----- Reklama -----

LECH WALESA

09 lipca 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Wszystko wskazuje na to, że rok 2025 może być przełomowy, jeśli chodzi o liczbę morderstw w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z najnowszą analizą danych kryminalnych kraj zmierza ku najniższemu wskaźnikowi zabójstw w swojej historii – poniżej 4,45 morderstw na 100 tysięcy mieszkańców. To byłby wynik lepszy niż rekord z 2014 roku i porównywalny z sytuacją z lat 60., kiedy FBI po raz pierwszy zaczęło systematycznie gromadzić takie dane.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się to mało prawdopodobne. W 2020 roku, wraz z wybuchem pandemii i wprowadzeniem ograniczeń, liczba morderstw w USA gwałtownie wzrosła. Stres społeczny, załamanie wielu usług publicznych, niepewność ekonomiczna – wszystko to stworzyło warunki, w których przemoc śmiertelna zaczęła rosnąć w alarmującym tempie.

Od tamtego czasu jednak sytuacja zaczęła się poprawiać. Według danych opublikowanych przez analityka Jeffa Ashera, w latach 2023 i 2024 liczba zabójstw w USA malała w rekordowym tempie, a tendencja ta utrzymuje się również w 2025. Spadek jest zauważalny w większości dużych i średnich miast w całym kraju.

Co ciekawe, nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak się dzieje? Spadek nie wydaje się być efektem większej liczby funkcjonariuszy – wręcz przeciwnie, wielu z nich odeszło ze służby w czasie pandemii i w ich miejsce nie zatrudniono nowych – wiele departamentów wciąż zmaga się z brakami kadrowymi. Nie chodzi też o ograniczenie dostępu do broni – jej liczba wciąż utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Część badaczy sugeruje, że ważną rolę odegrał powrót do stabilności po okresie pandemicznych restrykcji oraz ponowne inwestycje samorządów w infrastrukturę, programy społeczne i prewencję przemocy. Do tego powrót do normalnego funkcjonowania szkół, ośrodków zdrowia psychicznego i systemów wsparcia mógł przyczynić się do ograniczenia czynników ryzyka.

Wzrost liczby ofiar działań policji

Choć ogólny poziom przemocy w USA spada, pewne zjawiska budzą niepokój - zwłaszcza liczba postrzeleń śmiertelnych z udziałem policji. Według analizowanych danych pochodzących z baz Washington Post i organizacji Mapping Police Violence, w 2024 roku funkcjonariusze zastrzelili co najmniej 1 226 osób. To o 18 procent więcej niż w 2019 roku.

Trend ten nie rozkłada się równomiernie na cały kraj. W stanach, w których po masowych protestach w odpowiedzi na śmierć George’a Floyda wprowadzono reformy ograniczające brutalność służb (zwykle o bardziej demokratycznym przekroju), liczba policyjnych zabójstw nieznacznie spadła. W pozostałych stanach (bardziej konserwatywnych), nie przeprowadzono żadnych reform, ale wręcz zwiększono finansowanie policji i ograniczono uprawnienia lokalnych władz do wprowadzania zmian.

"Doszło do swoistej reakcji na protesty z 2020 roku" – mówi Samuel Sinyangwe, ekspert ds. danych z Mapping Police Violence. "Wiele konserwatywnych stanów odpowiedziało na tamte demonstracje zaostrzeniem podejścia do bezpieczeństwa i utrudnieniem reform".

Dyskusja na temat roli policji i jej odpowiedzialności trwa. Część środowisk politycznych i społecznych domaga się większej przejrzystości i niezależnych mechanizmów kontroli działań funkcjonariuszy. Z drugiej strony, administracja federalna otwarcie wspiera służby. W kwietniu tego roku prezydent podpisał dekret mający na celu „wzmocnienie i uwolnienie siły działania organów ścigania”. Departament Sprawiedliwości ograniczył również skalę dochodzeń w sprawach nadużycia siły przez lokalne jednostki.

Polityczne i społeczne podziały w podejściu do metod zapewnienia bezpieczeństwa i samych działań policji są widoczne, ale niezależnie od ocen, jedno jest pewne: liczba morderstw w USA znacząco spada. Najbliższe lata pokażą, czy to trwała zmiana.

----- Reklama -----

OBAMACARE - MEDICARE 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor