Zwolnienia grupowe w Stanach Zjednoczonych gwałtownie wzrosły, osiągając w połowie roku najwyższy poziom od czasu pandemii Covid-19 w 2020 r., która sparaliżowała gospodarkę. Główne przyczyny to cięcia budżetowe w administracji federalnej oraz rosnąca niepewność gospodarcza.
Zgodnie z najnowszym raportem firmy doradczej Challenger, Gray & Christmas, w pierwszej połowie 2025 roku ogłoszono 744 308 zwolnień – najwięcej o tej porze roku od czasu wybuchu pandemii, gdy liczba ta przekroczyła 1,5 miliona. Pomijając okres pandemii, jest to także najwyższa liczba zwolnień w połowie roku od 16 lat, kiedy w pierwszej połowie 2009 r. zlikwidowano 896 675 stanowisk.
Najwięcej zwolnień dotknęło sektor publiczny, głównie agencje federalne. To efekt polityki oszczędnościowej prowadzonej przez Departament Wydajności Rządu (Department of Government Efficiency – DOGE), powołany przez administrację Donalda Trumpa. Zlikwidowano tam już 288 628 etatów – więcej niż w jakiejkolwiek innej branży.
Poważne redukcje dotknęły także sektory handlu detalicznego, technologii i organizacji non-profit.
Sondaże pokazują, że Amerykanie coraz bardziej pesymistycznie patrzą na sytuację gospodarczą – niepokoją ich rosnące ceny żywności i widmo recesji. Jednocześnie dane z rynku pracy bywają zaskakujące: w maju liczba ogłoszonych ofert pracy wzrosła do 7,8 miliona – najwięcej od listopada zeszłego roku, gdy prezydentem był jeszcze Joe Biden.
Z jednej strony mamy więc rosnącą liczbę wakatów, z drugiej – masowe zwolnienia, szczególnie w niektórych branżach.
Handel detaliczny, technologia i sektor społeczny
Spośród prywatnych branż, handel detaliczny poniósł największe straty - zwolniono 79 865 osób – aż o 255 procent więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Podobnie wygląda sytuacja w organizacjach non-profit, gdzie cięcia wzrosły aż o 407 procent (zlikwidowano 16 930 miejsc pracy). To głównie efekt ograniczenia federalnych dotacji i rosnących kosztów działalności.
Branża technologiczna również odczuwa spowolnienie: 76 214 osób straciło pracę, co oznacza wzrost o 27 procent. Powody? Niepewność związana z polityką imigracyjną oraz rozwój sztucznej inteligencji, która wypiera niektóre stanowiska.
Dla porównania, media radzą sobie nieco lepiej. Do tej pory ogłoszono tam 4 752 zwolnienia – o 46 procent mniej niż w pierwszych pięciu miesiącach 2024 roku. W samych redakcjach (prasowych, telewizyjnych i cyfrowych) zlikwidowano 1 139 miejsc pracy, podczas gdy rok temu było ich 2 397.
Gdzie najwięcej zwolnień?
Największa fala zwolnień przetoczyła się przez wschodnią część kraju. Sam Waszyngton (D.C.) odpowiada za 289 586 utraconych miejsc pracy. Wzrost zwolnień w tym rejonie wyniósł aż 222 procent rok do roku. Spore redukcje zanotowano też w New Jersey i Nowym Jorku, podczas gdy w stanach takich jak Connecticut czy Vermont liczba zwolnień spadła.
Na południu kraju redukcje wzrosły o 31 procent, głównie za sprawą cięć w Georgii, na Florydzie i w Alabamie. W środkowo-zachodnich stanach wzrost był skromniejszy – 4,1 procent, choć np. Ohio i Nebraska zanotowały znaczne wzrosty.
Na zachodzie kraju liczba zwolnień utrzymuje się na podobnym poziomie jak rok temu. Najwięcej etatów zlikwidowano w Kalifornii – 100 084, co oznacza wzrost o 41 procent względem 2024 roku.
Co powoduje zwolnienia?
Poza cięciami DOGE, drugim najczęściej wskazywanym powodem zwolnień są ogólne warunki ekonomiczne – powołano się na nie w przypadku 154 126 osób. Firmy często tłumaczą redukcje także zamknięciami sklepów, restrukturyzacją, bankructwami czy automatyzacją pracy i wdrażaniem sztucznej inteligencji.
Andrew Challenger, wiceprezes firmy Challenger, Gray & Christmas, wyjaśnia: „W czerwcu większość firm powoływała się na trudne warunki gospodarcze. Odnotowaliśmy również działania DOGE oraz ponad 2 000 miejsc pracy zlikwidowanych w związku z taryfami celnymi, ale generalnie był to dość spokojny miesiąc”.
Z kolei Matt Sable, współszef bankowości komercyjnej w J.P. Morgan, zaznaczył, że liderzy biznesu działają w warunkach dużej niepewności – od wahań rynkowych po nieprzewidywalne decyzje polityczne. Dlatego ostrożnie dostosowują swoje strategie i planują z myślą o długofalowym rozwoju.
Największe obawy dotyczą warunków ekonomicznych w drugiej połowie roku. Na liście priorytetów są także kwestie taryf, polityki i wydarzeń geopolitycznych.
Co dalej?
Mimo złych wiadomości związanych ze zwolnieniami, dane pokazują również pozytywne trendy: liczba ogłoszonych planów zatrudnienia wzrosła o 19 procent rok do roku.
„Ogłoszenia o zatrudnianiu w 2025 roku sugerują, że rynek pracy zaczyna się stabilizować, choć firmy wciąż działają ostrożnie. W porównaniu do poprzednich lat widać, że wstrzymują się z większymi inwestycjami kadrowymi z powodu niepewności kosztowej, rozwoju automatyzacji i ogólnego stanu gospodarki” - podsumowuje Challenger.
Wszystko wskazuje na to, że firmy będą nadal działać z ostrożnością — zatrudniając, ale na ograniczoną skalę, dopóki nie pojawią się wyraźniejsze sygnały ożywienia gospodarczego.