Rok ten zostanie zapamiętany przez każdego w inny sposób, dla większości z nas nie był rokiem, jakiego oczekiwaliśmy, ani którego się obawialiśmy.
Rozpoczęliśmy rok 2023 z tak małym zaufaniem do gospodarki, że analitycy Gallupa uznali wyniki badań za „najgorsze od czasu Wielkiej Recesji”. W styczniu ankieta przeprowadzona wśród ekonomistów przez Wall Street Journal wykazała, że 61% z nich prognozowało recesję na rok 2023.
USA uniknęły jej jednak i istnieje duża szansa, że w 2024 będzie podobnie. Tak przynajmniej twierdzi coraz większa liczba banków, ekonomistów, urzędników Rezerwy Federalnej i biznesmenów.
Oczywiście nic nie jest pewne na 100 procent, pomyłki się zdarzają najlepszym: przecież jesienią 2022 roku Bloomberg, jedno z najbardziej poważanych źródeł wiadomości rynkowo-giełdowych, zamieścił artykuł, w którym prognozował 100 procentowe prawdopodobieństwo recesji w 2023 roku. Podobnego zdania była zdecydowana większość innych ekspertów.
Gospodarka amerykańska przeciwstawiła się wezwaniom do recesji i wygląda na to, że w 2024 r. będzie nadal silna
Pomimo negatywnych nastrojów wokół ekonomii – które chyba zaczynają się zmieniać – sytuacja w tym roku była naprawdę dobra. Inflacja wywołana problemami związanymi z pandemią spadła. Rynek pracy pozostał mocny. Konsumenci ogółem nadal sporo wydawali. Gospodarka amerykańska rosła w zaskakująco szybkim tempie. Po trudnym roku 2022 inwestorzy giełdowi mieli dobry okres, niektórzy bardzo dobry. Choć w momencie powstawania tego tekstu do końca roku pozostawało kilka dni, to aktualnie można założyć, iż indeks S&P 500 zakończy rok 25 procentowym wzrostem.
„Rok 2023 miał inaczej wyglądać” – mówi Claudia Sahm, założycielka Sahm Consulting i była ekonomistka Rezerwy Federalnej. „Nikt nie oczekiwał, że inflacja spadnie aż tak bardzo. Bezrobocie utrzymuje się poniżej 4 procent przez najdłuższy okres od lat 60. XX wieku, a wzrosty wydatków konsumpcyjne skorygowanych o inflację biją rekordy”. Są zdecydowanie gorsze sposoby na wejście w Nowy Rok.
Oczywiście nie wyszliśmy jeszcze na prostą
Inflacja nie osiągnęła jeszcze docelowej wartości na poziomie 2 procent, bez popadania w recesję. Są przesłanki do optymizmu, choć ekonomiści wyrażają ten optymizm ostrożnie. Wzrost kosztów życia był bolesny, a przecież – o czym często zapominamy – jeszcze przed tym wzrostem, na początku pandemii, sytuacja daleka była od ideału.
Ameryka doświadcza recesji, która nie istnieje
Mimo naprawdę niezłych wyników, w niedawnym badaniu Instytutu Gallupa tylko 1 na 5 Amerykanów ocenił gospodarkę pozytywnie. Ekspert rynkowy Matt Phillips w listopadzie napisał, że „z psychologicznego punktu widzenia Ameryka doświadcza recesji, która w rzeczywistości nie istnieje”. Bo już bardzo dawno, a może nigdy, tak wielu nie zaznało tak wiele względnego spokoju i bezpieczeństwa – i było z tego powodu tak mocno zaniepokojonych. Dlaczego tak się dzieje? Wiele osób próbuje na to pytanie odpowiedzieć i dochodzi do kilku wniosków/przyczyn tego stanu:
- Wstrząsy wtórne po pandemii: Covid-19 spowodował oficjalnie około 7 milionów zgonów na całym świecie, a prawdopodobnie było ich w rzeczywistości około 20 milionów. Wywrócił do góry nogami edukację, wzorce pracy i biznes, tworząc jednocześnie nowe podziały dotyczące praw obywatelskich, bezpieczeństwa publicznego, sprawiedliwości i zaufania do rządu.
- Trybalizm medialny: ludzie w coraz większym stopniu kształtują swój świat cyfrowo i zamykają się w nim, co często wiąże się z negatywnym postrzeganiem osób i świata spoza ich bańki. W hiperpartyjnych (ważne tylko co dla partii, niekoniecznie dla kraju) Stanach Zjednoczonych wiele mediów i graczy politycznych zarabia na życie dzieleniem i denerwowaniem ludzi, koncentrując się na zagrożeniach dla ich wartości, a nie na budowaniu zaufania, wspólnej płaszczyzny czy postępu.
- Tempo zmian: dla wielu zmiany społeczne były po prostu zbyt duże i zbyt szybkie. Nowe podejście do płci, komputeryzacja zawodów, zmieniający się skład etniczny i kulturowy w wyniku imigracji - wszystko to zakłóca, co znane i może powodować poczucie braku bezpieczeństwa.
- Rosnące oczekiwania: Zachary Karabell, historyk, inwestor i założyciel The Progress Network napisał, że „Nigdy jeszcze tak wielu ludzi nie czuło, że mają prawo do bycia wysłuchanym, do prowadzenia dobrego życia i szanowania ich potrzeb”. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Jednak jest to rzeczywistość trudna do zmierzenia i gdy nie dorasta ona do oczekiwań, wyrażamy negatywną ocenę.

Gospodarka i poziom życia
Po spadku spowodowanym pandemią światowe bogactwo ponownie rośnie. Ożywienie jest powszechne, ale w krajach ubogich i o średnich dochodach jest jeszcze silniejsze niż w krajach bogatych.
„Światowa gospodarka w 2023 r. osiągnęła wyniki lepsze od naszych najśmielszych oczekiwań” – podsumowali analitycy Goldman Sachs w listopadowym raporcie.
Pozytywna transformacja miliardów istnień ludzkich, która nastąpiła w ciągu ostatniego pokolenia, była ogromna i bezprecedensowa w historii ludzkości.
Od początku tego wieku majątek przeciętnej rodziny na świecie wzrósł pięciokrotnie. Skrajne ubóstwo – definiowane przez Bank Światowy jako życie za mniej niż równowartość 2,15 dolara dziennie – było udziałem większości ludzi do 1955 r. Do roku 2000 spadło do 29,3% światowej populacji, a następnie do 8,4% w 2019 r. W następnym roku, w szczytowym momencie pandemii, wskaźnik po raz pierwszy od dziesięcioleci wzrósł do 9,3%. W 2023 r. ponownie spadł do około 8,6%.
Tymczasem według badań Banku Rezerw Federalnych majątek netto średniej amerykańskiej rodziny wzrósł o 37% od okresu przed pandemią w 2019 r. do okresu po pandemii w 2022 r., po uwzględnieniu inflacji. Niestety, średnia nie oddaje indywidualnych przypadków, ale ogólny trend, z którego nie każdy korzysta. Jednak liczby wskazują postęp.
Nie, poprzednie pokolenie nie miało lepiej
Amerykanie uważają w stosunku 2 do 1, że każde pokolenie radzi sobie gorzej niż poprzednie. Tutaj znowu liczby mówią co innego.
Według badania Federal Reserve Bank of New York, około 73% Amerykanów po czterdziestce ma wyższe dochody niż ich rodzice w tym samym wieku, po uwzględnieniu inflacji. Dla porównania w 1979 roku odsetek ten wynosił 57%. Podobnie ekonomista z University of Central Arkansas, Jeremy Horpedahl, odkrył, że majątek netto millenialsów, głównie po trzydziestce, jest mniej więcej taki sam, jak w przypadku pokolenia wyżu demograficznego w tym samym wieku. Osoby z pokolenia X, po czterdziestce i pięćdziesiątce, radziły sobie nieco lepiej niż przedstawiciele pokolenia baby boomers w ich wieku.
źródła: csmonitor, vox, salon, moodysanalytics
rj