28 września 2022

Udostępnij znajomym:

Obaj są powszechnie postrzegani w partii republikańskiej jako potencjalni rywale w walce o nominację prezydencką w 2024 roku, choć żaden jeszcze oficjalnie nie zgłosił udziały w wyścigu. Ron DeSantis nie zaprzecza sugestiom, iż myśli o prezydenturze, jednak skupia się na razie na reelekcji na stanowisko gubernatora Florydy. Donald Trump natomiast wielokrotnie sugerował publicznie, iż jego udział w wyborach za dwa lata jest niemal pewny, a czeka jedynie na wynik tegorocznych, listopadowych wyborów do Kongresu.

W 2018 r. Trump z całych sił poparł DeSantisa podczas jego starań o stanowisko gubernatora, nazywając go „wielkim przyjacielem” oraz „genialnym twardzielem”. Obydwaj rozmawiali kiedyś regularnie, pojawiły się nawet spekulacje dotyczące przyszłej wiceprezydentury DeSantisa obok Trumpa.

Czasy te jednak minęły. Według niektórych bezpowrotnie. Cztery lata później były prezydent nie poparł gubernatora Florydy w walce o reelekcję i jest mało prawdopodobne, by w jakikolwiek sposób zaangażował się w jego kampanię, zwłaszcza, że DeSantis o to nie poprosił, będąc faworytem w wyścigu w swoim stanie. Zamiast tego próbuje zwiększyć swe wpływy w partii, odwołując się do zwolenników Trumpa i występując na wiecach innych republikańskich kandydatów w całym kraju, gdzie w przemówieniach subtelnie dystansuje się od byłego prezydenta i krytykuje go w zawoalowany sposób.

Nowy, silny przeciwnik

Chociaż żaden z nich nie ogłosił decyzji dotyczących 2024 roku, to postrzegani są jako potencjalni rywale o nominację republikańską. Publiczne kontrasty i napięcia za kulisami pokazują, jak potężnym, nowym przeciwnikiem stał się gubernator Florydy dla Donalda Trumpa.

Na niedawnym spotkaniu DeSantisa ze sponsorami w Arizonie podobno „wszyscy pytali go o rok 2024”, jak mówią osoby uczestniczące w tym wydarzeniu. Ale jednocześnie „choć gubernator Florydy buduje bazę z ludzi Trumpa”, to jednak „republikańska baza wciąż należy do Trumpa” – dodają wtajemniczeni.

Niedawne przetransportowanie samolotem migrantów z Teksasu do liberalnej enklawy Martha's Vineyard przez DeSantisa przyciągnęło poklask ze strony konserwatywnych zwolenników byłego prezydenta i krytykę demokratów i organizacji pomocowych. Wywołało również złość samego Trumpa, który podobno rozważał taki krok, ale z niego zrezygnował. Teraz uważa, że DeSantis skradł jego pomysł.

Były prezydent śledzi publiczne wystąpienia i wyniki sondaży swego byłego przyjaciela i według rozmówców Washington Post - doradców byłego prezydenta pragnących zachować anonimowość - wielokrotnie go krytykuje i uważa za niewdzięcznego. „To ja go stworzyłem” – miał powiedzieć ludziom ze swego otoczenia.

Na razie jednak to Donald Trump jest powszechnie uważany za faworyta do nominacji w 2024 roku, oczywiście jeśli w wyborach wystartuje. DeSantis w tym momencie jest jednak postrzegany jako jego najgroźniejszy, potencjalny konkurent.

Wiele może się zmienić w ciągu kolejnych dwóch lat, czego dowodem mogą być niedawne prawybory prezydenckie, w których faworyci odpadli dość szybko. Trudno przewidzieć przyszłość obydwu polityków biorąc pod uwagę czynniki zewnętrzne, jak zaangażowanie jednego w walkę o reelekcję i piętrzące się problemy prawne drugiego.

Napięcie rośnie

Trump i jego doradcy spodziewają się, że DeSantis podejmie walkę w 2024 roku. Jednocześnie nie występują przeciw niemu, gdyż przewiduje się, iż wygra drugą kadencję na Florydzie, a doradcy byłego prezydenta twierdzą, że otwarta wrogość się nie opłaca. Niektórzy uważają, że DeSantis skopiował Trumpa i jego podejście do wielu kwestii w sposób, w jaki 45. prezydent zrobił to w 2016 roku. Jednocześnie te same osoby uważają, że nie jest w niczyim interesie, aby obie strony teraz walczyły ze sobą.

Niedługo po tym, jak DeSantis przyznał się do wysłania migrantów na Martha's Vineyard, Trump za pośrednictwem mediów społecznościowych zwrócił uwagę na artykuł, w którym strateg GOP argumentował, iż wyzywanie na pojedynek byłego prezydenta byłoby ryzykowne dla DeSantisa. Ale zespół gubernatora zauważył w odpowiedzi, że Trump jest zazdrosny o pomysł dotyczący Martha`s Vineyard, a jeden z doradców powiedział niedawno, że są oni gotowi zaryzykować gniew Trumpa.

W niedawnym wywiadzie w Fox News DeSantis odmówił wykluczenia ubiegania się o prezydenturę w przypadku startu Trumpa, a pytany o ewentualność startu w wyborach prezydenckich najczęściej podobno odpowiada: „Jestem gubernatorem Florydy i ubiegam się o reelekcję na Florydzie”.

Wyolbrzymione problemy?

Rzecznik Trumpa napisał niedawno w oświadczeniu, że „republikańscy przywódcy nadal wdrażają i rozwijają program „America First” stworzony przez prezydenta Trumpa, w tym podkreślanie i rozwiązywanie kryzysu na południowej granicy Ameryki”. Dodał, iż „media wolą skupiać się na fałszywych plotkach, ponieważ rzeczywistość jest taka, że prezydent Trump jest silniejszy niż kiedykolwiek”. Poproszony o komentarz zespół gubernatora Florydy nie odpowiedział.

DeSantis przedstawia się jako wojowniczy konserwatysta w stylu Trumpa, potępiający media i polityczny establishment. Kandydując jako kongresman w 2018 r. na zajmowane obecnie stanowisko opublikował ogłoszenie, w którym zachęcał swą córkę do „budowania muru” z klocków i nawet jego żona publicznie mówiła, że jest odzwierciedleniem Trumpa. Ale wystrzelił w sondażach dopiero po tym, jak sam prezydent go poparł, dzięki czemu wygrał z demokratycznym kandydatem niewielką przewagą głosów. Ale od tego czasu zbudował on własną, konserwatywną markę i choć wciąż jego program jest zbieżny z Trumpem, to uzyskuje niezależność i coraz większe poparcie.

Niektórzy stratedzy GOP stwierdzili, że decyzja o przewiezieniu migrantów do Martha's Vineyard pokazała, jak skutecznie DeSantis wdraża politykę Trumpa – i dopracowuje ją.

„DeSantis jest tak samo dobry jak Trump w tworzeniu głośnych historii w mediach, które pomagają mu być obecnym w wiadomościach i komunikować się z konserwatywnymi wyborcami” – uważa strateg John Feehery.

Na wiecu Trumpa w Youngstown w stanie Ohio na początku września, wielu zagorzałych zwolenników byłego prezydenta powiedziało, że DeSantis powinien być wiceprezydentem Trumpa. Mieli trudności z wyobrażeniem sobie, że obaj mogą walczyć o to samo stanowisko. Niektórzy obwiniali „lewicowe media” za nagłaśnianie ich potencjalnego starcia w 2024 roku.

„Trump jest moim stuprocentowym faworytem” – powiedziała kobieta na wiecu. „Musi jednak porzucić motyw skradzionych wyborów”.

„Chociaż wiemy, że zostały skradzione” – dodała kobieta i poinformowała rozmawiającego z nią dziennikarza, że kolejnymi kandydatami za Trumpem są dla niej Ron DeSantis i gubernator Teksasu Teksasu Greg Abbott.

Tym samym wyraziła opinię większości zwolenników byłego prezydenta, czyli tym samym większości wyborców GOP.

rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor