Każdego roku, mniej więcej o tej porze, pojawia się w mediach i w internecie ten sam rysunek przedstawiający kilka obrazków z następującymi podpisami:
Jesień. Żółkną liście. Ptaki odlatują do ciepłych krajów. Wyjmujemy ciepłe kurtki. Kongres straszy zawieszeniem pracy rządu.
Rok 2021 nie rozczarował, bo temat oczywiście pojawił się. Po kilkunastu dniach negocjacji Kongres poczynił pierwsze kroki na drodze do uniknięcia zawieszenia prac rządu federalnego po tym, jak stosunkiem głosów 65-35 Senat przegłosował ustawę o krótkoterminowym, dalszym jego finansowaniu do 3 grudnia. Poza tym ustawa przeznacza $28.6 mld. dla rejonów dotkniętych klęskami żywiołowymi w okresie ostatnich 18 miesięcy oraz $6.3 mld. na wsparcie przesiedleń afgańskich uchodźców.
Oczekuje się, że Izba Reprezentantów zagłosuje nad ustawą późno w czwartek i jeszcze przed północą, czyli ostateczną datą jej przyjęcia, wyśle do podpisu na biurko prezydenta. Oczekuje się wsparcia tego dokumentu ze strony obydwu partii, na pewno większości polityków.
Nie oczekuje się jednak, by ten rzadki ostatnio przykład współpracy w sprawie finansowania rządu i agencji federalnych dotknął innych spraw, choćby gorącego tematu podniesienia limitu zadłużenia.
Przywódca republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnellna nalegał, aby republikanie nie pomagali demokratom w uchwaleniu jakiejkolwiek legislacji zwiększającej federalny limit zadłużenia. Departament Skarbu szacuje, że rząd federalny jest zagrożony niewypłacalnością, jeśli Kongres nie podejmie działań w ciągu najbliższych kilku tygodni.
„Jak wyjaśniałem od lipca, demokraci muszą rozpocząć proces rozwiązywania tego problemu na drodze ugody” – powiedział McConnell na posiedzeniu Senatu.
Sami demokraci stoją również w obliczu podziałów we własnej partii, które grożą odrzuceniem większości planów prezydenta - choćby w sprawach infrastruktury i związanego z tym pakietu wydatków w wysokości 3.5 biliona dolarów.
Choć głosowanie w tej sprawie wkrótce, to demokratom wciąż nie udaje się zlikwidować przepaści pomiędzy centrowymi i progresywnymi członkami swej partii. Postępowcy (progresowcy) upierają się, że nie będą głosować za tą ustawą bez porozumienia w sprawie oddzielnego, wartego wiele bilionów dolarów pakietu socjalnego.
Umiarkowani demokraci (centrum) uważają z kolei, że nie można wydać więcej niż 3.5 bln. dolarów, a niektórzy z nich opowiadają się wręcz za dalszym obniżeniem tej sumy.
By jakikolwiek projekt wydatków został przyjęty, demokraci sami muszą być jednomyślni, na co na razie się nie zanosi. Negocjacje wewnątrz partii demokratycznej trwają równocześnie z rozmowami międzypartyjnymi, a czasu coraz mniej.