Za dokładnie rok rozpoczną się największe w historii Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Po raz pierwszy turniej odbędzie się w trzech krajach jednocześnie – Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. To także pierwszy Mundial z 48 drużynami i rekordową liczbą 104 meczów rozgrywanych przez 39 dni. Amerykanie, jako główni gospodarze, z 78 spotkaniami na swoim terytorium, stoją przed ogromnym wyzwaniem organizacyjnym i sportowym.
Wszystko wydaje się monumentalne – od liczby stadionów po skalę przedsięwzięcia. Jednakże, gdy przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że wiele kluczowych kwestii pozostaje nierozstrzygniętych, a przygotowania budzą coraz więcej wątpliwości.
Logistyka i polityka w jednym pakiecie
Organizacja turnieju tej skali to prawdziwe tour de force. Prezydent FIFA Gianni Infantino wielokrotnie spotykał się z Donaldem Trumpem, próbując zapewnić sobie polityczne poparcie na najwyższym szczeblu. W Gabinecie Owalnym pojawiła się nawet replika Pucharu Świata, co miało świadczyć o randze wydarzenia.
Amerykańskie miasta-gospodarze zabiegają o 625 milionów dolarów federalnego wsparcia na bezpieczeństwo podczas trwającego ponad miesiąc turnieju. To trzy tygodnie dłużej niż igrzyska olimpijskie, co czyni logistykę jeszcze bardziej skomplikowaną.
Niepokoje budzi jednak polityka imigracyjna USA. Zakaz podróży obejmujący obywateli 12 krajów może uniemożliwić przyjazd kibiców z państw, które zakwalifikowały się do turnieju, jak choćby Iran. Choć zawodnicy i trenerzy mają przewidziane wyjątki, sytuacja fanów pozostaje niejasna. Infantino próbuje uspokajać nastroje, zapewniając, że „Ameryka powita świat”, ale praktyczne rozwiązania wciąż czekają na doprecyzowanie.
Stadiony, bilety i wielkie niewiadome
Infrastruktura sportowa to kolejne pole problemów. Jedenaście amerykańskich aren to stadiony NFL-owskie, które wymagają znaczących modyfikacji. Boiska do futbolu amerykańskiego są o 20 jardów węższe od piłkarskich, a osiem z nich ma sztuczną nawierzchnię, która nie jest dozwolona podczas Mundialu. Instalacja naturalnej trawy to dodatkowy koszt i wyzwanie logistyczne.
Jeśli chodzi o bilety, FIFA wciąż nie ogłosiła procesu sprzedaży ani cen. Póki co dostępne są jedynie pakiety hospitality, kosztujące od 3 500 do 73 000 dolarów za kilka meczów. Organizacja rozważa także wprowadzenie dynamicznego systemu cenowego, w którym ceny będą się zmieniać w zależności od popytu.
Kryzys formy reprezentacji USA
Największym problemem może się jednak okazać forma gospodarzy z USA. Amerykańska drużyna narodowa przechodzi jeden z najtrudniejszych okresów w ostatnich latach. Porażka w fazie grupowej Copa América 2024 była bolesnym przypomnieniem o słabościach zespołu.
Zatrudnienie renomowanego argentyńskiego trenera Mauricio Pochettino miało być przełomem, ale pierwsze rezultaty nie napawają optymizmem. Zespół zajął ostatnie miejsce w finałach Ligi Narodów CONCACAF, a wielu kluczowych zawodników, włączając Christiana Pulisicia, opuści Złoty Puchar CONCACAF – ostatnią okazję przed Mundialem na przetestowanie składu w turniejowej atmosferze.
Obecni piłkarze amerykańskiej drużyny, którzy mieli być „złotym pokoleniem”, wciąż nie spełniają oczekiwań od Mundialu w Katarze. Pochettino ma do dyspozycji już tylko kilka meczów towarzyskich przed finalną selekcją kadry na Mundial. Czas ucieka, a presja rośnie z każdym dniem.
Rok przed startem największego sportowego wydarzenia na amerykańskiej ziemi od dekad Stany Zjednoczone stoją przed pytaniem: czy zdążą pogodzić ambicje organizacyjne z realiami sportowymi? Odpowiedź poznamy już niedługo, ale na razie więcej jest znaków zapytania niż pewności.