Powołana przez prokuraturę ława przysięgłych sądu na Manhattanie zdecydowała o postawieniu byłego prezydenta USA Donalda Trumpa w stan oskarżenia, o czym szczegółowo pisaliśmy wczoraj (cały tekst przeczytasz tutaj). Chodzi o zapłacenia gwieździe porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów za milczenie w związku z ich domniemanymi kontaktami seksualnymi, a następnie niezgodne z prawem zaksięgowanie tej sumy jako wydatków na kampaniępolityczną. Tym samym republikanin jest pierwszym w historii prezydentem Stanów Zjednoczonych, który usłyszał zarzuty karne. Prokuratura stanu Nowy Jork poinformowała Donalda Trumpa o decyzji, a pełnomoczka byłego prezydenta Alina Habba potwierdziła te informacje.
Policja reaguje
Na postawienie ewentualnych zarzutów nowojorskie służby przygotowywały się od kilkunastu dni, ale od czwartku policja jest postawiona w stan najwyższej gotowości. Bariery pojawiły się wokół wieżowca Trump Tower i gmachu sądów kryminalnych. Oprócz tego na ulice wyszło i wyjechało kilkaset patroli.
"Oczekuje się, że uzbrojeni agenci Secret Service, którzy są zobowiązani do ochrony byłego prezydenta przez cały czas, będą towarzyszyć panu Trumpowi, gdy tylko się podda nakazowi i podczas każdego etapu procedury aresztowania" - podał nowojorski dziennik. Donald Trump ma się stawić w sądzie we wtorek. Proces nie rozpocznie się wcześniej niż za ponad rok - uważają eksperci, których cytuje agencja Reutersa.
Jest oświadczenie Donalda Trumpa
"To jest polityczne prześladowanie i ingerencja wyborcza na najwyższym poziomie w historii" — stwierdził Trump w oświadczeniu. "Demokraci kłamali, oszukiwali i kradli w swojej obsesji, by dorwać Trumpa, ale teraz zrobili coś nie do pomyślenia — postawili zarzuty kompletnie niewinnej osobie w rażącym akcie ingerencji wyborczej" — dodał. Na swoim portalu społecznościowym TRUTH Social ocenił, że "Stany Zjednoczone są teraz krajem trzeciego świata". Jak poinformował telewizję CNN adwokat Donalda Trumpa Joe Tacopina – były prezydent zostanie zatrzymany i formalnie postawiony w stan oskarżenia prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.
Nadal będzie mógł kandydować
Donald Trump zapowiedział, że jest ''całkowicie niewinny'' i zaznaczył, że nie wycofa się z wyścigu prezydenckiego w 2024 roku. To ważna deklaracja, bo formalnie nadal drogę do ewentualnego startu ma otwartą.
„Nic nie stoi na przeszkodzie, by Trump kandydował, gdy jest oskarżony, a nawet (jeśli zostanie) skazany” - powiedział cytowany przez CNN profesor prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles Richard Hasen. Zgodnie z konstytucją USA kandydat na prezydenta musi spełnić jedynie trzy wymagania: być obywatelem urodzonym w Stanach Zjednoczonych, mieć ukończone 35 lat i mieszkać w USA od co najmniej 14 lat. Prawnicy podkreślili, że Trump mógłby więc ubiegać się o fotel prezydenta nawet, gdyby trafił do więzienia.
Trumpa bronią konserwatyści
W czwartek swoje oburzenie informacjami wyraził szereg polityków prawej strony. Były rywal Trumpa w wyścigu o nominację partyjną, senator Ted Cruz nazwał decyzję "bezprecedensową i katastrofalną eskalacją" i używaniem wymiaru sprawiedliwości jako broni.
fk