90-letni mężczyzna i jego żona zginęli w wyniku pożaru, do którego doszło we wtorek rano w dzielnicy West Garfield Park - poinformował departament straży pożarnej.
Strażacy przybyli do budynku przy 4000 West Wilcox Street około godz. 3:10 nad ranem, po tym, jak sąsiedzi wezwali pomoc. Ciała starszego małżeństwa zostały znaleziony na drugim piętrze, oboje zginęli na miejscu zdarzenia. Rodzina zidentyfikowała ofiary jako Aldonię i Louisa White.
Kobieta została znaleziona w kuchni, a jej mąż w pokoju frontowym.
Przybyli na miejsce strażacy ocenili, że przyczyna wybuchu pożaru jest podejrzana i trwa w tej chwili policyjne śledztwo.
"Byli wspaniałymi, kochanymi ludźmi. Pan White zawsze dowcipkował i był zabawny, uwielbiał śpiewać. Pani White zawsze walczyła o to, aby dzieci otrzymały dobre wykształcenie i trzymały się z daleka od ulicy i były po prostu dobrymi ludźmi. Oni sami byli naprawdę dobrzy i to strasznie smutne, że już ich nie ma" - powiedziała Bernetta Sigler, opiekująca się parą.
Pożarł wybuchł w 2-apartamentowym budynku, który należał do małżeństwa od 60 lat. Strażacy potwierdzili, że nikt więcej nie odniósł obrażeń, a apartament na dole nie był zamieszkały.
Rodzina potwierdziła, że kobieta była w stanie się sama poruszać, ale jej mąż nie, więc można sobie tylko wyobrazić, że byłoby im bardzo trudno wydostać się z płonącego budynku. Strażacy poinformowali, że w mieszkaniu znajdowały się czujniki dymu, ale nie działały.
"Za każdym razem, gdy dochodzi do takiej tragedii, okazuje się, że nie było czujników dymu lub nie miały one baterii" - powiedział szef straży pożarnej, Jack Nagle.
"Proszę, sprawdzajcie swoje czujniki dymu. Jeśli macie członków rodziny, na których wam zależy, upewnijcie się, że czujniki działają także u nich, że sprawdzone zostały baterie".
Strażacy znaleźli w budynku dowody, które wskazują na to, że to nie był wypadek. Wszystkie dowody zostały przekazane policji, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Monitor
