20 grudnia 2019

Udostępnij znajomym:

Izba Reprezentantów zagłosowała w środę za impeachmentem prezydenta Trumpa. Obydwa zarzuty – nadużywania władzy i obstrukcji Kongresu - związane są z lipcową rozmową telefoniczną z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim. Jednocześnie coraz więcej dowodów wskazuje na to, że publiczne dochodzenie w tej sprawie tak naprawdę politycznie wzmacnia prezydenta.

Przykładem może być sondaż Gallupa opublikowany w środę rano, na kilka godzin przed głosowaniem w Izbie Reprezentantów. Wskazuje on, iż od czasu, gdy demokraci pod przewodnictwem Nancy Pelosi wszczęli w październiku formalne dochodzenie w sprawie impeachmentu, wydarzyły się dwie rzeczy:

  1. Pozytywne oceny pracy Donalda Trumpa podniosły się z 39% na 45%
  2. Wsparcie dla impeachmentu i działań mających na celu usunięcie prezydenta ze stanowiska spadło z 52% do 46%

Wyniki te potwierdzają inne dane z ostatnich tygodni, co sugeruje, że poparcie dla impeachmentu spadło w momencie, gdy demokraci gotowi byli do głosowania. W ogólnokrajowej ankiecie przeprowadzonej wcześniej w tym tygodniu przez CNN, 45% respondentów wykazało poparcie dla impeachmentu i usunięcia prezydenta, podczas gdy takie samo badanie przeprowadzone w połowie listopada pokazało 50% wynik. Ta sama ankieta wykazała 4% wzrost sprzeciwu wobec prób usunięcia prezydenta, który w tej chwili i według tych konkretnych badań wynosi 46%. Podobny trend zaobserwować można w innych badaniach sondażowych z ostatnich tygodni. Nie są to wielkie zmiany, jednak dla demokratów powinny stanowić swego rodzaju ostrzeżenie - niebłyskające jeszcze zbyt natarczywie, ale jednak wyraźne, żółte światło.

Przypomnijmy więc, że Izba Reprezentantów przegłosowała w środę wieczorem obydwa artykuły dotyczące impeachmentu Donalda Trumpa, czyli nadużycia władzy i obstrukcji prac Kongresu w związku z rozmową telefoniczną z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełeńskim.

Tym samym Donald Trump został trzecim prezydentem w historii USA, wobec którego skutecznie zastosowano w Izbie tę procedurę. Wcześniej byli to Andrew Johnson w 1868 r. oraz Bill Clinton w 1999. Wobec Richarda Nixona proces został zapoczątkowany, włącznie z uchwaleniem treści oskarżenia, jednak do głosowania nie doszło, gdyż prezydent ten zrezygnował wcześniej ze stanowiska.

Tak jak się spodziewano, impeachment przegłosowany został wyłącznie dzięki posiadającym w Izbie większość demokratom, przy czym dwóch głosowało przeciw, a jeden głos zapisano jako „wstrzymujący się”. Wszyscy republikanie głosowali przeciw. Prawdopodobnie w taki sam sposób wyglądało będzie głosowanie w Senacie, gdzie teraz przeniesie się cały proces, o ile Izba nie zdecyduje się na jego opóźnienie. Tam jednak przewagę ma partia konserwatywna, której władze zapowiadają szybkie odrzucenie artykułów impeachmentu.

Z jednej strony jest to wiadomość na pierwsze strony gazet, i taką była w czwartek. Jednak z drugiej, poza wprowadzaniem coraz większych podziałów w społeczeństwie, decyzja Izby wiele nie zmienia. Prezydent pozostaje na stanowisku i na razie nic mu pod tym względem nie grozi, tak długo, jak w Senacie większość ma jego partia. Jak widzimy, może się okazać nawet, że cały proces pomoże mu w przyszłorocznych wyborach, bo nieznacznie poprawiają się ostatnio jego notowania.

Choć osób sprzeciwiających się usunięciu prezydenta jest w tym momencie nieco więcej, to liczby te wciąż są dla niego niepomyślne. W porównaniu z byłymi prezydentami, znacznie więcej osób popiera pomysł usunięcia Donalda Trumpa ze stanowiska, niż kiedykolwiek popierało to samo w sprawie Billa Clintona, który również został uznany winnym przez Izbę, Baracka Obamy, czy George W. Busha. Oczywiście, ostatni dwaj nie byli poddani procesowi impeachmentu, jednak sondaże odnotowały spore liczby osób pragnących pozbawić ich stanowiska.

Prawdę mówiąc, to dane ankietowe Trumpa najbliższe są wynikom uzyskanym przez Nixona wiosną 1974 roku. Przypomnijmy, że ówczesna Izba Reprezentantów zaaprobowała artykuły impeachmentu, nigdy jednak nie doszło do głosowania nad nimi, gdyż Nixon zrzekł się wcześniej zajmowanego stanowiska.

Opisywany wcześniej trend w sondażach wskazuje, że wbrew planom demokratów, postępowanie dotyczące impeachmentu zamiast szkodzić prezydentowi, nieznacznie mu pomaga. Zmiany w badanych opiniach są niewielkie, to prawda, mogą również być tymczasowe.

Ale w tym momencie jest to coś, czego demokraci nie przewidzieli, i co chyba wzbudza niepokój w stosunku do strategii, jaką kilka miesięcy temu obrali.

Warto pamiętać, iż przewodnicząca Izby, Nancy Pelosi, nie chciała podążać ścieżką impeachmentu, broniła się przed nim do ostatniej chwili. Przez wiele miesięcy blokowała innych demokratów pragnących rozpocząć ten proces, choćby po opublikowaniu wyników śledztwa Roberta Muellera, ulegając dopiero wtedy, gdy zdecydowana większość członków partii wyraziła przekonanie, iż po rewelacjach na temat lipcowej rozmowy prezydenta USA z prezydentem Ukrainy nadszedł na to czas.

Pelosi publicznie wyraziła wcześniej opinię, że impeachment pozbawiony wsparcia obydwu partii zbyt mocno podzieli kraj i wyraziła opinię, iż nie jest tego wart. W rozmowie z dziennikarzami Washington Post na ten temat powiedziała kilka miesięcy temu:

„Impeachment zawsze bardzo dzieli kraj, chyba że istnieje coś tak przekonującego, przytłaczającego, że zdobywa wsparcie obydwu stron. W tym przypadku byłby szkodliwy dla kraju, a on (Donald Trump – przyp. red.) nie jest tego wart.”

Wiele zmieniło się jesienią, gdy pojawiło się doniesienie na temat rozmowy telefonicznej z 25 lipca. Było to na tyle przełomowe wydarzenie, że Pelosi nie była już w stanie powstrzymać swego klubu przed postawieniem oskarżeń.

Jej opinia nie zmieniła się, wciąż uważa ona, iż proces ten wprowadza w politykę zbyt wielki chaos, jest nieprzewidywalny, zwłaszcza co do wpływu, jaki ma na wyborców niezależnych i niezdecydowanych. Nikt nigdy nie wie, jak zareagują oni na konkretne informacje. W tym przypadku wiemy już, że nie do końca po myśli demokratów.

Inne sygnały ostrzegawcze

Jeden napłynął z Anglii, gdzie niedawno, bo 12 grudnia, Brytyjczycy zagłosowali za Brexitem i Borisem Johnsonem, choć wielu weteranów tamtejszej sceny politycznej uważa, iż były to głosy oddane przeciw Jeremy'emu Corbynowi i jego socjalistycznej „rewolucji”.

Nawet dla średnio uważnego obserwatora politycznego jest to ostrzeżenie dla polityków demokratycznych, którzy zbagatelizowali referendum dotyczące Brexitu w 2016 r. Nie wyciągnęli żadnych wniosków, po czym wyniki własnych wyborów prezydenckich ich zaszokowały.

Ostatnie wybory w Wielkiej Brytanii są kolejnym ostrzeżeniem, którego demokraci nie mogą zignorować. Wybierając między lewicowym Jeremy Corbynem, a prawicowym Borisem Johnsonem, brytyjscy wyborcy niezależni głosowali zdecydowanie za Johnsonem. Oznacza to, że Brexit jest pewny, ale może sprawić, że zamiast uczynić Brytanię ponownie wielką, może łatwo doprowadzić do uzyskania niepodległości przez Irlandię i Szkocję.

Jeśli w listopadzie przyszłego roku demokraci powtórzą scenariusz z Anglii i wystawią do wyborów zbyt lewicowego kandydata – którym może być choćby Sanders lub Warren - to podobnie jak w Wielkiej Brytanii niezależni wyborcy stając przed takim wyborem ponownie wybiorą Donalda Trumpa.

Kolejne niepokojące dla partii demokratycznej sygnały widoczne są w niektórych stanach. Od dawna wiadomo, iż o wyniku wyborów prezydenckich decydują w dużej mierze tzw. stany niezdecydowane. Jednym z nich jest Michigan, gdzie w ubiegłym tygodniu firma Engagious/FPG, badająca opinię publiczną na zlecenie Axios, przepytała niezależnych wyborców na temat ich sympatii politycznych.

To właśnie tam Obama wygrał w 2012 r. przewagą 12 punktów, ale już 4 lata później zwyciężył tam Trump, choć tylko 1-punktową przewagą. Kontrolna grupę wyborców zapytano o opinie przed zbliżającymi się w przyszłym roku wyborami.

Okazało się, że wielu z nich drażni prowadzone postępowanie impeachmentu, które nazywają marnowaniem czasu przez polityków. Woleliby zamiast tego widzieć dyskusje na temat problemów Social Security, czy imigracji. Poza tym postępowanie prowadzone w Waszyngtonie ma dla nich niewielkie znaczenie, gdy kraj radzi sobie doskonale w sprawach gospodarczych.

Nie było to duże badanie, objęło wąska grupę potencjalnych wyborców niezależnych, nie było również anonimowe, więc wyników tych nie należy traktować jak danych naukowych. Jednak jest to kolejny sygnał ostrzegawczy dla demokratów. Takim samym mogą być regularne badania opinii przez uznane ośrodki, według których w tym stanie (Michigan), którykolwiek z demokratycznych kandydatów będzie miał poważne problemy z pokonaniem Donalda Trumpa.

Poza tym partia demokratyczna przeżywa poważne problemy. Mimo upływu miesięcy liczba kandydatów ubiegających się o nominacje jest wciąż bardzo wysoka. Do tej pory nie wyłonił się jeden, wiodący polityk, wokół którego można rozpocząć budowę skutecznej kampanii. Mało tego, nieoczekiwanie i na późnym etapie pojawiło się dwóch nowych kandydatów – były burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg oraz były gubernator Massachusetts, Devall Patrick. To oznacza, iż nic jeszcze wśród demokratów nie jest przesądzone, każdy wciąż ma szanse. Taka liczba kandydatów wpływa na rozproszenie opinii wyborców i pewne zniechęcenie. 

Kolejnym ostrzeżeniem powinny być same sondaże. Rok 2016 nauczył nas, iż wielu respondentów nie przyznaje się do swych prawdziwych sympatii politycznych, zwłaszcza w tzw. swing states, czyli niezdecydowanych stanach. Podczas poprzednich wyborów wyniki badań opinii publicznej wskazywały na zwycięstwo Clinton w Michigan, Pensylwanii, czy Ohio. Wszystkie te stany zgarnął Donald Trump, podobnie jak kilka innych, sondażowo niebieskich. Tym razem w stanach tych również niewielką przewagę mają kandydaci partii Jeffersona, jednak wiemy już, że niewiele to znaczy.

Spójrzmy na mapę powyżej, niebieskie to według ostatnich sondaży głosujące na demokratów, czerwone na republikanów, żółte wciąż niezdecydowane. W 2016 r. prawie wszystkie żółte - z wyjątkiem New Hampshire i Minnesoty - zamieniły się w wieczór wyborczy w czerwone. Demokraci mają się czym martwić.

Na podst.: bostonglobe, CNN, dailywire, Axios
opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor