We wtorek Amerykanie dokonają wyboru między urzędującym prezydentem Donaldem Trumpem, a demokratycznym kandydatem Joe Bidenem, wybierając przywódcę, który pokieruje dalej krajem dotkniętym przez pandemię, która kosztowała życie ponad 231,000 osób, miliony utraconych miejsc pracy, uderzyła w krajową gospodarkę i wpłynęła na wiele aspektów codziennego życia.
Prawie 100 milionów Amerykanów oddało swoje głosy we wczesnym głosowaniu, a dzisiaj wyborcy dokonają ostatecznej decyzji, kończąc długą i wyczerpującą kampanię. Każdy z kandydatów oświadczył, że drugi jest zasadniczo niezdolny do prowadzenia narodu zmagającego się z Covid-19 i stojącego w obliczu fundamentalnych problemów dotyczących sprawiedliwości rasowej i równości ekonomicznej.
Wyborcy stawiają czoła długim kolejkom i groźbie wirusa, aby zagłosować, wybierając między dwiema zupełnie różnymi wizjami Ameryki na kolejne cztery lata.
Obaj kandydaci do końca walczą o każdy głos wyborców. Ostatniego dnia kampanii zarówno Trump, jak i Biden odwiedzili najbardziej zaciekłe pole bitwy, Pensylwanię. Republikański prezydent zagroził podjęciem kroków prawnych w celu zablokowania liczenia głosów otrzymanych po wyborach. Jeśli liczenie kart w Pensylwanii potrwa kilka dni, co jest dozwolone, Trump uważa, że może dojść do „oszustwa, jak nigdy wcześniej”.
W rzeczywistości jest ponad 20 stanów, które pozwalają na policzenie kart do głosowania otrzymanych po wyborach – w niektórych w okresie nawet do 9 dni, a nawet dłużej.
„Jutro zaczyna się nowy dzień. Jutro możemy położyć kres rządom prezydenta, który pozostawił ciężko pracujących Amerykanów na lodzie” – powiedział Biden w Pittsburghu. „Jeśli wybierzecie mnie na prezydenta, będę działać, aby uleczyć ten kraj”.
Trump natomiast argumentował w czasie wiecu w Wisconsin, że Biden „nie jest osobą, której potrzebuje nasz kraj”.
Trump przedstawił się wyborcom jako ten sam outsider, który po raz pierwszy stanął przed wyborcami cztery lata temu, twierdząc, iż w dalszym ciągu nie jest politykiem. Stawiając się na stanowisku ostatniej bariery, chroniącej amerykański styl życia w stanie oblężenia przed radykalnymi siłami, wielokrotnie próbował przedstawić Bidena, uważanego za umiarkowanego demokratę, jako narzędzie skrajnej lewicy.
Biden ze swojej strony przedstawił Trumpa jako niekompetentnego przywódcę w czasach kryzysu, próbując połączyć to, co uważał za niepowodzenia prezydenta w powstrzymaniu wirusa i innych kwestiach, z codziennym życiem Amerykanów.
jm