"Nie będzie w Stanach Zjednoczonych lub jakimkolwiek miejscu podległym ich władzy ani niewolnictwa, ani przymusowych robót" – od takich słów zaczyna się 13. poprawka konstytucji amerykańskiej. Na początku tego roku komisja ds. reparacji w San Francisco zaleciła, by każdy kwalifikujący się do specjalnego programu dorosły czarnoskóry mieszkaniec miasta mógł otrzymać 5 mln. dolarów oraz być zwolnionym ze spłat zadłużenia i obciążeń podatkowych. Miał to być jeden z zabiegów mających za cel „odpokutowanie” niewolnictwa i segregacji rasowej, a tym samym zrekompensowanie krzywd. Oczywiście od zalecenia komisji do realizacji planu droga długa, ale o jakiejś formie odszkodowań za niewolnictwo myśli coraz więcej miast i stanów.
Z drugiej strony nie każdy ma takie podejście. Na przykład na Florydzie tamtejsza młodzież będzie uczyła się o… pozytywnych aspektach niewolnictwa.
To nie medialne spekulacje
Departament Edukacji Stanu Floryda zatwierdził wytyczne określające nauczanie historii dotyczącej Afroamerykanów. Program będzie obejmował lekcje na temat tego, w jaki sposób "niewolnicy rozwinęli umiejętności", które mogli wykorzystać dla "osobistych korzyści".
Przekładając to na język potoczny – dla Afroamerykanów niewolnictwo było korzystne, bo dzięki temu mogli zdobyć fach, na przkład kowala. Lekcje będą obejmować nauczanie na temat "przyczyn, przebiegu i konsekwencji handlu niewolnikami w koloniach" oraz instrukcje dotyczące różnic i podobieństw między pańszczyzną a niewolnictwem.
Uczniowie będą też czytać o tym, że „czarnoskórzy również byli sprawcami przemocy podczas masakr na tle rasowym”. Dotyczy to m.in. takich wydarzeń historycznych, jak zamieszki rasowe w Atlancie w 1906 r. oraz w Waszyngtonie w 1919 r. czy masakra w Tulsie w 1921 r., w których zginęły setki czarnoskórych. Lekcje, o których mowa, wchodzą w zakres programu studiów społecznych w sekcji studiów afroamerykańskich i będą prowadzone dla uczniów od szóstej do ósmej klasy – to zgodnie z wymogami stanowymi.
Krytyka programu
Wiceprezydent Kamala Harris oceniła nowe plany republikańskiej administracji jako próbę manipulowania historią. Na Twitterze zapowiedziała, że będzie walczyć z ekstremistami na Florydzie, którzy chcą wymazać pełną historię i ocenzurować prawdę historyczną. Podkreśliła, że niewolnictwo wiązało się z gwałtami, torturami i "jednymi z najgorszych przykładów pozbawiania ludzi człowieczeństwa na naszym świecie".
Krytycznie do nowego programu zajęć odniósł się tez przewodniczący związku zawodowego nauczycieli na Florydzie, Andrew Spar.
„Polityka gubernatora DeSantisa przeciwstawia sobie dobrych ludzi. W rezultacie oszukuje nasze dzieci” – napisał w przesłanym oświadczeniu.
Oświadczenie DeSantisa
Sam gubernator Florydy mimo ogólnokrajowej fali krytyki powiedział, że nie był zaangażowany w pisanie nowych materiałów dydaktycznych, które wchodzą w życie. Przyznał jednak, że "wielu uczonych" stworzyło najbardziej solidne standardy w historii Afroamerykanów prawdopodobnie w całym kraju.
"Demokraci tacy jak Kamala Harris muszą kłamać na temat standardów edukacyjnych Florydy, aby pokryć swój program indoktrynacji uczniów i wpychania dzieciom tematów seksualnych" – stwierdził gubernator.
Odmienne wizje
Ruch gubernatora Florydy jest z politycznego punktu widzenia w pewnym sensie zrozumiały, bo republikański elektorat w większości takie posunięcia aprobuje. Z drugiej strony inne stany na kwestie niewolnicze patrzą inaczej.
Wspomniane już propozycje rekompensat dla Afroamerykanów w Kalifornii – choć nie do zrealizowania ze względu na ograniczenia budżetowe - nie są jedynymi.
Podobny pomysł był w Bostonie – który często bywa nazywany stolicą niewolnictwa. To tam dokonywano handlu niewolnikami na szeroką skalę, a ówczesne władze dawały na to przyzwolenie. Teraz wszystko się zmieniło. Władze – te obecne – rozważają wprowadzenie programu naprawczego podobnego do tego zaproponowanego w Kalifornii. Chodzi o odszkodowania. Pojawił się jednak duży problem, z którego zdają sobie sprawę organizacje pozarządowe – czy wsparcie finansowe i bonifikaty przy zakupie nieruchomości mają je dostać tylko osoby będące w stanie udowodnić swoje pochodzenie od niewolników, czy może powinny dotyczyć wszystkich czarnoskórych mieszkańców, nawet tych, którzy z własnej woli przybyli do USA? Nad mechanizmami programów naprawczych pracuje kilkanaście miast i stanów.
Evanston było pierwsze
Przedmieście Chicago, Evanston, stało się pierwszym miastem w USA, które sfinansowało reparacje. Miasto przekazało pieniądze kwalifikującym się osobom na remonty domów, zaliczki na zakup nieruchomości oraz zapłaciło odsetki lub kary za zwłokę w spłatach nieruchomości w mieście.
Historia niewolnictwa w USA
Niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych istniało od samego początku europejskiej kolonizacji. To właśnie kolonizatorzy ściągali darmową siłę roboczą z Afryki. Byli zatrudniani do najcięższych prac, jak chociażby wycinka lasów w ekstremalnie ciężkich warunkach. W większości przypadków o wynagrodzeniu nie było mowy. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie po wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, kiedy to trzynaście kolonii zbuntowało się przeciwko rządom Wielkiej Brytanii. Ameryka była podzielona na dwa obozy – popierający i negujący wykorzystywanie niewolników do pracy. 18 grudnia 1865 roku, w Stanach Zjednoczonych weszła w życie 13. poprawka do konstytucji. Na jej podstawie zniesiono niewolnictwo. Dokonał tego Abraham Lincoln. Specjalny dekret wszedł w życie 1 stycznia 1863 roku i swoim zasięgiem obejmował wyłącznie obszar Skonfederowanych Stanów Ameryki. Po wojnie secesyjnej niewolnictwo zostało zniesione w większości stanów, jednak w niektórych (np. Delaware czy Kentucky) pozostało legalne. Prezydent już wcześniej pomagał Afroamerykanom – tym, którzy zgłaszali się do wojska dziękował za patriotyzm i odwagę, ale nie pozwalał im walczyć. Odsyłał do rodzin. W sumie według oficjalnych danych po dekrecie podpisanym przez prezydenta - 4 milionom niewolników nadano amerykańskie obywatelstwa.
fk