----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

08 grudnia 2025

Udostępnij znajomym:

Z nadejściem zimy codzienność zaczyna się obracać wokół coraz niższych temperatur i coraz wyższych rachunków za energię. W wielu domach powraca więc to samo pytanie: czy można obniżyć koszty ogrzewania, po prostu wyłączając je, kiedy wychodzimy z domu lub kładziemy się spać? Choć taka rada od lat krąży wśród oszczędnych, eksperci podchodzą do niej znacznie ostrożniej.

Z pozoru brzmi to logicznie: mniej ogrzewania – mniejsze koszty. Problem w tym, że całkowite wyłączanie pieca może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dom pozbawiony ciepła stopniowo wychładza się do poziomu, który staje się niekomfortowy dla domowników, a dla instalacji wręcz niebezpieczny. Zamrożone rury mogą pęknąć, a ponowne ogrzanie domu po wielu godzinach chłodu trwa dłużej i nie zawsze prowadzi do realnych oszczędności. W dodatku niskie temperatury źle znoszą także zwierzęta domowe – im również trudno przetrwać w wychłodzonych pomieszczeniach.

Zamiast więc całkowicie wyłączać ogrzewanie, specjaliści rekomendują rozwiązanie zdecydowanie bezpieczniejsze i skuteczniejsze: obniżenie temperatury na termostacie, kiedy dom stoi pusty lub gdy domownicy śpią. Według Utah Public Service Commission takie podejście pozwala zmniejszyć koszty w zauważalny sposób, bez ryzyka wychłodzenia budynku. Różnica rzędu ośmiu stopni Fahrenheita pomiędzy temperaturą dzienną i nocną jest w tym przypadku uznawana za optymalną, a obniżenie jej do tego poziomu przez co najmniej 8 godzin dziennie może obniżyć koszty ogrzewania nawet o 10%.

Choć wiele osób zastanawia się, czy piec nie musi później „pracować ciężej”, by nadrobić niższą temperaturę, Departament Energii USA tłumaczy, że to mit. Im zimniej w domu, tym wolniej ucieka z niego ciepło, a więc dłuższe utrzymywanie nieco niższej temperatury oznacza realną oszczędność energii. Obniżenie temperatury na co najmniej osiem godzin dziennie – na przykład na całą noc lub w czasie pracy – może zmniejszyć koszty ogrzewania nawet o 10 procent. Pomocne bywają tu termostaty programowalne lub inteligentne, które same dbają o harmonogram zmian.

Eksperci podkreślają też, że punkt wyjścia ma znaczenie. Ustawienie temperatury na poziomie 68–70 stopni Fahrenheita pozwala ograniczyć zużycie energii, a jednocześnie zachować komfort. Poza regulacją termostatu warto jednak pamiętać o kilku prostych nawykach, które wspierają domowe ciepło bez obciążania portfela.

Kiedy świeci słońce, odsłonięte rolety pozwalają wpuścić do środka naturalne ciepło i odciążyć piec. Pomieszczeń, z których nie korzystamy, lepiej nie ogrzewać – częściowe zamknięcie kratek wentylacyjnych kieruje strumień ciepła tam, gdzie jest naprawdę potrzebne. Ważną rolę odgrywa także szczelność okien i drzwi. Uszczelki, nowe listwy czy dokładnie położony silikon potrafią zatrzymać w domu znaczną część ciepła, a zasłonięte wieczorem zasłony tworzą dodatkową warstwę izolacji.

Zimowe ogrzewanie domu nie musi więc oznaczać gwałtownego wzrostu rachunków. Kluczem są rozsądne ustawienia, przewidywalny rytm dnia i dbałość o to, by ciepło raz wytworzone nie znikało zbyt szybko. W ten sposób komfort i oszczędność mogą iść ze sobą w parze przez całą zimę.

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor