Wniosek do sądu o wstrzymanie dochodzenia w sprawie przetrzymywanych tajnych dokumentów złożył były prezydent Donald Trump. Czynności miałyby być zawieszone na czas powołania niezależnego urzędnika sądowego do ich zbadania – zwykle jest to emerytowany prawnik bądź sędzia. We wniosku Trump oskarżył FBI o działania motywowane politycznie niemające poparcia w rzeczywistości. To w głównej mierze reakcja na przeszukanie przez FBI jego posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie, skąd agenci wynieśli kilkanaście kartonów dokumentów zabranych przez Donalda Trumpa z Białego Domu w ostatnim okresie jego prezydentury.
Pozew już jest
Pozew został złożony w amerykańskim sądzie okręgowym dla południowego dystryktu Florydy - "wymaga od rządu zwrotu każdego zajętego przedmiotu, który nie był w zakresie nakazu przeszukania". Poszukiwania przeprowadzono na podstawie ustawy o szpiegostwie. Według dziennika New York Times, obecnie amerykańskie służby są w posiadaniu 26 pudeł z materiałami Trumpa, w tym 11 zestawów tajnych materiałów, z których jeden jest sklasyfikowany jako "ściśle tajne". Wśród tajnych materiałów mają znajdować się dokumenty CIA, Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) i FBI. To właśnie te dotyczące broni jądrowej miały być w głównym kręgu zainteresowania służb. Prawnicy Trumpa sami wskazali agentom miejsce przechowywania dokumentów.
Dokumentów było więcej niż szacowali komentatorzy
Podczas trzech prób odzyskania urzędowych materiałów z domu byłego prezydenta USA zarekwirowano ponad 300 dokumentów z klauzulą niejawności - podał "New York Times". Ta liczba obejmuje wszystkie pozyskane dotąd dokumenty – Trump najpierw dobrowolnie zwrócił 15 pudełek dokumentów w styczniu. Kolejny pakiet dotarł do agentów w czerwcu i ostatni w wyniku przeszukania posiadłości Trumpa Mar-a-Lago w sierpniu. Według nieoficjalnych informacji wśród skonfiskowanych materiałów znalazły się trzy paszporty Trumpa, jednak śledczy skontaktowali się z politykiem w celu ich zwrócenia.
O chodziło w przeszukaniu posiadłości Trumpa?
Do nalotu agentów na posiadłość Donalda Trumpa doszło na początku sierpnia. "Mój piękny dom, Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie, jest obecnie oblężony, najechany i okupowany przez dużą grupę agentów FBI" – napisał wówczas były prezydent. Całą akcję nazwał prokuratorskim uchybieniem. Trump stwierdził, że to atak radykalnie lewicowych demokratów, którzy nie chcą, aby ubiegał się o urząd prezydenta w 2024 roku. Zwrócił uwagę, że coś takiego nigdy wcześniej nie spotkało żadnego prezydenta Stanów Zjednoczonych w historii państwa. Największe amerykańskie redakcje prasowe, radiowe i telewizyjne zgodnie twierdzą, że wiedzy o przeszukaniu posiadłości Trumpa nie miał nawet prezydent Joe Biden. Cała akcja miała zostać zainicjowana przez szefa FBI i prokuratora generalnego.
fk