----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

17 listopada 2025

Udostępnij znajomym:

W Stanach Zjednoczonych miliony samotnych matek wychowują dzieci bez partnerów. To zjawisko, które jeszcze pół wieku temu było marginalne, dziś stało się częścią amerykańskiego krajobrazu społecznego. Czterdzieści procent wszystkich nowo narodzonych dzieci przychodzi na świat poza małżeństwem – w porównaniu z zaledwie pięcioma procentami w 1960 roku to niemal rewolucja. Coraz częściej są to kobiety po trzydziestce, stabilniejsze życiowo, lepiej wykształcone i bardziej świadome swoich wyborów niż ich rówieśniczki z poprzednich pokoleń.

To właśnie one, jak wynika z danych CDC, stanowią grupę, która w ciągu ostatnich trzech dekad wzrosła liczebnie o ponad 140 procent. Dla wielu z nich samotne macierzyństwo nie jest skutkiem przypadku czy konieczności, lecz autonomicznej decyzji. Zarówno pod względem dochodów, jak i swojej sytuacji życiowej, malują one zupełnie inny obraz niż utrwalony stereotyp samotnej matki jako nieodpowiedzialnej i pozbawionej wsparcia. Dzisiejsze samotne matki po trzydziestce najczęściej pracują na pełen etat, mają wyższe wykształcenie i stabilne dochody. I mają coś jeszcze: poczucie sprawczości.

Skąd wzrost samotnego macierzyństwa w USA

Badania Pew Research pokazują, że Stany Zjednoczone mają najwyższy odsetek dzieci wychowywanych przez jednego rodzica na świecie – 23 procent, przy globalnej średniej wynoszącej 7 procent. W tle tego trendu leży kilka nakładających się zjawisk. Po pierwsze, szybki wzrost aktywności zawodowej kobiet w ostatnich pięciu dekadach. Po drugie, jednoczesny spadek aktywności zawodowej mężczyzn. Po trzecie, przewaga kobiet w edukacji: to one częściej kończą studia, kierunki magisterskie, prawo czy medycynę.

W efekcie wiele kobiet w połowie trzeciej dekady życia czuje, że są gotowe na dziecko – nawet jeśli nie znalazły partnera, który chciałby iść przez życie w tym samym tempie. Dodatkowym czynnikiem jest biologia: kobieca płodność spada wraz z wiekiem szybciej niż męska, a tykanie zegara biologicznego w czwartej dekadzie życia staje się coraz wyraźniejsze.

IVF jako nowa droga do macierzyństwa

Dla części kobiet rozwiązaniem staje się in vitro. Susan Kufdakis długo czekała na tradycyjny scenariusz – kariera, miłość, ślub, dziecko – ale po 35. urodzinach zamroziła komórki jajowe, traktując to jako plan awaryjny. Dwa lata później, nadal nie będąc w związku, zrozumiała, że musi wybrać: czekać na „tego jedynego” czy zostać matką. Wybrała to drugie.

Zdecydowała się na IVF, choć wiedziała, że czeka ją droga trudna, kosztowna i obciążająca organizm. Każda procedura kosztowała 38 tysięcy dolarów, a Susan musiała zaciągnąć pożyczki i wrócić do domu rodzinnego, by poradzić sobie z kosztami i logistyką opieki nad dzieckiem. Po drugim podejściu zaszła w ciążę, a jej syn, Yiannis, urodził się na początku roku. „Bez rodziców nie dałabym rady” – przyznaje dziś 39-letnia prawniczka.

Wielu socjologów i ekonomistów zwraca uwagę na przewagi, jakie daje wychowywanie dzieci w dwuosobowych gospodarstwach domowych. Książka ekonomistki Melissy Kearney „The Two-Parent Privilege” odbiła się szerokim echem, gdy ukazała się dwa lata temu. Autorka podkreśla, że małżeństwo często oznacza większe zasoby finansowe i więcej czasu, jaki rodzice mogą poświęcić dzieciom. Statystyki wskazują, że aż jedna trzecia dzieci z rodzin samotnych rodziców doświadcza ubóstwa, a ich szanse na ukończenie szkoły średniej czy studiów są niższe.

Badania Kearney wykazały jednak również, że dzieci starszych matek mają przewagę nad młodszymi. Dzieci urodzone przez niezamężne matki po trzydziestce miały prawie trzy razy większe szanse na zdobycie wyższego wykształcenia i wyższe dochody w wieku dorosłym w porównaniu z dziećmi wychowywanymi przez samotne matki, które rodziły dzieci w wieku około 20 lat lub jako nastolatki.

Dzisiejsze pokolenie starszych samotnych matek jednak wciąż czeka na pełniejsze analizy – badania obejmują głównie okres, gdy samotne macierzyństwo było domeną bardzo młodych kobiet.

Kearney podkreśla, że wraz ze zmianą profilu samotnych matek zmienia się również ich sytuacja finansowa. „W mojej ocenie coraz częściej potrafią utrzymać swoje rodziny i uchronić dzieci przed ubóstwem” – napisała niedawno w e-mailu.

Amerykańska rodzina w czasach zmian

Starsze samotne matki wciąż zderzają się jednak z problemami strukturalnymi, w tym z przepisami, które zapewniają jawne korzyści prawne lub finansowe parom małżeńskim. Małżeństwa korzystają z ulg podatkowych, wspólnego rozliczania, wyższych świadczeń Social Security – to przewagi, których samotni rodzice nie mają. A jednocześnie część środowisk politycznych marzy o powrocie do modelu rodziny z lat 50.

Wpływowa w administracji Trumpa koncepcja Project 2025, opracowana przez konserwatywną Heritage Foundation, zaczyna się od diagnozy kryzysu rodziny i potępienia faktu, że 40 procent dzieci rodzi się poza małżeństwem. Jej autorzy łączą samotne macierzyństwo z problemami społecznymi, a brak ojcostwa nazywa „jednym z głównych źródeł amerykańskiej biedy, przestępczości, chorób psychicznych, samobójstw wśród nastolatków i nadużywania substancji psychoaktywnych”. Przekonują, że rozwiązaniem jest wzmocnienie instytucji małżeństwa, również poprzez państwowe programy edukacyjne promujące abstynencję i „zdrowe relacje”.

Delano Squires, pracownik naukowy Heritage Foundation, zauważa, że ludzie nie tylko mają mniej dzieci, ale też dłużej na nie czekają, spada wskaźnik małżeństw, a liczba dzieci urodzonych przez rodziców żyjących w związkach nieformalnych rośnie. „To wszystko niepokojące statystyki” – mówi. „Nie ma silnych społeczności bez silnych rodzin. Nie ma silnych rodzin bez silnych, trwałych małżeństw”.

Jednak nie wszyscy zgadzają się z takim myśleniem. Jane Mattes, założycielka organizacji Single Mothers By Choice, podkreśla, że kluczowe dla dziecka są miłość, stabilność i odpowiedzialna opieka – niezależnie od liczby rodziców. Jej grupa zrzesza dziś trzydzieści tysięcy kobiet i choć Mattes widzi, że samotne macierzyństwo bywa trudniejsze dla osób o niższych dochodach, to wciąż uważa, że dobro dziecka nie zależy od stanu cywilnego matki. „Rodzicielstwo jest najważniejsze, nie wysokość pensji” – dodaje.

Nowa opowieść o samotnych matkach w Ameryce wciąż się pisze, ale jedno jest pewne: kobiety po trzydziestce coraz częściej same określają, jak ma wyglądać ich rodzina. I właśnie w tej determinacji rodzi się współczesna definicja macierzyństwa – bardziej świadoma, bardziej autonomiczna i coraz mniej zależna od tradycyjnych oczekiwań społecznych.

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor