06 września 2016

Udostępnij znajomym:

Od piątkowego popołudnia do soboty nie odnotowano ani jednego zabójstwa z użyciem broni palnej, wydawało się, że to dobry znak na rozpoczynający się właśnie długi weekend związany ze świętem Labor Day. Niestety później było już tylko gorzej i fala przemocy obserwowana w Chicago ponownie dała o sobie boleśnie znać. Długi weekend przyniósł ilość ofiar zbliżoną do poprzednich weekendów Labor Day.

Najstarszą z ofiar był 80-letni mężczyzna, znaleziono w poniedziałek rano. Został postrzelony w twarz w wyniku awantury, do której doszło na ganku domu seniora South Shore, w którym mieszkał. Kilka godzin później doszło do śmiertelnego postrzelenia w dzielnicy Englewood.

Do poniedziałku wieczorem przynajmniej 13 osób straciło życie, a 52 zostały ranne według danych przygotowanych przez Chicago Tribune. W ubiegłym roku w ciągu tego samego weekendu zginęło dziewięć osób, a 46 doznało obrażeń.

Ilość zabójstw dokonanych w Chicago w tym roku wzrosła do najwyższego poziomu od lat 90-tych ubiegłego wieku, kiedy dochodziło do ponad 900 zabójstw rocznie. 90 ofiar śmiertelnych w sierpniu to najwyższa liczba w ciągu miesiąca od czerwca 1996 roku.

Po 2/3 roku ilość zabójstw w mieście zbliża się do 500. W całym zeszłym roku liczba ta wynosiła 481. Wspomniany już 1996 rok zakończył się 704 zabójstwami.

Pod względem ilości strzelanin i morderstw, Chicago znacznie wyprzedza większe od siebie miasta - Nowy Jork i Los Angeles. Według oficjalnych statystyk, do końca sierpnia w Nowym Jorku i Los Angeles dokonano łącznie 409 zabójstw, czyli znacznie poniżej liczby odnotowanej w Chicago.

Monitor

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor