Śmiem twierdzić, że tę tytułową strofę z części II Dziadów Adama Mickiewicza zna każdy Polak. Z pewnością przypomnieli ją sobie widzowie, którzy w minioną sobotę przyszli na inscenizację tej sztuki naszego narodowego wieszcza przygotowaną i wystawioną przez Teatr Scena Polonia oraz Studio Kingi Modjeskiej.
Adam Mickiewicz w swoim dramacie napisanym w 1821 roku w Kownie opisuje miejscowy ludowy obrzęd dziadów zwanych również ucztą kozła. Dotyczy wywoływania duchów czyśćcowych, które nie zaznały spokoju, gdyż po zejściu z ziemskiego padołu nie przeszły do zaświatów i nadal poniewierają się wśród żywych, szukając swojej drogi do nieba. Akcja toczy się w ciemną zaduszną noc. Przy kaplicy, gdzie zebrała się grupa ludzi z okolicznej wioski, zgromadzeni wzywają kolejne dusze chcąc ulżyć im w cierpieniu i znalezieniu drogi do zbawienia w niebie. Obrzędy pogańskie mieszają się chrześcijańskimi.
Atmosfera dramatu jest mroczna i pełna napięcia. Głównymi bohaterami są: wywołujący duchy Guślarz (znakomita rola świetnie ucharakteryzowanej Julity Mroczkowska), Starzec (Bartosz Kasza), pasterka Zosia, która za życia odtrącała miłość, była samolubna, beztroska, nigdy nikogo nie pokochała i igrała z mężczyznami (wspaniała kreacja Kingi Modjeskiej, która zagrała również matkę). Droga do nieba zamknięta jest także przed Widmem, które niepomne na potrzeby innych za życia, nie udzieliło im pomocy i odtrąciło ich skazując na gehennę i śmierć (niezapomniana kreacja Macieja Góraja – jeżeli ktoś do tej pory nie miał wyobrażenia o upiorze, to z pewnością po tym spektaklu takowe posiadł w stu procentach). Bohaterami są również aniołki (Nicole Krawczyk i Ethan Stanescu), które w swoim ziemskim życiu nie doznały smutku ani goryczy. Na scenie pojawiają się Kruk (Marcin Kowalik), Ptak (Małgorzata Kwaśniewicz), Sowa (Edyta Luckos) i kreowany przez Tomasza Maternowskiego Upiór.
Kinga Modjeska, reżyserka, aktorka, autorka muzyki i części scenografii, postawiła przed zespołem złożonym w większości z aktorów amatorów niezwykle trudne zadanie dotarcia do widzów z przesłaniem drugiej części Dziadów. Utwór zaliczany jest przez krytyków sztuki do trudnych. Modjeska tak sugestywnie pokazała starodawny zwyczaj dziadów, który na terenach Polski odprawiany był ku czci zmarłych jeszcze w epoce przedchrześcijańskiej i ukazywał odwieczne zmaganie dobra ze złem oraz relacje pomiędzy zmarłymi i żywymi, by dać widzowi szansę na możliwość refleksji nad swoimi uczuciami, człowieczeństwem, miłością i grzechem. Kolejne przewijające się przez scenę duchy zmarłych opowiadają swoje historie i proszą o pomoc. Zabłąkane pragną odnaleźć drogę do wiecznej szczęśliwości w niebie. Okazuje się to jednak nie takie proste, co jest wyzwaniem i przesłaniem również dla współczesnego człowieka, który bardzo często nie znajduje czasu na wiarę, miłość, braterstwo i przebaczenie.
W sztuce łączy się metafizyka i zabobon. Groza i zmysłowość – emanująca chociażby ze sceny monologu pięknej Zosi wijącej się w uścisku męskich ramionach, które jednak nie potrafią jej przygarnąć i spełnić. Przerażające odgłosy, jakie dochodzą ze sceny budują napięcie grozy i niepewności. Efekty dźwiękowe wzmocnione grą świateł i snującymi się oparami dymów, które wprowadzają dodatkowy element tajemniczości, dopełniają odczucia niepewności, strachu i skłaniają widza do postawienia zasadniczego pytania – jak żyć, żeby zasłużyć na niebo, na powodzenie, na radość? Całość doznań uzupełniają niepowtarzalne kostiumy i obrazy elektroniczne, które Kinga Modjeska z pewnego rodzaju delikatnością wplotła w drugi plan widowiska. Niejako przy okazji możemy więc dostrzec symbole wiary i szatana, które towarzyszą człowiekowi przez całe życie i tylko od jego woli zależeć będzie, które z nich wybierze na swój życiowy drogowskaz. Groza, piękno, romantyczność, dramat metafizyka i zabobon wywołują u widza uczucie zadumy i refleksję nad tym, co będzie potem.
Publiczność przyjęła spektakl z aplauzem i gromkimi brawami na stojąco. To chyba najlepsza recenzja i podziękowanie za kilkumiesięczną pracę zespołu. Biorąc na warsztat reżyserski akurat tę sztukę Adama Mickiewicza, Kinga Modjeska z pewnością musiała liczyć się z wieloma trudnościami nie tylko natury organizacyjno-finansowej. „To chyba jedynie te grupy, które nie chciały z nami śpiewać twierdząc, że tekst Mickiewicza jest tekstem antykatolickim, antychrześcijańskim, bo wywołujemy duchy. Ja pozwolę sobie przypomnieć, że Adam Mickiewicz odwołuje się do naszych korzeni, do naszego źródła, do obrządku pogańskiego, ale zanim byli chrześcijanie, na naszych ziemiach żyli poganie, a ich zwyczaje i obrzędy przetrwały w Polsce jeszcze przez kilka wieków. Z czasem w dużej części zostały wchłonięte i zaadoptowane przez katolicyzm. Mam nadzieję, że sztuka zmusiła widzów do jakiejś kontemplacji, bo te duchy schodzą do nas, żeby między innymi pouczać nas na podstawie swoich grzechów. Przychodzą z jakąś tam lekcją. Taki jest na ten przykład Widmo, który był bardzo bezwzględny i okrutny, zimny. Traktował swoich poddanych bez szacunku i miłości. Te duchy przychodząc z nim na ziemie dają mu pewną lekcję. Dziady są dramatem kanonicznym, są dydaktyką, przepiękną lekcją życia i mam nadzieję, że nasz spektakl taką lekcją był.”
Także dla samych wykonawców udział w tej sztuce był nie lada wydarzeniem. „Czas spędzony nad przygotowaniem spektaklu był niesamowitym doświadczeniem dla nas samych. Dotykał często bolesnych, głęboko ukrytych ran, które mogły zostać zauważone i uzdrowione. To dzięki temu mogliśmy być tacy prawdziwi. Kingo, zrobiłaś magię nie tylko na scenie, ale również w naszych sercach” – powiedziała odtwórczyni roli Ptaka, Małgorzata Kwaśniewicz, jednocześnie kostiumolog i makijażystka.
W przygotowaniu i wystawieniu spektaklu uczestniczył również Chór „Effatha” z parafii pw. św. Tomasza Becketa pod dyrekcją Agnieszki Juścińskiej, grupa taneczna „Słowianki”. W Chórze „Ptaków Nocnych” śpiewały: Victoria Iwinski, Nicole Krawczyk, Klaudia Matula, Franciszek Leya, Veronica Run i Ethan Stanescu. O scenografię zadbała Joanna Kapuścińska, która wraz z Anną Gradulski i Małgorzatą Kwaśniewicz przygotowały kostiumy. Nad choreografią czuwała Iwona Puc. Współpracowali Andrzej Balawender i Aleksandra Mierzejewska. Muzyka i reżyseria oraz role pierwszoplanowe były autorstwa Kingi Modjeskiej. Fantastyczne makijaże to dzieło Małgorzaty Kwaśniewicz, Iwony Nowaczek i Kamili Biernat. Oświetleniem i nagłośnieniem zajęła się firma Urszuli Michałowskiej „Ulala Production”. Nad organizacją widowni czuwała Małgorzata Mokrzycka oraz grupa wolontariuszy. Dzięki mediom polonijnym informacja o tym wydarzeniu artystycznym dotarła do licznej rzeszy zwolenników teatru. Widzom przybywającym na spektaklu serwowano przekąski i napoje ufundowane przez restaurację Hunters.
Kolejna premiera w wykonaniu Teatru Scena Polonia i Studia Teatralnego Modjeska już w październiku. Tym razem polonijna publiczność będzie miała okazję obejrzeć „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak