostiumie Supermana lub Batmana widnieje ostrzeżenie, iż ubiór ten nie pozwala latać. Na kubku gorącego napoju mamy informację, że można się porządnie poparzyć. Nawet na kosiarce do trawy w instrukcji wyraźnie napisane jest, by nie wkładać ręki pod wirujące ostrza. Po co? Każdy w miarę normalny człowiek wszystko to wie, a jeśli nie wie na pewno, to się domyśla i głupio nie ryzykuje.

Oczywiście, jako społeczeństwo musimy niektórych prowadzić czasami za rękę, stworzyć jakiś zakaz, wprowadzić ostrzeżenie. Nie możemy jednak zajmować się wyłącznie tym, bo w pewnym momencie zabraknie takich, którzy pchają ten świat do przodu i pomagają nam się rozwijać. Po co nam taki scenariusz...

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor