W tym roku doszło do kilku samobójstw wśród chicagowskich policjantów. Jeden z funkcjonariuszy podzielił się swoimi przemyśleniami na temat zmagań i czynników stresu związanych ze zdrowiem psychicznym, z którymi codziennie borykają się policjanci.
Funkcjonariusze nie mogą wypowiadać się publicznie bez zgody wyższego przełożonego, dlatego policjant, z którym rozmawiała reporterka stacji WGN, prosił o zachowanie anonimowości. Nie chciał, aby wykorzystano jego glos, ale ma nadzieję, iż jego słowa zostaną wysłuchane.
„Praca w policji nie jest łatwa. Jest brutalna, intensywna i ekstremalna” – powiedział. „Noc w Englewood lub Lawndale i znalezienie się w miejscu, gdzie doszło do strzałów pomiędzy lokalnymi gangami, może szybko zmienić się w wymianę ognia i ostrą konfrontację. Ostatecznie my też chcemy wrócić do domu, do naszych rodzin”.
Policjant dorastał na południowo-zachodniej stronie miasta. Już jako dziecko wiedział, że chce zostać policjantem.
„Kiedy byłem mały i słyszałem syrenę, wsiadałem na rower i jechałem próbując ją odnaleźć” – powiedział.
„Niestety, mam kolegów w departamencie i są oni naprawdę dobrymi ludźmi, ale zostali złamani przez lata służby. Jestem pewien, że jeśli naprawdę bym się nad tym zastanowił, to musiałbym przyznać, że też jestem w ten sposób ‘zepsuty’. Panuje opinia, że wszyscy chicagowscy policjanci są skorumpowani, wszyscy są rasistami, wszyscy są brutalnymi socjopatami. Myślę, że to odbija się na ludziach i ich dotyka. Jeśli mamy słabe umiejętności radzenia sobie z taką sytuacją, nie damy rady dobrze tego rozwiązać. Trzymanie się tych wszystkich negatywów nie jest dobre”.
Podczas swojej ponad 25-letniej kariery w szeregach CPD, stracił czterech przyjaciół, którzy popełnili samobójstwa.
„To wszystko wbija kolce. To zawsze ta sama odpowiedź, po prostu nigdy nie pomyślałeś, że to mogą być oni. Trudno jest sprawić, żeby funkcjonariusze się otworzyli. Czujemy się i zachowujemy, jakbyśmy mieli na piersiach literę ‘S’ i nic nie jest w stanie na nas wpłynąć. Wszyscy uważamy się za supermenów. Musimy pamiętać, że jesteśmy ludźmi, jak wszyscy inni. Musimy się pozbyć piętna mówienia o tych rzeczach.
Ja sam potrafię poradzić sobie z tym, co dzieje się na ulicy, poradzić sobie z przemocą, mogę poradzić sobie z widokiem krwi, poradzę sobie z tym wszystkim. Prawdopodobnie wewnętrzna polityka staje się bardziej frustrująca niż cokolwiek innego. Niestety, istnieje pewien poziom nieufności. Niektórzy przełożeni po prostu w to nie wierzą. Jeśli ktoś mówi, że potrzebuje pomocy, nie lekceważ tego. Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Czasami musimy po prostu porozmawiać. Ludzie muszą pamiętać, że nie jesteśmy idealni. Jesteśmy ludźmi”.
Oficer twierdzi, że komendant Eddie Johnson był tym, kogo to naprawdę obchodziło. Zapewnił więcej doradców i klinicystów ds. zdrowia psychicznego w ramach programu CPD Employee Assitance Program. Ale wraz z przejściem Johnsona na emeryturę, nie ma gwarancji, że postępy dokonane w zakresie zdrowia psychicznego, będą kontynuowane”.
Monitor