08 maja 2023

Udostępnij znajomym:

Seria raportów śledczych z ostatnich kilku miesięcy ujawniła, że dzieci migrantów, głównie z Ameryki Środkowej, wykonują jedne z najniebezpieczniejszych prac w USA.

Dziennikarka New York Timesa, Hannah Dreier, przeprowadziła rozmowy z ponad 100 dziećmi migrantów pracującymi z naruszeniem prawa pracy dzieci w 20 stanach.

Rozmawiałem z 12-latką z Alabamy, która nocami pracowała przy tłoczeniu części samochodowych. Rozmawiałam z 12-latką z Florydy, która przyjechała do tego kraju i następnego dnia została skierowana do pracy przy dekowaniu domów” - mówi Dreier.

Dziennikarka spotkała 13-letniego chłopca w Michigan, który pracował na 12-godzinnych zmianach na farmie jaj, sześć dni w tygodniu. „Powiedział mi, że naprawdę chciał chodzić do szkoły, ale nie zdawał sobie sprawy, jak drogie są rzeczy w tym kraju”.

Dreier szacuje, że w ciągu ostatnich dwóch lat do Stanów Zjednoczonych przyjechało około 250 000 dzieci bez rodziców, a większość z nich kończy pracując na pełen etat.

Często są to prace dla marek takich jak Cheerios, Cheetos, Ford” – mówi. „To są miejsca pracy, które kiedyś trafiały do nielegalnych imigrantów. Teraz trafiają do nieudokumentowanych dzieci-migrantów”.

Tymczasem reporter Washington Post, Jacob Bogage, dodaje, że konserwatywny think tank z Florydy o nazwie Foundation for Government Accountability i jego grupa lobbystyczna, Opportunity Solutions Project, stoją na czele wysiłków zmierzających do złagodzenia przepisów dotyczących pracy dzieci w całym kraju. W zeszłym miesiącu Senat Iowa uchwalił ustawę zezwalającą nieletnim w wieku 14 lat na pracę na nocnych zmianach, a stany takie jak Missouri i Ohio rozważają ustawy, które pozwoliłyby nastolatkom pracować dłużej na stanowiskach, które wcześniej uważano za zbyt niebezpieczne.

„Obecnie w stanie Iowa przygotowujemy projekt ustawy, który zniósłby znaczną część stanowych zabezpieczeń dotyczących pracy dzieci” — mówi Bogage. „Jest to część ruchu, który obserwujemy w całym kraju.… To naprawdę ogólnokrajowy wysiłek, który ma na celu złagodzenie niektórych z tych przepisów”.

15-latka, która pracuje przy pakowaniu produktów firmie Cheerios

Dreier: Carolina przyjechała sama z Gwatemali w zeszłym roku, kiedy miała 14 lat. Jak wiele dzieci, z którymi rozmawiałam, powiedziała mi, że po pandemii w jej wiosce brakowało żywności. Brakowało nawet wody pitnej. Nie było miejsc pracy. Postanowiła więc wyjechać i przyjechać do kraju, w którym wydawało jej się, że życie może być łatwiejsze. Kiedy dotarła do granicy, ważyła 84 funty. Miała tu ciotkę, której nigdy nie spotkała. Ciotka przyjęła ją do siebie, ale wyjaśniła, że już utrzymuje własne dzieci. Nie miała dużo dodatkowych pieniędzy. Tak więc Carolina poszła do pracy w fabryce pakującej Cheerios, w ciągu dnia chodziła do dziewiątej klasy, a potem zaczynała ośmiogodzinną zmianę zaraz po szkole, pracując do północy, a potem wstawała o szóstej rano następnego dnia. To bardzo intensywna praca. Nie można oderwać wzroku od linii montażowej. To praca, w której ludziom amputowało palce. To może być naprawdę niebezpieczne. Carolina coraz częściej opuszczała zajęcia, ponieważ po prostu walczyła o przetrwanie dni bez snu.

Brak wsparcia

Dreier: Myślę, że nauczyciele czują się naprawdę rozdarci. Widzą, że dzieci są stawiane w sytuacjach, w których dziecko nigdy nie powinno się znaleźć, a mimo to nie ma dla nich wsparcia. Nauczyciele mówią mi, że tak, wiedzą, że to nie jest w porządku i martwią się o ludzi, z którymi żyją te dzieci. Czasami dzieci mieszkają z wujkami, ale tysiące z nich mieszka z nieznajomymi. Jednym z prawdziwych problemów jest brak systemu wsparcia dla tych dzieci. Nie ma systemu opieki, w którym pracownik socjalny będzie sprawdzał sytuację tych dzieci lub oferował jakieś wsparcie na miejscu, jeśli coś pójdzie nie tak. Te dzieci migrantów zostają zwolnione ze schroniska, kiedy odbiera je sponsor i nie ma nic więcej. Nie ma kontynuacji. Nie ma dla nich prostego rozwiązania. Nauczyciele, widząc to wszystko, zadają sobie pytanie, jaka jest alternatywa? Co byłoby lepsze? Nie ma odpowiedzi na to pytanie.

Reakcja rządu

Dreier: Health and Human Services i administracja Bidena w dużej mierze powiedziały, że nie miały pojęcia, że tak wiele z tych dzieci kończy pracę na pełny etat w niebezpiecznych zawodach. Mówili, że byli w szoku. Wprowadzili szereg zmian, gdy tylko nasz artykuł ukazał się dwa miesiące temu. To było dla mnie naprawdę otwarte pytanie, ponieważ z mojego punktu widzenia te dzieci pracowały we wszystkich 50 stanach. Nietrudno było je znaleźć. Zastanawiałem się więc, czy naprawdę nikt nie miał pojęcia, że to się dzieje?

Jedną z najgorszych sytuacji, o których słyszałam, był przypadek chłopca o imieniu Juanito, który przyjechało do tego kraju, mieszkał z dorosłym, został wysłany do pracy, faktycznie spał w piwnicy. Jego sponsor ustawił trzy kamery, aby cały czas go obserwowały i przejmował wszystkie jego wypłaty. Chłopiec powiedział mi, że dzwonił i prosił o pomoc i myślał, że przynajmniej może przyjdzie policja i sprawdzi dom, może ktoś przyjdzie i zapuka do drzwi, a nic takiego się nie stało. W końcu sam uciekł. Kiedy zapytałam o to Health and Human Services, powiedzieli mi, że nie mieli przepisów wymagających oddzwonienia lub sprawdzenia zgłoszonej przez dziecko sytuacji, ale teraz to się zmieniło.

Symboliczne kary dla firm

Dreier: Pracodawcy ciągle mi powtarzali, że mają trudności ze znalezieniem ludzi do tej wyczerpującej pracy. Nikt nie chce brać nocnej zmiany. Nikt nie chce pracować w ekipie sprzątającej w rzeźni. Dlatego firmy zwracają się do agencji pośrednictwa pracy, aby spróbować wypełnić te zmiany – a agencje pośrednictwa pracy zatrudniają dzieci. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie, że praca dzieci prawie nigdy nie jest przestępstwem. To sprawa cywilna, a maksymalna grzywna to 15 000 dolarów. Więc kiedy mówimy o firmach takich jak Pepsi czy Wal-Mart, oni zarobią to w ciągu kilku minut, może sekund. Nawet gdy umiera dziecko, firmy te utrzymują się na rynku i kontynuują działalność. Znalazłem jeden niedawny przypadek, w którym 15-latek spadł z 50-metrowego dachu w Alabamie. Jego pracodawca zapłacił grzywnę, ale firma nadal działa i po prostu kontynuuje działalność.

Twierdzą, że nie wiedzą o pracy dzieci

Deerier: Rozmawiam z dziećmi, które co wieczór robią Flamin' Hot Cheetos i mówią mi, że ich płuca płoną od tego ostrego pyłu. Wykonują tę wyczerpującą pracę każdej nocy, ale nie pracują bezpośrednio dla tej wielkiej marki.

Kiedy więc poszłam do Cheetos, powiedzieli: „Och, cóż, nie mamy pojęcia, że to się dzieje. To narusza nasze zasady”. I to tworzy tę dziwną sytuację, że bez problemu można podejść do miejsca, w którym powstaje ten produkt i porozmawiać z dziećmi, które wychodzą ze zmiany o 4 rano, a sama marka wciąż może popisywać się ignorancją.

Bogage: Jest prawo federalne, ustawa o sprawiedliwych standardach pracy, która została uchwalona w 1938 r. – co oznacza, że ta ustawa ma prawie 100 lat – która kodyfikuje podstawowy poziom ochrony dzieci w miejscu pracy. Mówi, ile godzin dzieci mogą pracować i w jakich środowiskach pracy, jakie zawody mogą wykonywać. To, co ostatecznie widzimy, to prawo federalne i prawo stanowe w bezpośrednim konflikcie. Ale wynik tych propozycji stanowych… utrudniłby urzędnikom federalnym wykonywanie ich pracy.

jm

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor