07 lipca 2022

Udostępnij znajomym:

Do kolejnych prezydenckich wyborów mamy jeszcze ponad dwa lata. Wydaje się, że to sporo czasu. W rzeczywistości kampania już trwa. To dziś kreowani i wyłaniani są kandydaci obydwu partii, którzy później zmierzą się w walce o głosy.

W GOP sprawa wydaje się prosta: Głównym kandydatem partii republikańskiej w zbliżających się wyborach prezydenckich w 2024 r. będzie prawdopodobnie Donald Trump, mimo że jeszcze nie ogłosił startu. Kandydatem alternatywnym może być obecny gubernator Florydy, Ron DeSantis, którego notowania wśród konserwatywnej części wyborców wciąż rosną.

Na potwierdzenie tej opinii poczekać musimy do jesieni, bo rzadko zdarza się, by oficjalny start w wyborach ogłaszany był przed zakończeniem federalnych i stanowych wyborów na półmetku prezydentury, które będą miały miejsce w tym roku w listopadzie.

Sprawa dla GOP skomplikuje się, jeśli z jakiegoś powodu Trump nie weźmie udziału w wyborach. Wówczas możemy spodziewać się wysypu kandydatów konserwatywnych, tak jak miało to miejsce w 2016 r. Na razie taka ewentualność jest jednak mało prawdopodobna.

Po stronie demokratów? W obydwu partiach od dziesięcioleci przyjęte jest, że urzędujący prezydent pierwszej kadencji stara się o reelekcję. Bo już został raz wybrany, bo ma najlepsze dojście do mediów i największe możliwości promowania swojego programu i sylwetki. Więc Biden, prawda? Niekoniecznie…

Demokraci zaczynają wykazywać zniecierpliwienie ostrożnością Bidena w wielu sprawach, niskimi notowaniami, w związku z czym pojawiają się głosy nawołujące do znalezienia alternatywnej kandydatury.

Zbyt łagodny

Na przykład komentarz prezydenta po tragedii w Highland Park odebrany został jako zbyt delikatny.

"Wszyscy słyszeliście, co się dzisiaj wydarzyło" – powiedział Biden na scenie podczas pikniku z okazji 4 lipca. „Sytuacja będzie lepsza, ale nie bez dalszej, ciężkiej, wspólnej pracy”.

Dopiero jakieś dwie godziny później, po tym, jak wokalista Andy Grammer ukończył akustyczną wersję „Give Love”, prezydent wrócił na scenę i spróbował bardziej zdecydowanie zareagować na tragedię, wzywając do chwili ciszy i potępiając wzrost liczby masowych strzelanin.

W przeciwieństwie do niego JB Pritzker, demokratyczny gubernator Illinois, wystąpił z gorącym przemówieniem, które bezpośrednio wymierzył w tych, którzy blokują przepisy dotyczące kontroli broni. Gdy Biden pocieszał, Pritzker namawiał, by być złym na to, co się stało: "Jestem wściekły. Jestem wściekły, że przemoc z użyciem broni zabrała jeszcze więcej niewinnych istnień”.

Niezdolny czy niechętny?

W opinii wielu zrozpaczonych demokratów kraj stoi w obliczu poważnego kryzysu na wielu frontach, a Biden wydaje się niezdolny lub niechętny do zareagowania z odpowiednią siłą.

Atakowana jest demokracja - mówią - republikanie zmieniają zasady wyborcze, Sąd Najwyższy szybko przepisuje amerykańskie prawo, strzelaniny są codziennością, prawa do aborcji się skończyły, a demokraci mogą ponieść duże straty w następnych wyborach.

W odpowiedzi na to Biden delikatnie karci republikanów, nakłaniania Amerykanów do głosowania na swoją partię i wyraża szeroki optymizm w sprawie kraju. Dla niektórych demokratów to nieumiejętność reagowania w danym momencie.

„W tej chwili istnieje próżnia przywódcza, której on nie wypełnia” – powiedział w rozmowie z Washington Post Adam Jentleson, konsultant demokratów. „Rozumiem argument, że niewiele mogą zdziałać z prawnego punktu widzenia. Ale w chwilach kryzysu prezydent ma być liderem. A kiedy ludzie czują się przestraszeni, źli i oburzeni, zwracają się do niego, ale nie dostają zbyt wiele”.

Alternatywa

W miarę jak pragnienie szeregowych demokratów, by pokazać bardziej bojowe nastawienie staje się coraz bardziej widoczne, przywódcy partyjni zaczynają prezentować alternatywny ton, o wiele ostrzejszy w stosunku do postaw i taktyki republikanów.

Na przykład Pritzker otwarcie kpi z prezentowanego przez nich poglądu do "posiadania konstytucyjnego prawa do broni szturmowej z magazynkiem o dużej pojemności”, a gubernator Kalifornii, Gavin Newsom, na każdym kroku wykazuje szczególnie zadziornego ducha.

W Dzień Niepodległości Newsom wyemitował reklamę na Florydzie, gdzie wdrażający głęboko konserwatywną politykę republikański gubernator Ron DeSantis jest powszechnie postrzegany jako potencjalny kandydat na prezydenta 2024 r. 

"Wolność? W twoim stanie jest atakowana” – mówił Newsom w reklamie zwracając się do mieszkańców Florydy i wskazując na zakazy dotyczące książek, ograniczenia głosowania, nowe przepisy nauczania w szkołach. „Wzywam wszystkich mieszkających na Florydzie do przyłączenia się do walki. Lub dołączenia do nas w Kalifornii - gdzie wciąż wierzymy w wolność. Wolność słowa, wolność wyboru, wolność od nienawiści i wolność do miłości. Nie pozwólcie odebrać sobie wolności".

Takie podejście podoba się wielu. Ian Calderon, były przywódca większości demokratów w kalifornijskim Zgromadzeniu Stanowym, napisał na Twitterze: „Gubernator @GavinNewsom jest jedynym, który zdaje się rozumieć, że demokraci na całym świecie chcą, aby ich przywódcy odpowiedzieli silnym przesłaniem i przestali pozwalać GOP kontrolować narrację. Republikanie są głośni i nadszedł czas, aby demokraci też stali się głośni”.

Biden nigdy nie był zbyt donośny ani wojowniczy, a przez całą kampanię prezydencką w 2020 roku często spotykał się z krytyką, że był zbyt uległy, zbyt ugodowy i nie wyczuwał nastroju ówczesnej walki z Donaldem Trumpem.

Urzędnicy Białego Domu argumentują, że fakt, iż Biden wygrał zarówno prawybory, jak i wybory powszechne, podkreśla korzyści płynące z zaufania instynktom politycznym prezydenta. Od dawna są dumni z tego, że nie dają się zwieść tematom dominującym na Twitterze, szczególnie po lewej stronie.

Zwolennicy Bidena twierdzą, że jest tak samo oburzony jak Pritzker po niedawnych strzelaninach w Highland Park, Buffalo i Uvalde, zauważając, że pomógł wprowadzić pierwszy od dziesięcioleci znaczący, choć skromny, środek kontroli broni. Mówią również, że tak samo krytykuje Rona DeSantis jak Newsom w swoich reklamach.

Biały Dom ma nadzieję, że decyzja Sądu Najwyższego w sprawie aborcji wydaje się stanowić punkt zwrotny, który mimo słabych ocen prezydenta obudził do działania wyborców demokratycznych i niezależnych.

Ekonomia

Niektórzy przywódcy partii demokratycznej na szczeblu lokalnym i stanowym obawiają się, że ton Bidena nie odzwierciedla głębokiego niepokoju, jaki odczuwa wielu Amerykanów z powodu inflacji i rosnących cen paliw.

„Potrzebujemy więcej działań z góry - którą jest prezydent - w zakresie promowania kwestii demokratycznych” – powiedział Sam Baydoun z powiatu Wayne County w stanie Michigan. „Musi być bardziej stanowczy".

Właśnie tej stanowczości i zdecydowania domagają się wyborcy. Niektórzy obawiają się, iż zbytnia krytyka wewnątrz partii może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego.

Na razie kandydatem demokratów w wyborach w 2024 r. jest obecny prezydent, ale powoli zaczyna się mówić, że niezłymi byliby również JB Pritzker i Gavin Newsom. Zwłaszcza ten drugi zaczyna wzbudzać coraz większe nadzieje. Obydwaj zasugerowali, że nie interesuje ich wyższe stanowisko. Na razie. Mimo coraz bardziej powszechnego niezadowolenia i słabych notowań wiele wskazuje na to, iż przed Bidenem długa i ciężka kampania wyborcza. 

na podst. washingtonpost, recode
rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor